Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Film adresowany jest nie tylko do Polaków i to, co nam może się wydawać "spłaszczone", dla Australijczyka może mieć trzeci wymiar. Poza tym, film zobaczą także ci, którzy z różnych powodów Jana Pawła II nie znają i nie znali. Pani Piotrowska pisze: "Film ani przez moment nie odpowiada na pytanie o fenomen wielkości Jana Pawła II. Dowiemy się na ten temat dokładnie tyle, ile wie o Nim każde dziecko: że był dobry, miał poczucie humoru i dużo podróżował". Ale przecież na tym polegał właśnie fenomen Jana Pawła II: na dobroci, miłości i wychodzeniu do ludzi bez względu na odległość, kolor skóry, wyznanie czy poziom zamożności. Zarzut, że nie ukazano roli politycznej Jana Pawła II, też wydaje się bezpodstawny, ponieważ zmiany polityczne są jedynie efektem działania Jego miłości do ludzi. Myślę, że za kilka lat obejrzy ten film pokolenie, które nie znało Jana Pawła II i w czasach, kiedy rodzice mają tak mało czasu na rozmowę z dziećmi, te dowiedzą się z filmu o tym, co najważniejsze. Kolejny zarzut, że całemu wydarzeniu patronował Prezydent RP, też wydaje mi się bezpodstawny. Przecież film został dobrze przyjęty przez władze kościelne, a Prezydent patronując temu wydarzeniu chciał oddać honor wielkiemu Polakowi. Myślę, że intencje twórców filmu i ludzi związanych z całym wydarzeniem były jak najlepsze. Choć i tak złośliwi powiedzą, że to dla pieniędzy, kariery i sławy.
Ks. Andrzej Luter w tekście "Mąż wiary" z tego samego numeru "TP" pisze: "Słyszymy, że filmy o Janie Pawle II są uproszczone i pozbawione metafizycznej głębi. Nawet jeśli jest w tym źdźbło prawdy, nie możemy lekceważyć emocji ludzkich, tym bardziej że w tym przypadku prowadzą ku dobremu". Też głęboko w to wierzę.
ANNA RADŁOWSKA-TABOR (Gliwice)