Apelacja

Pisarz Paweł Huelle odwołał się od wyroku, którym gdański Sąd Okręgowy zobowiązał go do przeproszenia księdza Henryka Jankowskiego za obraźliwe określenia, zawarte w pamflecie Zrozumieć diabła, zamieszczonym 23 maja 2004 w Rzeczpospolitej. Cokolwiek powie się o dotkliwości tych określeń, stwierdzić trzeba, że daleko im do kalumnii, jakimi ksiądz prałat szafowal w swoich homiliach i przemówieniach o tendencji jawnie żydożerczej.

16.10.2005

Czyta się kilka minut

Protest przeciw tej tendencji był jedynym motywem i celem publikacji Pawła Huelle. Wyrok sądu gdańskiego nie wspomina o tym źródle całej sprawy; robi w rezultacie wrażenie asymetryczne. Trzeba mieć nadzieję, że Sąd Apelacyjny przywróci symetrię, stosując znaną skądinąd formułę o “znikomej społecznej szkodliwości czynu" nie tylko do słów i działań księdza prałata.

Piszący te słowa nie czuje się powołany do zwracania komukolwiek uwagi na sprzeczność tych słów i działań z Ewangelią i wskazaniami zmarłego tak niedawno Papieża. Chce tylko skorzystać z obywatelskich praw, apelując do dwóch osób.

Jedną jest Tomasz Potkaj, autor artykułu “Zrozumieć księdza"(“TP" nr 39/05). Wydaje się potrzebne, aby zechciał wyjaśnić, jakie miał podstawy do twierdzeń, zawartych w zdaniu: “Zakładając nawet, że wypowiedzi prałata miały charakter antysemicki, w co nie wierzę, stroną, która mogłaby czuć się dotknięta, jest osoba pochodzenia żydowskiego lub gmina żydowska."

Być może jest to cytat z wywodów obrońcy obrażonego oskarżyciela, tyle że przytoczony bez cudzysłowu. W każdym jednak wypadku trzeba nam znać stanowisko autora artykułu. Jest nim doskonale zapowiadający się publicysta, pisarz i znawca literatury. Czy nie zna zatem słów księdza prałata, wygłoszonych i ogłoszonych tuż po rozprawie, w których odsądza on od miana pisarza polskiego nie tylko Pawła Huelle, ale - kogóż to? - Bolesława Leśmiana, najznakomitszego może z polskich poetów minionego wieku. Dlaczego? Bo był krwi żydowskiej. Jakich tu jeszcze dowodów potrzeba, aby uwierzyć, że mamy do czynienia z rasistą? I czy stroną w sporze z nim musi być członek gminy żydowskiej, nie zaś wszyscy Polacy, bez różnicy dotknięci obrazą, jaką prałat zadaje wspólnej naszej schedzie i chlubie?

Po wtóre - z całą prostotą i powagą apeluję do księdza Jankowskiego, aby wyjaśnił wreszcie, czym jest antysemityzm, jeżeli to, co on głosi, nim nie jest?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2005