Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Metoda in vitro jest jednym z tych tematów, które najczęściej powodują zejście dyskusji na poziom znany z naszych podziałów politycznych. Rozmówcy okopują się na swoich pozycjach, głusi na wzajemne argumenty, zacietrzewieni i nieobliczalni. Nie ma miejsca na wątpliwości i pytania.
Dlatego oba artykuły w „TP”, „Ewolucja niezgody” i „Walka o wyobraźnię”, wydają mi się istotne, bo próbują podjąć polemikę. Ze swej strony wolałabym tylko, by oddzielić od siebie dwie sfery – dyskusję w aspekcie światopoglądowym i poza nim.
Nie zgadzam się też, że jest to tylko i wyłącznie konflikt na linii Kościół–cała reszta.
Istnieje zagrożenie dominacji „skuteczności” nad etyką. Dlatego uzasadniona wydaje się potrzeba przestrzeni do dyskusji o wzajemnym oddziaływaniu postaw moralnych i działań nauki. Ten dialog ma prawo i musi się toczyć, ale nie kosztem naruszania ludzkiej godności i wolności, i na pewno nie w jednej kwestii – sposobie traktowania, tak czy inaczej, poczętego dziecka. Tu kończy się dla mnie granica świata „za”/„przeciw” i zaczyna człowiecza i chrześcijańska wspólnota. To, jak powstało życie, nie może mieć wpływu na nasz dla niego szacunek.
I może powinno być również dyskrecją w ramach rodziny (a w Kościele – konfesjonału).