A co na to Chiny?

Wiosenny numer amerykańskiego kwartalnika "THE NATIONAL INTEREST przynosi spojrzenie na gorącą w USA dyskusję, w Europie Środkowej ledwie słyszalną - ograniczającą się do spekulacji, czy USA zaatakuje Iran dążący do wykorzystania energii atomowej (niekoniecznie pokojowo).
 /
/

W artykule otwierającym ten numer Ximena Ortiz postuluje przeformułowanie amerykańskiej polityki zagranicznej tak, aby stała się bardziej strategiczna w miejsce nihilistycznej: działania podyktowane wyłącznie interesami, bez namysłu etycznego, mogą wręcz zagrażać tym pierwszym. Ortiz apeluje o realizm w stawianiu sobie celów: amerykańska wizja budowy liberalnych demokracji na Bliskim Wschodzie kłóci się jawnie z arabskim (bądź, w przypadku Iranu, perskim) pragnieniem samostanowienia bez przymusowego udziału "niewiernych".

Amerykańską ideę "promowania demokracji" rozważa John Owen: zauważa, że Stany bezsprzecznie odnoszą korzyści z pojawiania się nowych państw demokratycznych, zwłaszcza w rejonach niestabilnych, gdyż rządy tych państw niemal automatycznie odczuwają wspólnotę interesów z USA. Amerykańskość jest dla nich ucieleśnieniem korzyści płynących z wyboru demokracji. Przykład: Europa Środkowo-Wschodnia popierająca interwencję w Iraku.

Nieco bardziej idealistyczne i neowilsońskie podejście do sceny międzynarodowej prezentuje dalej Brent Scowcroft. Wobec problemu typowego dla organizacji międzynarodowych - trudności w realizacji postanowień, np. traktatu o nierozprzestrzenianiu broni atomowej - powstaje pytanie, jak go realizować? Jego sygnatariusze mogą wykorzystywać energię jądrową w celach pokojowych - ale jak to zabezpieczyć, nie opierając się jedynie na założeniu dobrej woli tych państw? Scowcroft proponuje stworzenie reżimu międzynarodowego, w ramach którego najpierw zaprzestano by programów jądrowych w poszczególnych krajach, a produkcji, dystrybucji i składowania np. wzbogaconego uranu dokonywano by w wyznaczonych miejscach, pod auspicjami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Dzięki temu odszedłby w niepamięć podział państw atomowych na "przyjaciół", którym można ufać i "wrogów", których nuklearny arsenał stanowi potencjalne zagrożenie. Tylko czy to realne?

Teoretyczne dywagacje ustępują konkretnym rozważaniom, gdy mowa o napiętej sytuacji na linii Teheran-Zachód. Autorzy Richard K. Betts oraz W. Patrick Lang i Larry C. Johnson dokonują krytycznych analiz przebiegu potencjalnej interwencji zbrojnej w Iranie. Pierwszy z autorów ostrzega przed popełnianiem błędu nalotów na elektrownie atomowe - jak uczynił to Izrael w 1981 r., podczas próby zniszczenia irackiej elektrowni w Osirak. Betts wyklucza także klasyczną inwazję i późniejszą okupację, znaną z Iraku - należałoby bowiem okupować Iran w nieskończoność.

Co pozostaje Amerykanom, jeśli nie popisy "chirurgicznych" operacji lub pokazy innych zdobyczy technologicznej rewolucji w wojskowości? Polityczno-ekonomiczne "kije" i "marchewki", które nie muszą jednak zagwarantować wstrzymania irańskich prac nad bronią atomową. Oto dlaczego Betts, konkludując, przestrzega cytatem z Clausewitza: "Wojna nigdy nie przynosi ostatecznego rozstrzygnięcia". Bo "atak wojskowy w najlepszym wypadku mógłby opóźnić irańskie nuklearne ambicje; w najgorszym - co nie mniej prawdopodobne - mógłby uczynić je jeszcze bardziej wzmożonymi i niebezpiecznymi".

W podobne tony uderzają Lang i Johnson. Wskazują na fakty wykluczające, ich zdaniem, możliwość konwencjonalnego zaatakowania Iranu, co podobno od kilku lat rozważa się w kuluarach Departamentu Obrony (jako o "doing something violent in Iran"). Sceptycznie odnoszą się do obaw związanych z zagrożeniem ze strony irańskiej broni atomowej - wszak "żeby stanowić znaczne zagrożenie dla regionu, Iran musiałby posiadać sprawne środki przenoszenia jej na znaczne odległości". Ponadto podnoszą pytanie, czy uderzenie na Iran nie odbiłoby się negatywnie na amerykańskich interesach, bowiem "kryzys irański nie rozgrywa się w próżni". Na przykład - co powiedziałyby na to Chiny? ("What would the Chinese do?"). Wniosek: koszty militarnego "rozbrojenia" Iranu mogą okazać się na tyle wysokie, że przed ich przedsięwzięciem należy jednak wyczerpać wszelkie inne środki.

KT

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2006