Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na zakończonym w ub. weekend 32 zjeździe Francuskiej Partii Komunistycznej po raz pierwszy w 83-letniej historii tego ugrupowania próbowano przeforsować inną niż oficjalna listę kandydatów do Komitetu Centralnego. Nie udało się. „Pluralizm nie jest celem, lecz metodą” - tak skwitowała próby wysunięcia alternatywnej listy wyborczej na partii, wybrana właśnie sekretarzem narodowym, Marieeorge Buffet. Cyceron powiedziałby: O tempora! o mores!
Problem w tym, ze dysydencka lista, słynnego we Francji z pieniactwa, zbuntowanego komunisty Maxima Gremetza, pomijała inne, równie liczne, co skłócone, frakcje. Jedni chcą obalać kapitalizm, inni widzą świetlaną przyszłość u boku socjalistów (też w impasie), pozostali pragną reform, ale nie tych, które wytyczy (a jakże!) nowe-stare kierownictwo. Jeszcze rok temu FKP współrządziła, z socjalistami, Francją. Po serii wyborczych katastrof, FKP jest skłóconą partyjką starców i dziwaków, wtłoczoną między socjalistów i trockistów. Ci pierwsi przyciągają resztki młodych lewicowych liberałów, drudzy zaś następców Che Guevary. Do szeregów poststalinowskiej FKP młodzi nie kwapią się od dawna.
Agonia FKP wchodzi w ostatnia fazę. Resztki w kasie pozwalają jeszcze utrzymać wystawna paryską siedzibę przy placu Colonel Fabien, ale salę obrad KC trzeba już wynajmować, np. na pokazy mody. Zjazd potwierdził wytyczony przez ustępującego sekretarza Roberta Hue, kierunek zmian, zwanych eufemistycznie „mutacją partii”. Zamiast Międzynarodówki lub wyprowadzenia sztandaru, zjazd zamknięto odtańczeniem „węża” i wesołymi śpiewkami.
Jacek Kubiak z Rennes