Ukryci i nawróceni

Kiedyś w państwie tureckim żyły miliony chrześcijan. Dzisiaj została zaledwie garstka, do tego trudno policzalna.

01.12.2006

Czyta się kilka minut

Zdewastowane groby żydowskie i chrześcijańskie w Ankarze /
Zdewastowane groby żydowskie i chrześcijańskie w Ankarze /

"W Stambule jest wiele kościołów, ale bardzo mało ludzi, którzy mogliby je zapełnić. Wymarli albo wyjechali z Turcji" - tak sytuację chrześcijan w największym mieście Turcji i zarazem największym ich skupisku opisywał anglojęzyczny dziennik "Turkish Daily News". Faktycznie: 60-tysięczna społeczność chrześcijańska Stambułu, wśród której najwięcej jest Ormian, ma do dyspozycji ok. 150 świątyń. To spuścizna z czasów imperium osmańskiego, gdy chrześcijanie stanowili dużą, zamożną i liczącą się wspólnotę.

Dziś została ich garść: oficjalnie 1 proc. spośród 73 mln mieszkańców Turcji, a według niektórych szacunków być może jeszcze mniej, bo 0,2 proc. Katolików jest w tym bardzo mało: nie więcej niż 35 tys. Jeszcze mniej jest prawosławnych Greków: tylko 3 tys., głównie w Stambule (czyli Konstantynopolu), gdzie znajduje się patriarchat ekumeniczny Kościoła prawosławnego. Liczebnie dominują wyznawcy Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego i Kościoła Syryjskiego.

Przyczyn tak dramatycznego skurczenia się wspólnoty chrześcijańskiej było kilka. Jeszcze przed I wojną światową Turcja straciła wszystkie swe posiadłości na Bałkanach, a wraz z nimi prawosławnych Słowian. Ogromna większość Greków wyjechała do ojczyzny w latach 20. w ramach tzw. wymiany ludności etnicznej między Grecją a Turcją. Tragiczny los spotkał Ormian: co najmniej kilkaset tysięcy,

a może nawet półtora miliona zginęło w latach 1915--16. Ormianie twierdzą, że padli ofiarą eksterminacji zaplanowanej przez władze tureckie; Turcy do dziś próbują dowodzić, że ludobójczego zamiaru nie mieli i chcieli "przesiedlić" Ormian z dala od frontu wojny z Rosją, gdyż utrudniali oni działania wojenne, kolaborując z wrogiem, a w drodze Ormian zdziesiątkowały choroby i głód. Wreszcie, wielu Greków i Ormian (podobnie jak Żydów) wyemigrowało z Turcji w latach 30., gdy zostali obłożeni rujnującym podatkiem od zamożności.

Czy chrześcijanie są dziś w Turcji prześladowani, jak twierdzą organizacje zajmujące się obroną praw człowieka? Parę lat temu dokonano niegroźnego w skutkach zamachu na patriarchat w Konstantynopolu. Zdarzają się też czasem, głównie na wschodzie kraju, napaści na księży, ale to raczej wypadki odosobnione. Na początku 2006 r. opinię publiczną poruszyła śmierć włoskiego księdza Andrei Santoro: zastrzelił go młody Turek, którego zbulwersowały duńskie karykatury Mahometa. "To morderstwo zrujnowało reputację Turcji, która już wcześniej doznała uszczerbku. Przecież to Turek dokonał zamachu na życie papieża" - pisał wtedy dziennik "Hürriyet".

Ograniczenia, z jakimi borykają się tu Kościoły chrześcijańskie (dotyczą m.in. problemów z własnością gruntów, brakiem zgody na budowę kościołów, zamknięcia seminariów) wiążą się z charakterem państwa, w którym sfera religijna jest rygorystycznie oddzielona od spraw publicznych. Parę lat temu w mieście Eskisehir zatrzymano ośmiu Amerykanów, którzy na ulicy rozdawali Nowy Testament. Gdyby muzułmanie rozdawali Koran, zapewne potraktowano by ich tak samo. Religia islamska jest bowiem poddana ścisłej kontroli władz. Dotyczy to pracy duchownych, których państwo kształci, zatwierdza i opłaca, i wszystkiego, co dzieje się w meczetach. Urzędnicy Dyrektoriatu ds. Religii sprawdzają nawet zawczasu treść kazań wygłaszanych podczas modłów. Nabożeństwa w meczetach odbywają się w piątki, jak w całym świecie muzułmańskim, ale niewielu Turków na nie przychodzi. Dniem wolnym jest bowiem niedziela i nie ma zwyczaju, by pracowników zwalniać z pracy na modły.

Turcja jako jedyny bodaj kraj muzułmański nie tylko nie sprzeciwia się przechodzeniu muzułmanów na chrześcijaństwo, ale nawet obiecała ułatwienia w załatwianiu niezbędnych formalności. Według dziennika "Milliyet" w 2003 r. chrześcijaństwo przyjęło 35 tys. osób. Ruggero Franceschini, katolicki biskup Izmiru, twierdzi jednak, że wielu nawróconych to de facto ukryci chrześcijanie, którzy udawali muzułmanów, bojąc się ujawnić swą prawdziwą wiarę. Takich ukrytych chrześcijan może być jego zdaniem ok. 4 mln. Ale tego nie da się sprawdzić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006