Wstyd bez powodu

Nie byłam na filmie "Jan Paweł II" i chyba na razie nie pójdę. Nie dlatego, że jestem przeciwniczką filmu Johna Kenta Harrisona, bo cieszę się, że taki film powstał. Nie pójdę, ponieważ dla mnie wszystko to, o czym opowiada, jest jeszcze zbyt świeże, zbyt żywe. Polska widownia będzie najprawdopodobniej najtrudniejszą w historii tego filmu. Kiedy patrzyliśmy na żyjącego Jana Pawła II, widzieliśmy w Nim przede wszystkim Polaka, Karola Wojtyłę, dopiero potem - Papieża. Znamy na pamięć Jego ruchy, gesty, sposób mówienia. Patrzenie teraz na aktora, choćby najlepszego, będzie dla wielu z nas ponad siły. Nie zgadzam się jednak z krytyczną opinią pani Anity Piotrowskiej wyrażoną w tekście "Wstyd" ("TP" nr 11/06) o filmie, jego promocji, a nawet polskim patronacie. Wrzawa medialna wokół każdego nowego filmu jest obecnie czymś naturalnym. O widza się walczy i służą temu różnorakie metody zgrabnie nazwane kampanią reklamową. W przypadku tego filmu nie odczułam jakiejś nachalności ze strony mediów, bo też film o naszym Papieżu nie potrzebuje żadnej reklamy ani zachęty. Owszem, były wywiady, była Msza z udziałem twórców filmu, ale to chyba nikomu nie przeszkadzało.

Film adresowany jest nie tylko do Polaków i to, co nam może się wydawać "spłaszczone", dla Australijczyka może mieć trzeci wymiar. Poza tym, film zobaczą także ci, którzy z różnych powodów Jana Pawła II nie znają i nie znali. Pani Piotrowska pisze: "Film ani przez moment nie odpowiada na pytanie o fenomen wielkości Jana Pawła II. Dowiemy się na ten temat dokładnie tyle, ile wie o Nim każde dziecko: że był dobry, miał poczucie humoru i dużo podróżował". Ale przecież na tym polegał właśnie fenomen Jana Pawła II: na dobroci, miłości i wychodzeniu do ludzi bez względu na odległość, kolor skóry, wyznanie czy poziom zamożności. Zarzut, że nie ukazano roli politycznej Jana Pawła II, też wydaje się bezpodstawny, ponieważ zmiany polityczne są jedynie efektem działania Jego miłości do ludzi. Myślę, że za kilka lat obejrzy ten film pokolenie, które nie znało Jana Pawła II i w czasach, kiedy rodzice mają tak mało czasu na rozmowę z dziećmi, te dowiedzą się z filmu o tym, co najważniejsze. Kolejny zarzut, że całemu wydarzeniu patronował Prezydent RP, też wydaje mi się bezpodstawny. Przecież film został dobrze przyjęty przez władze kościelne, a Prezydent patronując temu wydarzeniu chciał oddać honor wielkiemu Polakowi. Myślę, że intencje twórców filmu i ludzi związanych z całym wydarzeniem były jak najlepsze. Choć i tak złośliwi powiedzą, że to dla pieniędzy, kariery i sławy.

Ks. Andrzej Luter w tekście "Mąż wiary" z tego samego numeru "TP" pisze: "Słyszymy, że filmy o Janie Pawle II są uproszczone i pozbawione metafizycznej głębi. Nawet jeśli jest w tym źdźbło prawdy, nie możemy lekceważyć emocji ludzkich, tym bardziej że w tym przypadku prowadzą ku dobremu". Też głęboko w to wierzę.

ANNA RADŁOWSKA-TABOR (Gliwice)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2006