Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z Dariuszem Nowackim, autorem tekstu "Uśmiercanie arcydzieł", dwie rzeczy mnie łączą: naszym mistrzem był (czy tak?) Ireneusz Opacki, a także to, że mamy nieskłonność do "irytującej szlachetności". Ale Dariusz Nowacki używa pochopnie wielkich kwantyfikatorów. Gdy pisze: "zapewniam, że nie sens się wyłoni, lecz frazes", być może pisze o swojej własnej polonistce; czy jednak też o sobie samym jako nauczycielu? Gdyby było inaczej - nie mógłby "zapewniać", bowiem jego własne doświadczenie owym zapewnieniom by zadawało kłam. Z wszystkimi konsekwencjami, jakie niesie logika formalna.
Byłem dyrektorem paru znaczących liceów warszawskich. Pracowali lub pracują w "moich" szkołach tacy poloniści, jak Pola Żydkowicz, Andrzej St. Kowalczyk, Staszek Falkowski, Marcin Niebuda... gdzieś w ich cieniu i ja prządłem swoją nieudaną (zdaniem Nowackiego) biografię polonisty. Wiem, że autorzy, wskazujący na strukturalną i kadrową mizerię polskiego liceum, którego to zjawiska nikt rozumny nie może negować, mają szlachetne intencje. Jednak niech Dariusz Nowacki zauważy, że jego pamflet nasycają one w stopniu identycznym, jak artykuł, przeciw któremu sam występuje. Tyle że mają - jak powiedzieliby fizycy - przeciwny zwrot. Rozumni nauczyciele w polskich szkołach nauczyli się uczyć przeciw programom, podręcznikom, niektórym dyrektorom, burmistrzom, ideologom wszelkich odcieni, a nawet przeciw egzaminom po reformie. Dyrektywą jest dla nich własne sumienie humanisty. Niech się zatem Nowacki nie boi, lekcja "Sonetów krymskich" dla niezbędnej grupy 3-5% populacji wykorzysta twórczo ustalenia Ireneusza Opackiego, a gdzie indziej - Janusza Sławińskiego, Jana Błońskiego… Że to bardzo mało? Prawda. Jednak ten empiryczny fakt nakazuje niestosowanie wielkiego kwantyfikatora. Kiedyś rozum przetrwał w klasztorach Irlandii, dziś też przetrwa. Choć byłoby lepiej, żeby zapaść trwała krócej.
Witold Kaliński
Prośba o pomoc
Jestem matką czwórki dzieci, w tym dwóch niepełnosprawnych chłopców: 9-letniego Tomka i 24-letniego Sławka. Synowie cierpią na mózgowe porażenie dziecięce, nie chodzą i nie poruszają się samodzielnie. Tomek - leczony i systematycznie rehabilitowany - ma szansę na powrót do zdrowia. Sławkowi, u którego choroba jest bardzo zaawansowana, może pomóc korekcja chirurgiczna nóg. Dopiero po pomyślnym przejściu operacji będzie możliwe leczenie usprawniające. Sama nie jestem w stanie pomóc dzieciom - sprzęt rehabilitacyjny i rehabilitacja są poza jakimikolwiek naszymi możliwościami.
Dla moich synów liczy się każda złotówka. Bliższe informacje na stronie www.dzieciom.pl.
Małgorzata Domasiewicz
Wszelką pomoc proszę kierować do organizacji pożytku publicznego:
FUNDACJA DZIECIOM ,,ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ"
ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa
PKO BP XV O/WAW
50 1020 1156 0000 7902 0007 7248
Z dopiskiem: "Na leczenie TOMKA I SŁAWKA DOMASIEWICZÓW"
Nostra culpa
Przepraszamy prof. Krzysztofa Rybińskiego, autora tekstu "Przed złotą dekadą", za przypisanie mu innego imienia na okładce poprzedniego numeru "TP".
Redakcja "TP"