Zaproszenie do życia

Słowo "miłosierdzie" stało się w naszych czasach kluczem do interpretacji chrześcijaństwa.

23.09.2008

Czyta się kilka minut

Klucz ten otwiera jednocześnie dwa zamki: do tego, jak chrześcijaństwo rozumie samo siebie, i do tego, w jaki sposób zwraca się do świata, by opowiedzieć mu o tajemnicy odkupienia. Logika miłosierdzia z dokumentów Kościoła przebija się do języka duszpasterzy i do świadomości wiernych, ale też staje się podstawą "nowej apologetyki" w świecie, w którym Kościół bardziej niż słowem przekonuje do siebie działaniem.

Niewykluczone, że powyższe zdania należałoby zapisać w czasie przyszłym. Jesteśmy bowiem raczej w trakcie pewnego procesu niż w okresie, kiedy można już formułować wnioski. Powiedziałbym, że chrześcijaństwo, Kościół, albo lepiej: my, chrześcijanie, ludzie Kościoła dopiero u c z y m y s i ę myślenia i działania wedle miar miłosierdzia. Nie jest dla nas oczywistością ani wizja Boga, która wyłania się z kart "Dzienniczka" św. Faustyny (i z ożywionej przez "Dzienniczek" wielowiekowej tradycji chrześcijańskiej), ani też decyzje życiowe bł. Matki Teresy, św. Brata Alberta, Jeana Vaniera i wielu innych "świadków miłosierdzia". Weszliśmy na drogę głębszego rozumienia i przyswojenia Ewangelii, ale - by przywołać znane sformułowanie - prawdziwe chrześcijaństwo jest ciągle przed nami.

To nie usługa

Być może chrześcijaństwo ma pozostać przyszłością. Być może jego siłą napędową nie jest pewność ("już mamy"), lecz nadzieja ("mieć będziemy"), nie zamykanie się w jednej wizji i jej obrona, lecz stały wysiłek rozumienia i rewaloryzacji. Pojęcie "miłosierdzia" nie jest przecież pojęciem nowym: przychodzi z kart Ewangelii, pojawiało się pod piórem wielu chrześcijańskich pisarzy. Dziś w pewnym sensie powraca na miejsce centralne, aby mocniej wybrzmiały słowa Jezusa: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" i słowa św. Pawła o Bogu "bogatym w miłosierdzie".

Samo to pojęcie także jednak wymaga oczyszczenia. Jest bolesnym paradoksem, że stało się ono synonimem pomocy, która poniża, upokarza, degraduje. Przypominam sobie, jakie wrażenie zrobił na mnie przed laty cykl obrazów Jarosława Modzelewskiego zatytułowany "Caritas". Przedstawiały one m.in. chórki niepełnosprawnych dziewcząt i chłopców, którym na pianinie lub akordeonie akompaniowała zakonnica, młodego księdza karmiącego starszą kobietę, siostrę pilnującą dzieci na placu zabaw lub sypiącą ziarno kurczętom... Obrazy te, mimo użycia żywych kolorów, emanowały jakimś głębokim smutkiem. Tak jakby artysta chciał powiedzieć, że to, co nazywamy miłosierdziem, w gruncie rzeczy często jest po prostu krzywdą.

Kiedy miłosierdzie staje się "sprawą sióstr i księży" (czytaj: tych wszystkich, którzy nie chcą czy nie mogą pozostać obojętni), cała reszta społeczeństwa ze spokojnym sumieniem odsuwa od siebie tę odpowiedzialność. W sprowadzaniu pomocy drugiemu człowiekowi do tworzenia "ochronki", "zakładu opieki" tkwi jakiś zasadniczy błąd, zasadnicze nieporozumienie dotyczące tego, co jest istotą miłosierdzia. Intuicja artysty jest w tym punkcie genialna. Modzelewski pokazuje, że miłosierdzie - przepuszczone przez błędne ludzkie sumienia - staje się "gorszą miłością", zamiast być "braterstwem dla porażonych".

Tymczasem miłosierdzie nie jest pomaganiem. A w każdym razie nie w sensie dawania takich czy innych rzeczy. Miłosierdzie to zaproszenie do radości i wspólnoty. Owszem, rozmaite dary - jedzenie, ubranie, czasem mieszkanie, czasem pomoc w załatwianiu formalności - są konieczne. Ale nie wystarczy ludziom coś dać. Trzeba ich jeszcze zaprosić do życia.

Ten sam błąd, to samo skrzywienie może - na płaszczyźnie teologii oraz inspirowanej wiarą wyobraźni - dotyczyć obrazu Boga. Chodzi o to, aby miłosierdzia Bożego nie traktować jako swoistej "działalności pomocowej". Tak jak historia Jezusa nie jest opowieścią o adwokacie, który wstawia się za swoim klientem, lecz o Bogu, który wziął na siebie "winy całego świata", tak i miłosierdzie Boże nie jest żadną "usługą", która miałaby "pokryć pewne braki" w człowieku. Można powiedzieć, że miłosierdzie jest rewolucją w spojrzeniu na człowieka. Na czym polega ta rewolucja?

Przebaczenie światu

Nie jest tajemnicą, że w XX wieku człowiek - przynajmniej człowiek Zachodu - zwątpił we własną dobroć. Człowiek nie wierzy, że jest drzewem, które może rodzić dobre owoce. Za to codziennie dowiaduje się o nowych owocach zła. Czuje się zbrukany i bezsilny, czuje się igraszką w rękach sił, których nie rozumie. Skoro zło i tak jest przemożne, nie ma sensu mu się przeciwstawiać. Najlepiej zamknąć się w czterech ścianach własnego domu. To nie sprawi, że człowiek będzie się czuł niewinny. Ale przynajmniej nie będzie stykał się ze złem. Oczywiście możliwe są też inne drogi do wyboru: szukanie zapomnienia, przemoc, władza... Każda z nich wpędza człowieka w nową pułapkę.

Być miłosiernym to najpierw... przebaczyć światu, że jest, jaki jest. Przebaczenie nie oznacza zgody na zło. Oznacza tylko, że zło nie musi mieć ostatniego słowa. Przebaczenie budzi w człowieku uśpioną wolę dobra. Człowiek czuje, że jego dobra wola nie powinna pozostać bezczynna. "Zło dobrem zwyciężaj". Jeżeli czuje też w sobie łaskę wiary, zwraca się ku Bogu. Św. Faustyna notuje słowa objawiającego się jej Jezusa: "w każdej duszy dokonywam dzieła miłosierdzia, a im większy grzesznik, tym ma większe prawa do miłosierdzia Bożego". Co to oznacza? Oznacza to, że tam, gdzie człowiek zwraca się ku Bogu, grzech nie ma już nad nim władzy. Teologia miłosierdzia to teologia odbudowanego człowieczeństwa, odbudowanej ludzkiej godności.

A jeśli człowiek nie potrafi obudzić w sobie wiary? Nadal może pozostać w kręgu zakreślonym przez słowo "przebaczenie". Miłosierdzie to dobro czynione innym ludziom w imię przebaczenia, jakiego potrzebuje cała rzeczywistość. Na tym polega fenomen działania chrześcijaństwa w dzisiejszym świecie, że poprzez czynienie miłosierdzia "szuka" ono rozmaitych ludzi dobrej woli. Jest czymś charakterystycznym, że rozmaite wspólnoty skupione wokół ludzi słabych, chorych, odrzuconych przyciągają zarówno wierzących, jak i niewierzących. Tak jest np. we wspólnotach Arki oraz "Wiary i Światła", tworzonych z inspiracji chrześcijańskiej, z myślą o ludziach z upośledzeniem umysłowym, lecz gromadzących ludzi różnych wyznań, różnych religii, także osoby deklarujące się jako niereligijne.

***

W 2002 r. na Błoniach w Krakowie papież Jan Paweł II mówił: "Na wszystkich kontynentach z głębi ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, które koi umysły i serca, i rodzi pokój". Komentując te słowa Jean Vanier, twórca wspomnianych wspólnot, powiedział: "Kościół powinien stać się dla świata dobrym Samarytaninem, gotowym zatrzymać się przy człowieku wołającym o pomoc, kimkolwiek by on był. Trzeba iść za krzykiem ludzkości! Papież widzi, w którą stronę zmierza świat. Widzi, że uczniowie Jezusa będą musieli opuścić bezpieczne enklawy i stać się przyjaciółmi ubogich, odrzuconych, skreślonych".

Słowa te mają swoją wagę. Opuścić bezpieczne enklawy... Stać się przyjaciółmi ubogich... Oto droga miłosierdzia. Oto "chrześcijaństwo przed nami".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2008