Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jest karkówka, kiszka, kiełbasa, na aluminiowej tacce smażą się plastry boczku; jest też ryba, a nawet coś dla wegetarian. Zjadamy wszystkiego po trochu, popijamy obficie piwem i colą (bynajmniej nie niskokaloryczną), do tego jeszcze ciasto na deser, kawa i łyk nalewki „na dobre trawienie”. Po tak obfitej uczcie ledwo możemy się ruszać; na czwarte piętro wchodzimy, jakbyśmy dźwigali kogoś na plecach. Kładziemy się spać, a następnego dnia rano wstajemy szczuplejsi, powiedzmy, o dwa kilo. Niemożliwe? Niemożliwe teraz, ale czy w przyszłości?
Od dłuższego czasu czytam słynną książkę Raya Kurzweila „Nadchodzi Osobliwość”; czytam powoli, bo każdy kolejny rozdział skłania do nowych pytań i poszukiwań (pierwsze wydanie książki ukazało się w 2005 r., w ciągu dekady wiele się wydarzyło). „Osobliwość” to w rozumieniu Kurzweila moment, kiedy rozwój technologiczny osiągnie taki poziom, że przestaniemy nad nim panować, a granica między biologicznym i technicznym ostatecznie zniknie. Co to znaczy? To znaczy, że np. w naszym krwiobiegu „krążyć będą miliardy nanorobotów. Będą niszczyć patogeny, poprawiać błędy DNA, eliminować toksyny i wykonywać wiele innych zadań, by poprawić nasze samopoczucie”. Te nanoroboty będą m.in. pozyskiwać z pokarmu potrzebne nam substancje odżywcze i „zamawiać” dodatkowe, a resztę materii odsyłać, nie gromadząc jej w formie tkanki tłuszczowej. Z czasem może się okazać, że jedzenie zostanie zupełnie oddzielone od odżywiania, tak jak seks został oddzielony od prokreacji. „Jeden ze scenariuszy – pisze amerykański futurolog – zakłada, że specjalne urządzenia odżywcze będziemy nosić na pasku lub pod koszulką i że będą one wypełnione nanorobotami przenoszącymi substancje odżywcze, zdolnymi wejść do wnętrza organizmu przez skórę lub jamę ciała”.
Innymi słowy, kiedy nadejdzie Osobliwość, będziemy mogli jeść, co tylko się nam podoba, bo i tak dopływ substancji odżywczych do krwiobiegu i usuwanie tego, co zbędne, odbywać się będą innymi drogami. Kurzweil nic nie pisze o zębach (na razie, może coś będzie dalej), ale rozumiem, że i o nie zatroszczą się nasi „miniaturowi kontrolerzy”; może nawet nie będzie trzeba ich szczotkować przed snem, bo wszystko, co szkodliwe, będzie automatycznie neutralizowane, kamień usuwany, a mikroubytki uzupełniane.
„Panuje obecnie oberwanie futurologicznej chmury”, mówił na przełomie wieków Stanisław Lem Tomkowi Fiałkowskiemu. W wywiadzie rzece „Świat na krawędzi” przedstawiał się wtedy jako „hamowniczy prognostyki”, choć – jak wiadomo – miał niezwykłą intuicję, jeśli chodzi o konsekwencje rozmaitych odkryć i eksperymentów. W powieści „Katar” opisywał na przykład świat, w którym jedną z atrakcji popkultury będą bezpośrednie transmisje z nocy poślubnych sławnych par. Jeszcze do tego etapu nie doszliśmy, ale filmowanie nocy poślubnej, a następnie zamieszczanie takiego filmu w internecie powoli przestaje być ekstrawagancją.
Chmura futurologiczna jest dziś gęstsza niż kiedykolwiek, ale też badania w różnych dziedzinach bardzo poszły naprzód. Wizja człowieka-robota czy „postczłowieka”, który nie musi się liczyć z biologicznymi ograniczeniami, może być wsparta coraz poważniejszymi argumentami. W najnowszym numerze „Znaku” autorzy zastanawiają się nad tym, jak właściwie będzie funkcjonował ten „człowiek technologiczny”. Czy zaspokojone zostaną wszystkie jego potrzeby, łącznie z potrzebą transcendencji? Może wytworzy jakąś nową religię, zaproponuje nową formę wieczności? Wszystko to są sprawy niezwykle ciekawe, choć samego momentu Osobliwości (Kurzweil wyznaczył jego datę: 2045) mogę przecież nie dożyć. A jeśli dożyję, jeśli zobaczę te cudowne dzieci przyszłości? Co im powiem, kiedy przyjdą i zapytają, czy zgadzam się, żeby zeskanowały mój mózg? ©