W PRL-u było drożej

Sondaże są bezlitosne: większość Polaków uważa, że za PRL żyło się lepiej. Ale bezlitosne są też dane statystyczne. GAZETA WYBORCZA porównała obecne płace i ceny z zarobkami i kosztami życia w 1989 r., ostatnim roku PRL. Okazało się, że za nasze dzisiejsze pensje w PRL można było kupić mniej niż teraz. Na 19 zbadanych artykułów (od chleba i kurczaka przez cement i koszulę po pralkę i auto) były tylko cztery wyjątki: energia, gaz, bilety kolejowe i prasa. Mimo to na forum internetowym pisma wybuchła burza, czytelnicy zarzucali twórcom analizy manipulacje. “Wyborcza" poprosiła więc o weryfikację obliczeń Grzegorza Wójtowicza, doradcę prezesa NBP i byłego członka Rady Polityki Pieniężnej.

Wójtowicz dowodzi, że porównując czasy obecne z 1989 r. można natknąć się na kilka pułapek. Po pierwsze, rok 1989 był burzliwy, płace goniły ceny i w końcówce roku rosły nawet szybciej niż ceny. Szczyt wzrostu cen nastąpił w październiku (o 55 proc.), w grudniu osłabł (18 proc.). Tymczasem płace w grudniu wzrosły o 48 proc.

Po drugie, produkty nie są takie same. Dawniej statystyczny chleb ważył 0,8 kg, teraz 0,5 kg. W przypadku produktów przemysłowych mamy olbrzymi postęp technologiczny, dzisiejszy telewizor różni się od odbiornika sprzed 15 lat. Ale kluczowy problem brzmi: czy ówczesne płace były realne? Czy towary, które według rocznika statystycznego kosztowały tyle a tyle, rzeczywiście można było kupić za taką cenę? Np. cukier był tani, ale nie było go na rynku. Teoretycznie ludzie mogli go kupić sporo, ale praktycznie nie mogli wcale, bo w sklepie go nie było.

Po trzecie, od 1989 r. nastąpiły zmiany strukturalne. Dawniej na żywność wydawaliśmy ponad 30 proc. dochodów, dziś 25 proc. Na wyposażenie i użytkowanie mieszkania kiedyś szło 12 proc. pensji, dziś 30 proc. W 1989 r. energia była tania, ale jej ceny urzędowe i zaniżone. Już w 1990 r. zostały uwolnione i poszybowały w górę. Tymczasem ceny takich produktów jak telewizor czy pralka wzrosły w niewielkim stopniu, relatywnie więc rzeczy te stały się tańsze. Paradoksalnie, regulacja i reglamentacja z lat 80. potrafiły dać też przeciwny efekt. Cement i cegły były relatywnie drogie mimo niskich cen energii, która ma spory udział w ich cenie - właśnie dlatego, że były reglamentowane. To nie rynek decydował o cenie.

Zmieniła się też struktura spożycia. Jemy mniej ziemniaków i chleba, a mięsa tyle samo. Ale w dzisiejszych produktach mięsnych jest mniej tłuszczu i podrobów. Mniej jemy cukru, więcej owoców. I jemy więcej produktów lepszej jakości.

Zmieniło się też społeczeństwo. Pod koniec lat 80. było młodsze: średnie gospodarstwo domowe liczyło 3,1 osoby, dziś 2,8 osoby. Zmieniła się mentalność: w 1989 r. ludzie zadowalali się towarami gorszej jakości, kupowali, co było. Teraz uważa się, że lepiej kupić produkt dobrej jakości.

“Wyborcza" za punkt odniesienia dla czasów obecnych przyjęła średnią płacę w sektorze przedsiębiorstw netto (wynosi 1712 zł). Zarzuty, że w Polsce prawie nikt tyle nie zarabia, a ta średnia jest zakłócana przez ogromne zarobki garstki wybrańców, są chybione. Owszem, zatrudnieni w sektorze przedsiębiorstw to tylko część wszystkich zatrudnionych. Ale można przeliczyć ich dochody na osobę w gospodarstwie domowym. W przypadku 1712 zł to ok. 600 zł. Podobne dochody na osobę osiąga się w innych grupach zawodowych. Problem w tym, że na nasze pensje patrzymy przez pryzmat zarobków szefów największych firm.

Co ważne: osoba, która mówi, że w 1989 r. żyło się lepiej, miała wówczas np. 30 lat i “trend wzrostowy" przed sobą. Dziś ma lat 45 i choć sporą część jej pensji pochłaniają opłaty za mieszkanie, to ma samochód, którego w 1989 r. raczej nie mogła mieć. Więc denerwuje ją każda podwyżka benzyny. Może pamiętać, że w 1989 r. na transport wydawała 2 proc. dochodów. Teraz, podliczając wydatki na auto, wydaje 15 proc. Ale jeździ tym własnym autem. Szybciej niż nasze wydatki rosną nasze aspiracje, a niektóre, np. samochód, kosztują.

Porównania cen i zarobków wymagają wiedzy ekonomicznej i powinna im towarzyszyć długa lista zastrzeżeń: że kiedyś nie płaciliśmy podatków, że państwo dopłacało do węgla, lecznictwa itd. Jedno jest pewne: w 1989 r. mogliśmy kupić mniej towarów za swą pensję, niż dziś.

KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2005