Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Choć o tym wyraźnie nie powiedziano, jest oczywiste, że z tym zainteresowaniem wiąże się Oświadczenie Prezydium Konferencji Episkopatu z 10 kwietnia 2008 r. Mowa w nim o "autonomicznej procedurze kanonicznej obsady stolic biskupich" oraz "próbach jej ograniczania i kontrolowania". "Były one - czytamy - podejmowane od wieków przez reżimy absolutystyczne, próbujące zawładnąć wszystkimi wymiarami życia człowieka. Ostatnio miało to miejsce w czasach komunistycznych". Autorzy Oświadczenia stwierdzają ("z ubolewaniem"), że i obecnie "w naszym kraju pojawiają się próby podważania usankcjonowanej od lat praktyki wyboru biskupów diecezjalnych przez naciski, także za pomocą środków społecznego przekazu, włączając w to również media publiczne. Działania te - czytamy dalej - przynoszą szkodę Kościołowi i społeczeństwu, zwłaszcza że w dyskusjach używany jest język niechęci, podziałów i antagonizmów".
To, że "Kościół powszechny i Kościół w Polsce zawsze bronił wolności swoich decyzji personalnych", jest oczywiście prawdą - przynajmniej w odniesieniu do ostatniego stulecia. Kiedy 9 lutego 1953 r. władze komunistyczne wydały dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych, kard. Wyszyński odpowiedział słynnym non possumus. Czy istnieje analogia między dążącym do całkowitego podporządkowania sobie Kościoła reżimem i obecnymi medialnymi komentarzami na temat plotki o obsadzeniu stolicy gdańskiej? Odpowiedź zostawiam czytelnikom.
Myślę, że emocje wywołały nie media, lecz kandydatura: oto ważna stolica, zajmowana dotąd przez arcybiskupa cieszącego się szacunkiem i popularnością, zostaje powierzona komuś, kto jest uosobieniem wyrazistej wizji Kościoła w świecie. Nominacja, o której mówiono od wielu dni, stała się ciałem - oraz sygnałem, w jakim kierunku zamierza iść hierarchia Kościoła w Polsce. I nie ma sposobu zakazania mediom krytycznych komentarzy, bo Kościół, jako instytucja publiczna, zawsze będzie przedmiotem społecznego, krytycznego (przez media zaspokajanego) zainteresowania.
Nawet jeśli czasem utrudnia ono funkcjonowanie instytucji, zawsze to lepsze aniżeli obojętność. Mam wrażenie, że w tym przypadku ludziom jednak o coś ważnego chodzi.