Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Szykuje się ostra redystrybucja, zaiste, z terminem na wczoraj. Kuluarowy szacher-macher nazbiera tzw. szabel wystarczających do przepchnięcia przez sejm niemy nowego – z przeproszeniem – ładu, co to go jeszcze nikt nie zdążył przeczytać w całości, bo czasu nie było. Sprawdzi się w praniu, oby tylko M.M. zdążył ogłosić sukces, co to musi być teraz.
Najstarsi górale zajmujący się prawem podatkowym ni w ząb nie chwytają, o co w ogóle chodzi na 277 stronach legislacyjnego cudu z Nowogrodzkiej – i o to chodzi, żeby życie miało smaczek. Rządowi – bądź co bądź – prawnicy mieli okazję do głębokiej egzystencjalnej zadumy nad względnością upływu czasu, bowiem dostali na odniesienie się do morawieckiego projektu… kilka godzin. Prawnicy generalnie raczej mają tak, że lubią rozumieć, co czytają, a tu taka siurpryza! Nie dziwota, że zszokowani obwieścili, iż się nie odniosą, bo nie mają jak – nawet do tych magicznych 277 stron, nie wspominając nawet o pozostałych kilkuset stronach „objaśnień, o co autorowi chodziło”. Pytanie retoryczne, oczywiście, słychać wycie – znakomicie! Odpowiedzialne działanie technokratycznych nowych elit, prawne i zaprawdę sprawiedliwe podwaliny Wielkiej Polski dla następnych pokoleń. Naczelnik w formie: śmieszy, tumani, przestrasza. Przepisy podatkowe publikowane na Snapchacie. Prezydent z TikToka klepnie, on zawsze przyklepuje, w majestacie.
Dlaczego tak się dzieje? Żeby Kura miał co obwieszczać telewidzom do głowy przez oczy, żeby ekspert z „Gazety Polskiej” codziennie utwardzał elektorat, masował słupek poparcia. Za to warto zapłacić każdą cenę, nieprawdaż?
Wyraz „bałagan” pochodzi od Tatarów, i jest bardzo, ale to bardzo łagodnym określeniem na system nowogrodzki, panujący na ziemiach polskich od lat kilku, ale zbyt wielu. Performatywnie rzecz pospolitą ujmując, będzie burdel.©
