Architektura witraża

Wystawa we wrocławskim Muzeum Architektury, owo monumentalne szkłem malowanie, jak głosi jej tytuł, odsyła do czasów, gdy wnętrza polskich kościołów stały się schronieniem dla artystów. I do lat wcześniejszych, gdy znakomity witrażysta Jerzy Skąpski jako redaktor graficzny Tygodnika Powszechnego musiał sobie radzić ze śladami interwencji cenzury.

11.09.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Czy witraż - gatunek, który pozostaje na granicy sztuki czystej i użytkowej - w ogóle może być nowoczesny? Bywa figuratywny albo abstrakcyjny, wprowadza jaśniejszą albo ciemniejszą kolorystykę, operuje ostrzejszą albo łagodniejszą kompozycją. Tylko i aż tyle: trudno oczekiwać tu rewolucji. Konserwatyzm - budujący harmonię oraz konieczne zwłaszcza we wnętrzach sakralnych poczucie równowagi - wpisany jest w funkcję tego gatunku.

Równocześnie jednak twórczość witrażowa Jerzego Skąpskiego odbija zarówno historię, jak i geografię sztuki polskiej XX wieku. Artysta, urodzony w podkrakowskim Hebdowie, ukończył najstarszą Akademię Sztuk Pięknych w Polsce, uczelnię, w której - na dobre i na złe - kładziono nacisk na siłę i możliwości koloru. W swoich witrażach (bardziej niż w obrazach) pozostaje wiernym uczniem Emila Krchy, Macieja Makarewicza i Adama Stalony-Dobrzańskiego. Ten ostatni, mocno zaangażowany w prawosławie, wprowadzał go zarówno w witrażownictwo, którego nie uczono w Krakowie, jak i w skupioną, niemal mistyczną tradycję ikonopisu. W pewien sposób Skąpski jest również bliski innemu artyście swojego pokolenia - Stanisławowi Rodzińskiemu, z którym łączy go zarówno pamięć nauczycieli, jak i zaangażowanie religijne.

Dziedzictwo kolorystów (ale także oczywista w Krakowie obecność Wyspiańskiego i Mehoffera) jak żadne inne uprawomocnia działalność witrażowniczą. Prace Skąpskiego - najczęściej figuratywne, a przy tym lapidarne, harmonijne, osadzone we wnętrzach współczesnych kościołów, nie zawsze przecież doskonałych architektonicznie - doskonale to udowadniają.

Choć sam artysta przypomina inne jeszcze źródła swojej twórczości. Miejsca: zakole Wisły w rodzinnej wsi, które kojarzyło się z procesjami Bożego Ciała, ale także z grupami miejscowych Żydów, pędzonymi tędy przez niemieckich żołnierzy; kościół w Cholewianej Górze - zbudowany po Październiku bez żadnego projektu architektonicznego - dla którego zrobił pierwsze w swoim życiu witraże; chata na zboczach Mogielnicy, w której czytał świętych Hieronima i Augustyna... I ludzie: rosyjscy żołnierze, dyskutujący o Bogu i diable; Tadeusz Brzozowski, który namawiał, by robić witraże, a nie polichromie, bo pierwsze pozostają żywe, drugie zaś obumierają; zatopione w modlitwie benedyktynki z Siedlec... I czas: rozpisany między system totalitarny a karnawał “Solidarności".

Oprócz witraży powstawały bowiem także obrazy: polityczno-mistyczne, bardzo emocjonalne, świadomie naiwne, operujące postromantyczną, martyrologiczną symboliką, mocno wpisane w atmosferę panującą w latach 80. w klasztornych wirydarzach i kryptach zamienionych na galerie. “Solidarność" wybuchająca jak grzyb atomowy; twierdza broniona przez Matkę Boską z Częstochowy i Matkę Boską Ostrobramską; przejście przez Morze Czerwone... Z całą pewnością obrazy te nie znaczą w twórczości Skąpskiego tyle samo, ile witraże. Stanowią jednak - podobnie jak wszystkie dziewiętnastowieczne “Pogrzeby Giedymina" albo malarskie przedstawienia Wandy “co nie chciała Niemca" - znakomite wprowadzenie w system wartości ważnego momentu naszej historii.

A witraże? Wiele z nich znalazło się w Krakowie. Swoistą manifestacją związku z tutejszymi tradycjami stał się fakt umieszczenia witraży Skąpskiego w modernistycznym, monumentalnym, bardzo dekoracyjnym kościele jezuitów przy ulicy Kopernika, słynącym pracami Hukana, Bukowskiego, Dunikowskiego. Ta deklaracja kontynuacji jest jednocześnie definicją własnego, osobnego stylu. A najważniejszą chyba cechą witrażowej twórczości Skąpskiego jest łagodność.

Dobrze pokazuje to kościół Św. Jadwigi Królowej na krakowskim blokowisku, Azorach. Świątynia, zaprojektowana przez jednego z najgłośniejszych dziś polskich architektów Romualda Loeglera, oddziałuje surowością, a nawet pewnym brutalizmem betonu, który jest tu podstawowym materiałem. Błękitno-złote, jakby nierealne przeszklenia łagodzą nieco to wrażenie, uspokajają, zdają się unosić wnętrze kościoła ku górze. To powiązanie ciężaru i lekkości, kamienia i światła, pustki i wypełnienia, stwarza metaforę trudu i nadziei, ziemi i nieba, doczesności i transcendencji.

O tym, że prace Skąpskiego nie są czystą dekoracją, najlepiej świadczą te, które znalazły się w Hospicjum św. Łazarza w Nowej Hucie. Ich podstawową treścią również jest nadzieja, symbolizowana postacią Anioła witającego przybysza, który dotarł właśnie do “Miasta na górze", nowej, wiecznej Jerozolimy. W tym szczególnym miejscu artysta nie ucieka od mówienia o śmierci, niczego nie udaje, potrafi jednak lęk i grozę samotności umierania zastąpić wizją wspólnoty i opiekuńczego oczekiwania.

Skąpski mówi: “Świadomość tego, że urządzam mieszkanie Panu Bogu, jest ważniejsza od tej, że robię to także ludziom. Jest to dla mnie uroczyste: za każdym razem czuję się, jakbym zaczynał wszystko od początku i nic nie umiał". A jednak jego witraże pomagają - zarówno przestrzeniom, które często właśnie dzięki nim szlachetnieją lub po prostu nabierają charakteru, ale także ludziom, którzy tych przestrzeni potrzebują.

I jeszcze jedno: dobrze zaaranżowana wystawa wrocławska, prezentująca wybrane prace artysty w kontekście reliktów średniowiecznych budowli, stanowi ważny przyczynek do dyskusji na temat stosunku architektury do innych dziedzin sztuki, a także, a może przede wszystkim, na temat stosunku religii do sztuki współczesnej i sztuki współczesnej do religii.

"WITRAŻE JERZEGO SKĄPSKIEGO - MONUMENTALNE SZKŁEM MALOWANIE", wystawa we wrocławskim Muzeum Architektury; od 12 października prezentowana będzie w Nowym Sączu, od 12 listopada - w Krynicy, od 9 grudnia - w Nowym Targu; kurator: Beata Fekecz-Tomaszewska. Wystawie towarzyszy katalog.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2005