Wyrok więzienia dla księdza pedofila

Na trzy lata więzienia i przymusowe leczenie w szpitalu psychiatrycznym skazał sąd w Ratyzbonie katolickiego księdza Petera K., uznając, że dopuścił się on czynów pedofilskich wobec nastoletniego ministranta. Sąd uznał też, że moralną współwinę za tę tragedię ponosi biskupstwo w Ratyzbonie. Biskup zarzuty odrzuca.

25.03.2008

Czyta się kilka minut

Demonstracja przed sądem; napis na transparencie: "Molestowanie to mord na duszy". / Fot. KNA-Bild /
Demonstracja przed sądem; napis na transparencie: "Molestowanie to mord na duszy". / Fot. KNA-Bild /

Sprawa 40-letniego dziś księdza, aresztowanego w 2007 r., wywołała poruszenie nie tylko w Bawarii. Przyczyną poruszenia jest nie tylko fakt, że w latach 2003-2007 ksiądz K. dopuścił się co najmniej 22 razy czynów pedofilskich wobec jednego z powierzonych mu pod opiekę ministrantów, ale że władze kościelne mogły prawdopodobnie zapobiec tragedii chłopca, który w chwili pierwszego kontaktu seksualnego z duchownym miał 11 lat.

Ksiądz K. został bowiem w 2004 r. mianowany proboszczem w liczącym 800 mieszkańców miasteczku Riekofen, mimo że miał już za sobą wyrok skazujący za pedofilię: w 2000 r. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, za molestowanie seksualne chłopca z miejscowości Viechtach, gdzie wówczas pracował. Sąd orzekł wówczas, że K. ma być wyłączony z pracy z młodzieżą. Mimo to - jak wykazało obecne dochodzenie - już od 2001 roku K. został przydzielony do pomocy w parafii Riekofen w pełnym zakresie obowiązków duszpasterskich i bez żadnych ograniczeń - i już w trzyletnim okresie próbnym (zawieszonej kary) pracował z dziećmi mającymi przystąpić do Pierwszej Komunii oraz z młodzieżą przed bierzmowaniem.

Władze kościelne nie poinformowały parafian z Riekofen o przeszłości duchownego. Zyskał on szybko sympatię miasteczka, tak że sami wierni zabiegali u biskupa, by mianował go proboszczem (parafia była nieobsadzona). Ksiądz zajmował się także pracą z ministrantami, m.in. organizował dla nich wycieczki weekendowe. Uczestnicy wycieczek twierdzą dziś, że duchowny szukał z nimi możliwości rozmów w cztery oczy, a podczas takich rozmów stawiał im intymne pytania.

Dlatego w wydanym w połowie marca wyroku sędzia prowadzący postępowanie uznał, że biskupstwo w Ratyzbonie samo wprowadziło księdza "w sytuację, w której łatwo było o pokusę"; sędzia porównał to z zatrudnieniem przez bank kogoś, kto był już skazany za defraudację.

Krytykowany biskup Gerhard Ludwig Müller (urzędujący od listopada 2002 r.) broni decyzji o skierowaniu K. do pracy w parafii argumentując, że terapeuta, który osiem lat temu prowadził leczenie psychologiczne duchownego zakwalifikował jego czyn popełniony w Viechtach jako "jednorazowe zachowanie regresywne" i orzekł, iż K. nie jest pedofilem.

Z biskupem polemizował biegły lekarz sądowy, który w 2000 r. wydawał ekspertyzę dla sądu: przypomniał on, że uznał już wtedy, iż K. cierpi na "głęboką homoerotyczną pedofilię". Podczas obecnego procesu okazało się, że kuria biskupia wiedziała o istnieniu samej ekspertyzy, choć pracownicy kurii twierdzili, że nie znali całej diagnozy z 2000 r., gdyż nie pozwalał im na to stan prawny.

Niezależnie od tego, przeciwko postępowaniu biskupstwu przemawia fakt, że we wrześniu 2002 r. niemiecki Episkopat przyjął jednolite wytyczne dla postępowania z duchownymi o takich skłonnościach. Wedle tych wytycznych K. nie powinien mieć do czynienia z młodzieżą. Czytamy w nich bowiem, że "duchowni, którzy dopuścili się winy w postaci molestowania seksualnego nieletnich, po odbyciu swej kary nie mogą być kierowani do takich aktywności, w których mogliby mieć do czynienia z dziećmi bądź młodzieżą".

Peter K. przyznał się w sądzie w pełni do winy (dzięki czemu molestowany przezeń chłopiec nie musiał składać zeznań) i przeprosił swoją ofiarę, a także biskupa. Z własnej woli zobowiązał się też do zadośćuczynienia, w tym materialnego, za wyrządzone krzywdy. Biegły sądowy orzekł dziś, że K. ma ograniczoną poczytalność z powodu "głębokich zaburzeń preferencji seksualnych", połączonych z "poważnym zaburzeniami osobowości".

Podczas ogłaszania wyroku przed sądem w Ratyzbonie protestowała grupa świeckich z ruchu "My jesteśmy Kościołem", zarzucając biskupowi, że ponosi moralną współwinę za to, co stało się w Riekofen. Choć protestujący stanowili niewielką grupę - ruch ten popiera mniejszość niemieckich katolików - to w biskupstwie panuje poruszenie. Jeden z cytowanych przez media mieszkańców Riekofen zarzucił władzom kościelnym, że przeprowadziły "okrutny eksperyment na naszych dzieciach".

Jeszcze jesienią 2007 r. rada duchownych, reprezentująca wszystkich księży pracujących w diecezji, publicznie przeprosiła mieszkańców Viechtach i Riekofen za to, że "jeden z nas tak straszliwie nadużył zaufania obu wspólnot parafialnych". Natomiast sam biskup Müller, który do reprezentowania w tej sprawie wyznaczył adwokata, nie poczuwa się do winy. Zajął stanowisko, że - jak oświadczył jego rzecznik - nie będzie przepraszać za postępowanie księdza, gdyż "odpowiedzialnością za czyn może być obarczany jedynie ten, kto go popełnił". Kuria zapowiedziała za to, że jest gotowa zapewnić molestowanemu chłopcu pomoc psychologiczną.

Wojciech Pięciak

Źródła: "Die Welt", "Frankfurter Allgemeine Zeitung", "Süddeutsche Zeitung"

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej