Wobec odmienności

Odmieńcom, innym - budzącym ciekawość, podziw, ale też lęk, a nawet przerażenie - poświęcono wystawę "My i oni". Pokazuje ona, jak zmieniał się stosunek do obcego od XV po XX wiek.

26.04.2011

Czyta się kilka minut

"Cyrk", Waldemar Świerzy (kolekcja Andrzeja Rabendy). Wyobrażenia o cyrku wiążą się z "odmieńcami". Duże znaczenie ma w tych wyobrażeniach transgresja seksualna. Stąd – oprócz kobiety z brodą – powraca postać hermafrodyty / fot. Paweł Mazur / MCK /
"Cyrk", Waldemar Świerzy (kolekcja Andrzeja Rabendy). Wyobrażenia o cyrku wiążą się z "odmieńcami". Duże znaczenie ma w tych wyobrażeniach transgresja seksualna. Stąd – oprócz kobiety z brodą – powraca postać hermafrodyty / fot. Paweł Mazur / MCK /

Stosunek do inności jest jedną z najbardziej intrygujących kwestii w Europie doby nowożytnej. Tematem trudnym, niejednoznacznym, co świetnie podkreśla podtytuł ekspozycji w krakowskim Międzynarodowym Centrum Kultury: "Zawiła historia odmienności". Sama definicja tego, czym jesteśmy "my" i czym są "oni", w ciągu kilku stuleci wielokrotnie się zmieniała, podobnie jak akceptacja lub odrzucenie odrębności. Wystawa sygnalizuje problem rozmaitości postaw: od akceptacji po nienawiść, pokazuje zarówno sympatię, jak i lęk, wielość stereotypów i różnorodność uprzedzeń. Wreszcie to, jak wiele osób czy grup podlegało stygmatyzacji.

Oglądamy grafiki autorstwa najwybitniejszych mistrzów: Jacques’a Callota, Albrechta Dürera, Hendrika Goltziusa, Williama Hogartha, Lucasa van Leydena czy Martina Schongauera, pochodzące z ciekawych, nadal mało znanych zbiorów krakowskiej Biblioteki Naukowej PAU i PAN. Dzieła tej klasy rzadko można oglądać w Polsce. Obok nich znalazła się bardziej masowa graficzna produkcja, a także atlasy, kroniki, traktaty. Wreszcie, ekspozycję uzupełnia twórczość XX-wieczna: od plakatów po komiksy i filmy.

Całą tę różnorodną materię podzielono na cztery części. "Dziwo" pokazuje obrazy mitycznych ras, typów ludzkich czy ekscentryków. "Wróg" opowiada o tych, których postrzegano jako niechcianych, stanowiących zagrożenie. "Persona" dotyczy zaakceptowanej odmienności tych, którzy budzili ciekawość, czasami podziw. Wreszcie "Bohater" skupia się na odmienności jako źródle niezwykłej mocy. Jednak wystawa pokazuje również, jak niestałe i podlegające zmianom były te dystynkcje.

Oswojenie świata

"My i oni" pozwala także dostrzec, po co są nam inni. Ich wyobrażenia były potrzebne w procesie poznawania. Dawne kroniki świata, bestiariusze czy encyklopedie zaludniały postaci z obcych krajów, odległych, nieznanych krain. Są tu wyobrażenia egzotycznych ras, widzianych jako psiogłowcy czy jednostopi, pochodzący bardziej ze sfery wyobraźni niż realnego świata, podobnie jak gryfy, hydry i smoki, centaury i trytony. Z czasem - wraz z odkryciami geograficznymi - coraz więcej wiedziano o mieszkańcach innych kontynentów. Ich wyobrażenia stają się mniej fantastyczne, budzące grozę czy przerażenie. Czasami - jak w przypadku "Indianina z Wirginii" XVII-wiecznego grafika Wenceslausa Hollara - są to już wyobrażenia realistyczne, uważne przyglądanie się innemu, z którym spotyka się artysta. Jednak nieufność wobec odmienności związanej z kolorem skóry, innością kulturową czy religijną przetrwała przez kolejne wieki. Na wystawie obok wyobrażeń mieszkańców Azji czy Afryki znalazły się grafiki Callota z przedstawieniami taborów cygańskich. Nie potrzeba było odległych wypraw. Inni byli na wyciągnięcie ręki i innymi - jak pokazują niedawne wydarzenia - nadal pozostali.

Oczywiście, odmienność przybierała bardzo różne oblicza. Świat wyobraźni zaludniały stwory mityczne o grecko-rzymskich korzeniach, jak satyry i fauny. Niegroźne, nieomal udomowione. Jednak odmienność była także sposobem oswajania świata. Personalizacja lęków, grozy, zła nadawała im bardziej realny i akceptowany kształt. Klasyczne przedstawienia kuszenia Chrystusa czy św. Antoniego, w których zło przybiera postać a to pokracznego starca, a to pięknej, niezwykle ponętnej młodej kobiety.

Odmienność była również realnym doświadczeniem. Inność fizyczna budziła ciekawość, przykuwała uwagę, podobnie jak niezwykłe umiejętności, a nawet wyjątkowo podeszły wiek. Obcym mógł się stać każdy, nawet car Piotr I, którego portret znalazł się na wystawie. W tym przypadku wystarczał wyjątkowo wysoki jak na ten czas wzrost władcy. Słynne stały się postacie karłów, dworskich trefnisiów, uwiecznione m.in. w obrazach Diego Veláz­queza. Warto przywołać jeszcze jeden, nieobecny w Krakowie przypadek. Na życzenie wicekróla Neapolu inny wielki hiszpański mistrz Jusepe de Ribera maluje Magdalenę Venturę, której w wieku 37 lat niespodziewanie wyrosły broda i wąsy. Na tym obrazie - jednym z najbardziej niezwykłych, jakie kiedykolwiek powstały - kobieta o twarzy mężczyzny, z obfitym zarostem karmi piersią dziecko. Odmieńcy stawali się ulubieńcami władców, ale też sensacjami objazdowych cyrków i gabinetów osobliwości. Nie tylko oni uzyskiwali niezwykły status. A co z młodym Mozartem, z którym ojciec objeżdżał kolejne europejskie dwory, czy słynnym śpiewakiem-kastratem Farinellim? Podziwiano ich talent czy też inność?

Podejrzany obcy

Były grupy wykluczane, których odmienność często łączono z osądem moralnym. Odmieńcem mogła być wiedźma, prostytutka, złodziej czy morderca, ale też osoba o innych wyborach ideowych czy politycznych, innej religii czy orientacji seksualnej. Bronisław Maj w katalogu towarzyszącym wystawie przywołuje znaczące słowa Jeana-Paula Sartre’a: "Obcy to jeden z tych straszliwych niewinnych, którzy wywołują oburzenie społeczności, ponieważ nie przyjmują reguł jej gry. Żyje wśród obcych, ale i on jest dla nich obcy".

Wreszcie odmienność przez całe stulecia łączono z chorobą. Chodziło nie tylko o rozmaite zaburzenia rozwojowe, deformacje, które tak zdumiewały i fascynowały lekarzy. Mogły to być osoby kalekie, ułomne fizycznie. Wyobrażenia anomalii ludzkich i zwierzęcych zapełniały karty licznych wydawnictw naukowych. Inną grupą budzącą lęk byli chorzy psychicznie (lub ci, których za takich uważano). Dociekano przyczyn, ale też ten zapał naukowy prowadził do bardziej ścisłego odseparowania od reszty społeczeństwa.

Oświeceniowe badania nad chorobami doprowadziły do stworzenia normatywnego systemu, który miał jeszcze bardziej wykluczającą siłę. Podobnie problematyczne stały się studia charakterologiczne. Artyści, jak Leonardo da Vinci w swych rysunkach - na wystawie są ich graficzne powtórzenia - przedstawiających ludzkie głowy w różnych stadiach, w chwilach radości i wzburzenia próbowali uchwycić rozmaite namiętności. Jednak - już od starożytności - niektórzy szli dalej, próbując na podstawie wyglądu określić charakter osoby, jego cechy indywidualne, zalety i skłonności do występku. Tu każde dysharmonie twarzy uznawano za niepożądane, mogące świadczyć o słabości moralnej, mówić o jego przyszłym powodzeniu w życiu i całym jednostkowym losie. Oczywiście fizjonomika - także w jej XVIII-wiecznym Lavaterowskim wydaniu - nie ponosi odpowiedzialności za rozmaite ekscesy późniejszych naukowców, ideologów i polityków. Jednak to tu tkwią jedne ze źródeł badań nad rasą czy eugeniki, które doprowadziły do XX-wiecznych zbrodni.

Zaakceptowany inny?

Od Oświecenia stosunek do innego stał się jedną z podstawowych kwestii nowoczesności. Zmieniły się definicje wspólnoty, tego, kto do niej przynależy, a wraz z tym definicje inności. Prowadziło to do włączania w obręb "my" kolejnych grup dotąd wykluczanych, ale też pojawiły się nowe formy odrzucenia czy segregacji. Zmiany przyniosły także kulturowe przyzwolenie na odmienność wybranych jednostek. To one zaludniały świat teatru, cyrku. Wreszcie inni stają się bohaterami kultury masowej. Postaci z komiksów: Batman, Superman, Spider-Man dzięki swoim niezwykłym zdolnościom potrafią przezwyciężyć zło, którego nie pokonają zwykłe, ludzkie moce. Ale pojawiają się również inne postacie - bardziej niepokojące - jak Drakula - na wystawie można zobaczyć fragmenty słynnego filmu Wilhelma Murnaua - które przypominają, że inności nie można okiełznać.

Katalog współczesnych tolerowanych innych jest dłuższy. Na wystawie znalazły się dwie litografie z początku XIX wieku. Widzimy na nich wysokiego mężczyznę, w niezwykle wyszukanym stroju, prowadzącego pod rękę towarzyszkę ubraną w równie przesadną suknię. Jedną z nich zatytułowano "Niedobrana para", drugą - "Ekscentrycy". W karykaturalny sposób pokazują, jak łatwo otrzeć się o śmieszność. Jednak to świat mody stał się kolejnym schronieniem dla odmienności. To dzięki niej można się bezkarnie wyróżniać. Oczywiście, oswojonych innych można mnożyć. Czyż nimi nie są dzisiejsi celebryci, od których wręcz oczekuje się, by wychodzili poza powszechnie przyjmowane normy? Wreszcie, są artyści. Wspomniane słowa Sartre’a pochodzą z książki poświęconej Genetowi - pisarzowi i kryminaliście, tak bardzo podkreślającemu swą odmienność. Można wymienić długą listę twórców wyklętych, naznaczonych przez los, ale którzy dzięki temu widzą więcej. Odrzucanych, ale przecież w końcu prędzej czy później docenionych.

Odmienność stała się bardziej akceptowalna, ale nadal może wiązać się z naznaczeniem, a nawet wykluczeniem. Wystawę kończy sala urządzona w trochę teatralny sposób: na ścianach zawieszono krzywe lustra, a w jednym z jej rogów ustawiono nadnaturalnych rozmiarów krzesło. Zwiedzający wchodząc do niej, widzi swoje zniekształcone oblicze, może przez chwilę poczuć inność, obcość. Może to zbyt łatwy ekspozycyjny zabieg. Przypomina on jednak, że odmieńcem może stać się każdy z nas.

"My i oni. Zawiła historia odmienności", Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków, kurator Anna Olszewska, wystawa czynna do 5 czerwca 2011 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2011