Zagrażamy manipulacjom

Jeszcze przed wyborami politycy PO zapowiedzieli likwidację abonamentu. Samo rozpoczęcie dyskusji na ten temat obniżyło wpływy z abonamentu.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Abonament, jako daninę niezależną od władz państwowych, ustanowiono dla zapewnienia mediom autonomii, co winno być ich samoistną wartością tworzącą dobro publiczne. Sugerowane przez nowy rząd uzależnienie mediów publicznych od dotacji budżetowej może oznaczać bezwarunkowe ich podporządkowanie władzy wykonawczej. Przy skromnych możliwościach budżetowych będzie to równoznaczne jeśli nie z likwidacją całych mediów publicznych to z rezygnacją z ich roli kulturotwórczej.

Według stworzonego przez PO projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji politycy będą wybierać zarządzających mediami publicznymi spośród kandydatów z certyfikatem co najmniej dwóch związków twórczych lub dwóch uczelni. Dla mnie oznacza to, że politycy nadal będą decydować, a odpowiedzialność poniosą artyści i naukowcy; to jedynie dążenie do wymiany składu obecnych zarządów mediów publicznych na nominatów obecnych partii rządzących.

Pułapki na media

Szefowie mediów publicznych jesienią 2004 r. w apelu do parlamentu i rządu - po tym, gdy Trybunał Konstytucyjny zakwestionował ustawowe zapisy zasad poboru opłaty abonamentowej - przypomnieli, że media publiczne tworzą wspólnotę języka, idei i wartości, edukują i informują, zapewniając Polakom powszechny dostęp do dorobku światowej oraz narodowej kultury i nauki. Czy ta misja jest przez poszczególne stacje realizowana, ocenia Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która z kolei co roku jest oceniana przez Sejm, Senat i prezydenta. Gdzie byli posłowie i senatorowie PO i PSL, kwestionujący jej działalność, gdy wówczas przyjmowano sprawozdania Rady? W wywiadzie dla "Dziennika" (z 5 listopada 2007 r.) premier Donald Tusk tak wyjaśnił zapowiedź likwidacji abonamentu: "Skoro nie możemy zlikwidować Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - bo jest wpisana do Konstytucji - chcemy wyrwać jej zęby".

W taki sposób na pewno nie zapewnimy ekonomicznego bezpieczeństwa i rozwoju mediów publicznych. A jak jest to potrzebne, wynika choćby z raportu ministra kultury "Narodowa strategia rozwoju kultury na lata 2004-2013", z którego możemy się dowiedzieć o systematycznym spadku liczby bibliotek, przedstawień teatralnych i koncertów, nakładów książek (zwłaszcza klasyki narodowej i światowej) oraz powstawaniu coraz szczelniejszej bariery odgradzającej obywatela od dóbr kultury z powodu wzrostu ich cen. Autorzy raportu zwracają też uwagę na narastające dysproporcje na szczeblu gmin i województw.

Tymczasem, w ofercie Polskiego Radia codziennie - i to za 16 groszy! - jest kilka propozycji prozy i poezji, spektaklów teatralnych, transmisji z krajowych i światowych sal koncertowych. Czy na pewno, jak chcą autorzy projektu nowelizacji, media komercyjne będą chętne do realizowania takich właśnie audycji w zamian za dotacje budżetowe? Śmiem wątpić. Realizacja tego pomysłu prawdopodobnie zabije zarówno ideę mediów publicznych, jak misyjność audycji, bo nie przypuszczam, by kilkunastominutowe wstawki w postaci "audycji misyjnej" w programie redagowanym pod dyktando reklamodawców spełniło swoją funkcję.

Przypomnę jeszcze kilka pułapek na media publiczne zastawionych w ustawie o radiofonii i telewizji.

W ustawie szczegółowo opisano powinności mediów publicznych, ale nie zadbano o wprowadzenie współczesnej definicji opłaty abonamentowej i określenia zasad skutecznego jej poboru. W ten sposób pozbawiono media stabilności finansowej, uniemożliwiono im przygotowanie perspektywicznych planów rozwoju, inwestycji technologicznych i podejmowanie długoterminowych zobowiązań finansowych. Mimo że ustawa ma regulować działalność instytucji pożytku publicznego, jaką są media publiczne, wprowadzono regulacje kodeksu handlowego, zafałszowując hierarchię celów ich działalności. Dalej, zapisano w niej gwarancję częstotliwości niezbędnych do odbioru na terytorium całego kraju czterech programów ogólnokrajowych Polskiego Radia. Zobowiązania tego do dziś nie zrealizowano mimo starań podejmowanych przez kolejne zarządy. Parlament, przyjmując w lutym 1994 r. ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych, nie wskazał, z jakich środków media publiczne - zobowiązane ustawą o radiofonii i telewizji do upowszechniania kultury - mają wypłacać należności twórcom, wykonawcom i producentom.

Po tym wszystkim warto pamiętać, że nie Sejm ani Senat, lecz media publiczne są przez opinię społeczną wskazywane jako instytucje najwyższego zaufania!

Radio na życzenie

Moje wystąpienia w obronie mediów publicznych, wśród nich list otwarty, który skierowałem do premiera, odrzucono, oskarżając mnie o hipokryzję. Objąłem przecież obowiązki prezesa zarządu Polskiego Radia "z nadania politycznego". Ale kto ustanowił i tolerował przez kilkanaście lat taki, a nie inny tryb powoływania władz mediów publicznych? Gdzie byli posłowie PO i PSL, gdy do władz Polskiego Radia powoływano działaczy partii bez jakiegokolwiek doświadczenia pracy w mediach?

Obecnie, na poziomie poniżej rady nadzorczej i zarządu, ani jedna osoba nie pochodzi z nominacji partyjnej bądź politycznej. W ciągu półtora roku mojej kadencji przeprowadziliśmy restrukturyzację Polskiego Radia, upraszczając struktury zarządzania: było 43 dyrektorów, jest 24. Szefami poszczególnych programów Polskiego Radia i jednostek programowych są wyłącznie dziennikarze i twórcy.

W porozumieniu z organizacjami związkowymi przeprowadziliśmy zwolnienia grupowe. Wśród ponad 200 zwolnionych pracowników większość miała już uprawnienia emerytalne, tym samym nie tylko zmniejszył się, ale i odmłodził zespół pracowników. Wypowiedzieliśmy szereg zastanych umów z kontrahentami zewnętrznymi, m.in. na emisję programów zawartych w mojej ocenie na warunkach niekorzystnych dla Polskiego Radia.

W wyniku tych działań obniżyliśmy koszty działalności Spółki o blisko 20 mln złotych rocznie (ponad 10 proc.). Z uzyskanych oszczędności podnieśliśmy średnio o 20 proc. płace w Polskim Radiu, dotychczas zupełnie niekonkurencyjne wobec płac oferowanych na rynku. Za zgodą KRRiT i UKE dokonaliśmy rekonfiguracji sieci nadawczej w zakresie fal UKF. Dzięki temu Program 1, najbardziej uniwersalny, realizujący misję informacyjną, edukacyjną i kulturową, jest odbierany na terenie całego kraju. Ku zadowoleniu słuchaczy powstrzymaliśmy komercjalizację Trójki - wróciło radio dla inteligencji.

Pracujemy nad odbudową oferty Programu 4 (Polskie Radio Bis), którego profil - po wyrzuceniu przez naszych poprzedników oferty edukacyjnej - obniżył się do poziomu stacji komercyjnej o nie najwyższym poziomie. Nie później niż w maju zaczniemy tam realizować pomysł Polskiego Radia Euro. Przygotowywany pod kątem edukacji i pracy dla młodzieży będzie służył nauce języków obcych, podróżom po świecie. Będzie to pierwsza stacja radiowa w Polsce łącząca emisję tradycyjnego radia nadającego na falach UKF z radiem operującym multimedialnymi środkami komunikowania.

Stworzyliśmy możliwość redagowania w internecie (www.polskieradio.pl) "radia na życzenie" - słuchacz może w dogodnym dla siebie czasie wysłuchać spektaklu Teatru Polskiego Radia, sięgnąć do aktualnego zbioru materiałów z dziedziny nauki, kultury, ekonomii czy wysłuchać rozmów i komentarzy o aktualnych wydarzeniach. Nowych odbiorców zyskaliśmy też dzięki Programowi dla Zagranicy, m.in. powstała redakcja hebrajska, której audycje transmitowane są przez miejscowe stacje na terenie Izraela. We współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej szeroko otworzyliśmy studia radiowe na przedstawianie historii współczesnej przez reportaże, audycje historyczne, teatr faktu.

W programach Polskiego Radia pojawili się publicyści, przedstawiciele środowisk i pism wcześniej nieobecnych, co zaowocowało poszerzeniem palety poglądów prezentowanych w radiowych debatach. Ciekaw jestem, czy gdy już PO i PSL uda się "odzyskać" media publiczne, przed mikrofony Polskiego Radia będą nadal zapraszani nie tylko goście z "Gazety Wyborczej", ale i "Gazety Polskiej", nie tylko z "Dziennika", ale i "Naszego Dziennika"?

To tylko niektóre - hasłowo wymienione - działania, które musiały wywołać gniew tych wszystkich, którzy w umacnianiu się Polskiego Radia widzą konkurencyjne zagrożenie. I nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale i o obecny w mediach publicznych - dzięki bogatej ofercie dóbr kultury - system wartości. Zagrażamy przecież preferowanemu przez prawdziwego pana mediów komercyjnych - pieniądz i reklamę - społeczeństwu konsumpcyjnemu podatnemu na manipulację.

KRZYSZTOF CZABAŃSKI jest prezesem zarządu Polskiego Radia SA.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2008