Uwierzyć to przylgnąć

Włoski dziennik "Il Giornale" zamieścił niedawno artykuł o tym, jak w noc wigilijną proboszcz jednej z parafii w Bergamo odmówił umieszczenia w szopce figurki Jezusa. "Jeżeli nie potraficie przyjąć cudzoziemca, Innego, nie możecie przyjąć też Dzieciątka Jezus". W regionie utrzymuje się bowiem silna niechęć wobec przybyszów, zwłaszcza z Trzeciego Świata. "Ta noc to nie jest Boże Narodzenie. Nie jesteście gotowi" - ogłosił ks. Bianchi. Jego słowa wywołały wściekłość wiernych.

30.12.2008

Czyta się kilka minut

W okresie Bożego Narodzenia często czytamy prolog Ewangelii św. Jana. Mowa tam o Słowie, które "Przyszło do swojej własności, a swoi go nie przyjęli". Zbyt łatwo przychodzi nam interpretować to jedno zdanie w oskarżycielsko-mentorskim tonie. Dramatyczną historię zbawienia kwituje się czasem stwierdzeniem, że Pan Jezus przyszedł najpierw do Żydów, a gdy ci Go odrzucili, wówczas wieść o nim dotarła także do nas. Prymitywna to interpretacja. W historii chrześcijaństwa niejednokrotnie dawała ona asumpt do najbardziej absurdalnych oskarżeń antysemickich.

Tymczasem jeśli wczytać się uważnie w tekst Prologu, to odnajduje się w nim ważną wskazówkę, żeby zrozumieć, do kogo przychodzi Jezus. On, Słowo Boga, przyszedł na świat ongiś przez siebie samego uczyniony. A "świat" to coś więcej niż jeden naród. Świat to bezkres kosmosu nieogarniętego czasem i przestrzenią, a jednocześnie doczesność. W tej doczesności, w której zamknięte jest życie każdego człowieka, rozgrywa się dramat odkupienia. Janowy świat, własność Boga, jest większym zbiorem. I do niego przychodzi Słowo, gdyż wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga. Bóg wszędzie chce być przyjęty. Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi.

W języku ewangelii "przyjąć" oznacza uwierzyć, zaś uwierzyć to przylgnąć. Owo przylgnięcie nie jest prostą akceptacją teoretycznej wiedzy o dogmatach chrześcijańskiej wiary. Nie jest też intelektualnym uznaniem Jezusa za Zbawiciela. Jest to przylgnięcie z miłością do Tego, kto wszedł w ludzką historię raz na zawsze w konkretnym czasie, a jednocześnie wchodzi w historię każdego z nas, żyjących w konkretnym czasie. Jest to przylgnięcie do Jezusa, który przychodzi objawić nam prawdę o Bogu i o nas samych.

Ta prawda potrafi niestety być nad wyraz gorzką. Bo można chlubić się znajomością Chrystusa, dogmatów wiary i kultury chrześcijańskiej. Można być dumnym ze znajomości Ewangelii i chętnie otwierać usta, by przekonywać, napominać, zachęcać, głosić naukę, nastawać w porę i nie w porę, wykazywać błędy, pouczać. Tymczasem może to być tylko atrapa autentycznej wiary i mądrości.

Przyjąć Jezusa to znaczy przyjąć jego styl życia. Chyba nie zrozumieli tego wierni w Bergamo. Chociaż może nie trzeba szukać tak daleko. Poszukam w sobie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01-02/2009