Wśród nas

Zmarli na białoruskim pograniczu nie będą pochowani w jednym grobie i zabraknie miejsca, w którym moglibyśmy się nad nim spotkać wszyscy. Nie powiemy im: „byliście ważni dla nas”. Ani sobie: „może czas się pogodzić”.

25.10.2021

Czyta się kilka minut

Imigranci na granicy polsko-białoruskiej w okolicy Michałowa, 6 października 2021 r. / Maciej Łuczniewski / NurPhoto / Getty Images
Imigranci na granicy polsko-białoruskiej w okolicy Michałowa, 6 października 2021 r. / Maciej Łuczniewski / NurPhoto / Getty Images

1. Gdzieś na granicy ludzie myślą o wszystkich błędach, które popełnili w życiu, o dziewczynach, które kochali w sekrecie, rudych górach nad Irbilem, ostatnich dniach z nieżyjącą mamą i swoim najwcześniejszym z nią wspomnieniu, o tym, kogo odwiedzą, gdy wszystko się uda. O domu, już jakimkolwiek.

Gdzieś na granicy lekarz uczy wolontariuszy, jak odróżnić ciało martwe od żywego, nawet jeśli nocą, na mokradłach i podczas pierwszych przymrozków to żywe, lecz nieruchome – bywa tak samo zimne.

2. Ludzie, którzy zmarli na białoruskim pograniczu, nie będą pochowani w jednym grobie i zabraknie miejsca, w którym moglibyśmy się nad nim spotkać wszyscy. Nie powiemy im: „byliście ważni dla nas”, ani sobie: „może czas się pogodzić”.

Te pierwsze słowa mieszkańcy pogranicza, ­aktywiści czy organizatorzy zbiórek śpiworów z całej Polski – zastępują pomaganiem. Przecież nie tylko ich łączy przekonanie, że każdy ma prawo do życia, że chronić trzeba wszystkie dzieci, i że żadna kobieta w ciąży nie powinna leżeć w lesie na mokrych liściach. Ale wypowiedzieć te drugie – spojrzeć na siebie, pogodzić się tak, jak godzimy się na cmentarzach z krewnymi, od których stroniliśmy przez lata – nie mamy już jak.

To my, żyjący, unikamy nawzajem swojego wzroku.

3. Gdyby jednak udało się nam spotkać, porozmawialibyśmy może o tym, co się nie zdarzyło i nie zdarzy. O tych, którzy mogliby być sąsiadami, znajomymi rodzicami ze szkoły, albo tymi, których spotykalibyśmy podróżując po Europie. O tych, którzy staliby się częścią rzeczywistości, ze wszystkim dobrem i wszystkim złem, z radościami i nieporozumieniami. Z daleka od geopolityki i szybkich ocen, na ile winna jest Białoruś, na ile Polska, a na ile, może, oni sami.


 

CO SIĘ DZIEJE NA GRANICY

MARYSIA ZŁONKIEWICZ, aktywistka Grupy Granica: Niektórzy migranci i uchodźcy są wyrzucani przez Straż Graniczną jeszcze po stronie polskiej, w jakimś trudno dostępnym miejscu. Po to, żeby ich zniechęcić.


– Ci, którzy odeszli, ci, dla których białorusko-polska granica stała się ostatnim punktem na ziemi, też są częścią naszej wspólnoty – mówi Natalia Gebert z Domu Otwartego, nieformalnej warszawskiej inicjatywy od 2016 r. pomagającej uchodźcom i migrantom. – A mogliby należeć do niej jeszcze bardziej. Nie byłoby na przykład Elmiego Abdiego i całego ­dobra, które robi dla wspólnoty somalijskiej w Polsce, i nie tylko dla niej, gdyby kiedyś nasz kraj nie otworzył przed nim drzwi, choć Elmi też przekraczał granicę nielegalnie. Podczas jednej z manifestacji Czeczenka Khedi Alieva błagała rząd, aby uratować ludzi z granicy, jak kiedyś uratowano ją. Nigdy się już nie dowiemy, jaką rolę ci ludzie mogliby pełnić wśród nas, w Europie. To dziura w społecznym krajobrazie, której nie da się załatać.

– I ogromna rozpacz rodzin, które próbują się dowiedzieć czegokolwiek o swoich bliskich – dodaje jeszcze Gebert. – Rodzin, które nie wierzą, że to ich syn lub brat jest tym, w sprawie którego telefonuje do nich polska prokuratura. Ale też rodzin, które potrzebują zamknięcia, przejścia przez żałobę. Jeśli nasz bliski ginie w wypadku samochodowym, szukamy logicznego wyjaśnienia. Chcemy się dowiedzieć, kto zawinił, czemu tragedia dotknęła akurat jego lub ją. Oni tak nie mogą. To jest coś, co tym rodzinom zabrano. Nie chcę wskazywać winnych. Nie mogę jednak zapomnieć, że tych śmierci można było uniknąć.

To boli. To zadra. Tak mówi wielu.

4. Została więc tylko pamięć. Przynajmniej nią można objąć ludzi, którzy zmarli, tak włączyć ich do polskiej wspólnoty. To trudne, gdyż prawie nic o nich nie wiemy. Prokuratura utajniła dane, prowadzone są postępowania.

Ahmed Hamid – jedyny znany z nazwiska – urodził się w marcu 1992 r. w Iraku. Był to trudny czas dla kraju. Saddam Husajn, pokonany rok wcześniej przez zachodnią koalicję podczas pierwszej wojny w Zatoce, zachował władzę i krwawo rozprawiał się z szyitami i Kurdami, którzy usiłowali wzniecić powstania. W czystkach i pogromach mogło zginąć ponad 100 tys. ludzi. Gdy Ahmed się rodził, ONZ zaproponowała Irakowi program „Ropa za żywność”. Kiedy umierał – niedaleko wsi Frącki (pow. sejneński), prawdopodobnie z wychłodzenia – przed wieloma w Iraku wciąż nie było dobrych perspektyw.


ŚWIĘTA NIEPEWNOŚĆ

PIOTR SIKORA: Co robisz dziś wieczorem? Czy da się w ogóle odpowiedzieć na to fundamentalne pytanie? Tyle się przecież może zdarzyć, że wieczoru może dziś dla nas nie być.


19 września ogłoszono odnalezienie ciał dwóch innych, nieznanych mężczyzn – w pobliżu wsi Żubry (pow. białostocki) oraz w polu w powiecie sokólskim. Na zawał serca mógł umrzeć w nocy pod Nowym Dworem (pow. sokólski) obywatel Iraku. Inny Irakijczyk, 16-latek, zmarł po stronie białoruskiej, prawdopodobnie po cofnięciu z terytorium Polski. Ze śmigłowca wypatrzono ciało 24-letniego Syryjczyka, które leżało na polu niedaleko Kuźnicy Białostockiej. Martwego dziewiętnastolatka z tego samego kraju wyłowiono z Bugu na Lubelszczyźnie. Zwłoki nieznanego mężczyzny odnaleziono pod wsią Kuśnice (pow. sokólski). Ciało 39-letniej kobiety z Iraku odkryto na samej granicy, po stronie białoruskiej.

Pierwsza dziewiątka znalezionych.

Ludzie, którzy byli tu tylko ostatnią chwilę, zmarli wśród nas. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2021