Wybory ubogich

W poświąteczną niedzielę dwa najbiedniejsze kraje świata – Niger i Republika Środkowoafrykańska, wybrały sobie przywódców.
w cyklu STRONA ŚWIATA

29.12.2020

Czyta się kilka minut

Głosowanie w lokalu wyborczym w Niamey, Niger, 27 grudnia 2020 r./ FOT. ISSOUF SANOGO/AFP/East News /
Głosowanie w lokalu wyborczym w Niamey, Niger, 27 grudnia 2020 r./ FOT. ISSOUF SANOGO/AFP/East News /

Na sporządzanych co roku w ONZ listach krajów zamożnych i ubogich, najlepszych do życia i takich, gdzie żyje się najciężej, dziesięć ostatnich miejsc, wskazujących najbiedniejszych i najbardziej zacofanych, zajmują kraje z Afryki. W tym roku na samym końcu listy znów znalazł się Niger, a przedostatnie miejsce zajęła Republika Środkowoafrykańska. 

Oba państwa zajmują ogromne terytoria – Republika Środkowoafrykańska jest dwukrotnie większa od Polski, a Niger aż czterokrotnie –  na których poszukiwacze mineralnych skarbów z Europy już dawno odkryli bogate złoża uranu, węgla kamiennego, złota, diamentów, a także cenne gatunki drzew. Trudny klimat, historia (oba kraje były koloniami francuskimi i otrzymały niepodległość w 1960 r.) i sąsiedztwo, a także wojny i fatalni przywódcy sprawiły jednak, że zarówno w prawie 25-milionowym Nigrze, jak i w 5-milionowej Republice Środkowoafrykańskiej ponad połowa mieszkańców żyje w nędzy.

Myliłby się jednak gorzko ten, kto by sądził, że niełatwo będzie znaleźć chętnych do objęcia rządów w krajach znajdujących się w takich kłopotach i przeżywających tak wielkie trudności. Do walki o prezydenturę w Nigrze stanęło aż 30 pretendentów, a 17 zgłosiło się do wyborów w Republice Środkowoafrykańskiej. Badacze Sahelu i tamtejszej polityki uznali zaś za sukces już samo to, że wybory udało się przeprowadzić.

NIGER: Mistrzowie w zamachach

Wolna elekcja w Nigrze oznaczała, że po raz pierwszy w dziejach tego kraju jeden demokratycznie wybrany przywódca przekazał dobrowolnie władzę demokratycznie wybranemu następcy. Dotąd zdobywano ją zwykle w wyniku zbrojnych, nierzadko krwawych przewrotów, w trakcie których prezydenci tracili nie tylko władzę, ale i życie. O ile jednak w innych afrykańskich krajach zamachowcy i uzurpatorzy w mundurach dokonywali przewrotów, by rządzić samemu, i to możliwie jak najdłużej, w Nigrze wojskowi zamachowcy wkraczali do akcji, żeby ukrócić kłótnie cywilnych polityków, ale władzy pozbywali się tak szybko, jakby parzyła ich w dłonie. Tylko Seyni Kountche, który w 1974 r. obalił Hamaniego Dioriego, pierwszego prezydenta niepodległego Nigru, rządził aż do śmierci w 1987 r. i nie zdążył przygotować kraju na to, by znów mogli nim rządzić cywile – w tamtych czasach panował w Afryce powszechny pogląd, że cywilni politycy i polityczne partie są jedynie rozsadnikiem korupcji, kumoterstwa i nepotyzmu. Ale gdy po upadku komunizmu w Europie zapanowała moda na demokrację wielopartyjną, następca Kountche, Ali Saibou, przywrócił wolne wybory i działalność politycznych partii.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ →


Do kolejnego zamachu stanu doszło w 1996 r., gdy wojskowi postanowili położyć kres politycznym awanturom cywilnych polityków. Ale gdy przywódca nowej junty, generał Ibrahim Bare Mainassara, zaczął zanadto przywiązywać się do przejętej władzy, w 1999 r. został obalony i zabity podczas kolejnego puczu, a jego pogromca, pułkownik Dauda Malam Wanke, zaraz urządził wolne wybory i zwrócił rządy cywilom. Do czwartego i ostatniego – jak na razie – zamachu stanu doszło w Nigrze w 2010 r., a przywódca puczu major Salou Djibo odebrał władzę prezydentowi, który nie chciał ustąpić z urzędu i zmienił konstytucję ograniczającą kadencje do jedynie dwóch.

Wojskowi znów szybciutko urządzili nowe wybory i oddali władzę. Zwycięzca tamtej elekcji, Mahamadou Issoufou, jest pierwszym w Nigrze wybranym przywódcą, który po dwóch dozwolonych prawem kadencjach dobrowolnie składa władzę i przekaże ją swojemu następcy, wybranemu w niedzielnych wyborach.

Herkulesowe prace

Za stuprocentowego faworyta elekcji w Nigrze uchodził 60-letni Mohamed Bazoum, były minister dyplomacji i policji namaszczony przez ustępującego prezydenta na następcę. Bazoum nawet nie ukrywa, że jako prezydent będzie robił jota w jotę to, co jego poprzednik, i nic się nie zmieni. Rządów i zadania, jakiego się podejmie, zazdrościć będą mu tylko pokonani w wyborach rywale. Spadek cen uranu na światowych rynkach pozbawił dochodów skarb państwa i tak już świecący pustkami. Dodatkowym ciosem dla gospodarki stała się epidemia COVID-19, która sparaliżowała cały świat.

Żaden inny kraj i żaden inny przywódca nie będzie musiał też toczyć dwóch jednocześnie wojen, z dwoma rozmaitymi, ale sprzymierzonymi ze sobą armiami dżihadystów. Na zachodzie Nigru coraz częstszych i zuchwalszych zbrojnych rajdów dokonują dżihadyści z Sahelu, którzy rozpanoszyli się w sąsiednich Mali i Burkina Faso. Na południowym wschodzie zaś, nad brzegami jeziora Czad i pograniczu z Nigerią, Kamerunem i Czadem, walczą nigeryjscy dżihadyści z ugrupowania Boko Haram. Co więcej, Nigrowi nie przestała zagrażać i trzecia wojna, zamrożona pod koniec lat 90. irredenta Tuaregów, którzy w Mali, przed 10 prawie laty, wykroili na Saharze własne, samozwańcze państwo Azwad, zawłaszczone potem przez sprzymierzonych z nimi dżihadystów z Sahelu i Sahary. W wojnie z dżihadystami, która już pochłania piątą część wszystkich dochodów państwa, wspierają armię Nigru komandosi z USA i Francji oraz Legia Cudzoziemska.

Badacze politycznych zwyczajów z Sahelu tym bardziej wychwalają zasługi wojskowych i polityków z Nigru dla przeżywającej kłopoty afrykańskiej demokracji. Prezydenci Gwinei i Wybrzeża Kości Słoniowej złamali w tym roku konstytucyjne przepisy i nie oddali władzy mimo upływu drugich i ostatnich, dozwolonych prawem kadencji, a w Mali wojskowi dokonali zamachu stanu i odebrali rządy cywilom.

REPUBLIKA ŚRODKOWOAFRYKAŃSKA: Wybory wojenne

W wyborach w Republice Środkowoafrykańskiej faworyt był również tylko jeden, panujący od 2016 r. i ubiegający się o reelekcję prezydent, 63-letni Faustin-Archange Touadera, a zwycięstwa mógłby zostać pozbawiony jedynie wtedy, gdyby do elekcji nie doszło. Żądali tego do ostatniej chwili jego polityczni przeciwnicy. Twierdzili, że w kraju, w którym toczy się wojna, nie da się przeprowadzić uczciwych wyborów, i oskarżali prezydenta, że zamierza sfałszować wyniki elekcji. Trybunał konstytucyjny i ONZ odrzucili jednak ich skargi.

Wojna domowa w Republice Środkowoafrykańskiej trwa od siedmiu lat, odkąd rebelianci z ugrupowania Seleka z muzułmańskiej północy zdobyli stolicę, Bangi, i obalili panującego od 2003 r. chrześcijańskiego prezydenta Francois Bozizé. Przejąwszy władzę, muzułmanie z północy urządzili pogromy chrześcijan z południa, by w ten sposób zadośćuczynić sobie dziesięciolecia prześladowań pod chrześcijańskimi władcami. Chrześcijanie skrzyknęli się w partyzantkę i w kraju wybuchła religijna wojna domowa, która groziła, że wmieszają się w nią dżihadyści z Sahelu lub znad jeziora Czad. 

Wojnę religijną przerwała dopiero interwencja zbrojna Francji i lądowanie kilkunastu tysięcy „błękitnych hełmów” z wojsk pokojowych ONZ. Wojna została przerwana, w 2016 r. udało się przeprowadzić wybory, ale względny pokój zapanował jedynie w stołecznym Bangi i większych miastach, kontrolowanych przez wojska ONZ oraz słabą i nieliczną rządową armię. Reszta kraju została rozdrapana na tuzin udzielnych księstw poszczególnych watażków i ich prywatnych armii. W lutym 2019 r. podpisali oni pokój z rządem, ale każdy pozostał na swoich włościach.

W zeszłym roku do kraju wrócił niespodziewanie z wygnania obalony Bozizé i ogłosił, że chce stanąć przeciwko Touaderze do wyborów. Trybunał konstytucyjny odmówił jednak wpisania go na listę kandydatów, a wspierający Bozizé watażkowie zapowiedzieli, że zerwą wybory, wznawiają wojnę i ruszają na stolicę. Zajęli nawet czwarte największe miasto kraju, Bambari, wraz z tamtejszymi kopalniami złota. Przedwyborczy marsz watażków na stolicę został jednak powstrzymany przez wojska ONZ, wojska rządowe oraz przysłanych Toudarze z pomocą żołnierzy z Rwandy i Rosji.  

Gubernia nad równikiem

Francuzi, z każdym rokiem grzęznący coraz bardziej w wojnie z dżihadystami na Saharze i Sahelu, w 2016 r. wycofali swoje wojska z Republiki Środkowoafrykańskiej. Zluzowali ich żołnierze ONZ. Wobec embarga na dostawy broni, nałożonego na Republikę Środkowoafrykańską przez ONZ, Touadera zwrócił się o pomoc do Rosji, która w ostatnich latach ruszyła na podbój Afryki.

W zamian za koncesje na wydobycie złota i diamentów Rosjanie zgodzili się sprzedać Touaderze broń, a także przysłać wojska, które broniłyby jego rządów przed rebeliantami. Żeby nie narażać się na zarzuty, że jako członek Rady Bezpieczeństwa łamie embargo, które sama wprowadziła, Rosja zleciła dostawy broni i żołnierzy prywatnej firmie najemniczej Wagner, założonej i prowadzonej przez Jewgienija Prigożyna, zausznika Władimira Putina i jego „człowieka do zadań specjalnych”. W 2017 r. ONZ, pod naciskiem Rosji, oficjalnie uznała, że „rosyjska misja szkoleniowa” w Republice Środkowoafrykańskiej nie stanowi naruszenia nałożonego na nią embarga.

W ten sposób Republika Środkowoafrykańska z byłej kolonii Francji i jej wyłącznej strefy wpływów coraz bardziej przemienia się w zagraniczną gubernię Rosji, zarządzaną z Sankt Petersburga przez „wicekróla” Prigożyna i jego namiestników nad równikiem, rosyjskiego ambasadora Władimira Titorenkę i emerytowanego oficera wywiadu wojskowego Walerego Zacharowa, który został głównym doradcą Touadery od spraw bezpieczeństwa i wojskowości.

Grupa Wagnera, jej najemni żołnierze i pułki internetowych trol” (które były zamieszane w kampanię prezydencką przed zwycięskimi dla Donalda Trumpa wyborami w USA w 2016 r.) jest awangardą rosyjskiej ekspansji na Bliskim Wschodzie i w Afryce, podobnie jak w XIX stuleciu Kompania Wschodnioindyjska była awangardą brytyjskiego imperializmu w Azji. Poza Republiką Środkowoafrykańską „wagnerowcy” działają także w Sudanie, Mozambiku, na Madagaskarze, w Gwinei, Libii, a ponoć także w Kongu-Kinszasie, Kamerunie i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Obiecują zapewniać bezpieczeństwo, ale poza gotówką każą sobie płacić także koncesjami na wydobycie cennych minerałów.

Rok wyborów

Mimo dywersji ze strony wszelkiej maści watażków, frekwencja podczas niedzielnych wyborów (wybierano prezydentów, ale także posłów) w Nigrze i Republice Środkowoafrykańskiej dopisała. Z powodu strzelanin i bliskości rebeliantów w Republice Środkowoafrykańskiej wyborów nie przeprowadzono w 800 z ponad 5,5 tysiąca okręgów. Gdyby okazało się, że żadnemu z pretendentów nie udało się zebrać ponad połowy głosów, w lutym trzeba będzie urządzić dogrywkę.

Tak się złożyło, że mijający rok był rokiem wyborczym także w innych poza Nigrem i Republiką Środkowoafrykańską najuboższych i najbardziej zacofanych krajach świata. Prezydentów wybierano w Burkina Faso i Burundi, posłów – w Mali. W Czadzie, Południowym Sudanie i Erytrei wyborów w ogóle się nie urządza. W Czadzie i Erytrei nie życzą sobie tego panujący władcy – w Czadzie Idriss Deby, a w Erytrei Isaias Afewerki, rządzący już ponad 30 lat. W Południowym Sudanie, najmłodszym z afrykańskich państw, niepodległym od 2011 r., od narodzin trwa wojna domowa, a prezydent Salva Kiir też ani myśli wystawiać się na ryzyko utraty władzy i pozwalać, aby mieli o tym decydować współobywatele. Dziesiątkę najuboższych państw świata uzupełniają Mozambik i Sierra Leone, w których ostatnie wybory odbyły się w 2019 i 2018 r.


PS. Według obliczeń znawców od jakości życia z ONZ, najzamożniejszymi, najwygodniejszymi, najbezpieczniejszymi i najlepszymi do życia krajami w 2020 r. były Norwegia, Islandia, Szwecja, Dania, Irlandia, Niemcy, Szwajcaria i Holandia oraz Australia i Hongkong. Polska znalazła się na tej liczącej 189 pozycji liście na miejscu 35. Spośród byłych krajów komunistycznych wyżej na liście znalazły się Słowenia (22), Czechy (27), Estonia (29) i Litwa (34), a tuż za Polską Łotwa (37), Słowacja (39) i Węgry (40).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej