Trzy europejskie dylematy

„Możemy być dumni”. „To dobry budżet dla naszego państwa”. „Wróciliśmy ze szczytu jako zwycięzcy”. Wbrew pozorom powyższe wypowiedzi padały nie tylko z ust przedstawicieli polskiego rządu po powrocie z unijnego szczytu.

11.02.2013

Czyta się kilka minut

Po tym, jak pod koniec minionego tygodnia przywódcy 27 krajów zakończyli z sukcesem negocjacje nad budżetem Unii Europejskiej na lata 2014-20, autorzy „Open Europe Blog” zestawili komentarze, jakich udzielili po unijnym szczycie przywódcy wszystkich 27 krajów Unii. Wynikało z nich, że zwycięzcami finansowych negocjacji zostali... bez wyjątku wszyscy.

Może się jednak okazać, że finansowa euforia jest nieco przedwczesna. Częściowo dlatego, że dwudziesty ósmy gracz unijny – Parlament Europejski – może jeszcze budżet zawetować. Efekt negocjacji między przywódcami państw musi zaakceptować większość bezwzględna deputowanych, co może okazać się trudne z powodu wprowadzonych pierwszy raz w historii Unii ograniczeń dla brukselskich finansów. Czołowi urzędnicy unijni zdążyli już zagrozić, że będą starali się nie dopuścić do zaakceptowania budżetu przez Parlament – tego argumentu używał zresztą także sam prezydent Francji François Hollande. Z kolei głosowania nie można opóźniać w nieskończoność, skoro sytuacja może stać się niestabilna po jesiennych wyborach w Niemczech.

Ostatni szczyt sprawia jednak także, że krystalizują się trzy zasadnicze wyzwania wobec Europejskiego Projektu (tak właśnie, tego pisanego z wielkiej litery). Bez stawienia im czoła Unia może być skazana co najmniej na stagnację, jeśli nie stopniowy rozpad.

NIEMIECKI DYLEMAT

W starym brukselskim żarcie Unia Europejska opiera się na prostej zasadzie. Francuzi zawsze utrzymują opłacalną dla nich wspólną politykę rolną, Brytyjczycy zawsze utrzymują swój rabat, a Niemcy... zawsze muszą zapłacić za rachunki wszystkich pozostałych. Sytuacja ta nie zmieniła się od kilkudziesięciu lat, z jednym wyjątkiem – jak pisze tygodnik „The Economist”, podsumowując ostatni unijny szczyt, od teraz Polska zawsze będzie beneficjentem funduszu spójności.

Wydaje się jednak, że – mówiąc poważnie – zmiana polega na czymś znacznie głębszym. Oto pierwszym z wyzwań, przed którymi stoi dziś Unia, jest to, co brytyjski politolog Mark Leonard nazwał „nowym pytaniem niemieckim”. Jaką rolę powinno odgrywać państwo, które jest od innych członków Unii znacznie silniejsze pod względem gospodarczym?

Propozycje podsuwane przez ekspertów ograniczają się, w dużym uproszczeniu, do dwóch opcji. Albo Niemcy wychodzą ze strefy euro, wywołując co prawda początkowo jeszcze większy kryzys, ale ostatecznie wywierając presję na pozostałych członków unii walutowej, aby postępowali oszczędniej i ostrożniej – albo przejmują rolę podpowiadaną im przez wielu: oficjalnego hegemona Wspólnoty. To, czy wybór którejkolwiek z tych ról lub znalezienie drogi pośredniej jest możliwe, będzie się ważyć już wkrótce: podczas jesiennych wyborów w Niemczech i potem w latach, w których realizowany będzie wynegocjowany właśnie unijny budżet.

PYTANIA (TAKŻE) POLSKIE

Drugie pytanie dotyczy nowego brytyjskiego separatyzmu. Premier David Cameron, komentując ostatni szczyt, nie szczędził silnych retorycznie argumentów: „Próby podważenia brytyjskiego rabatu czynione są za każdym unijnym spotkaniem od kilku miesięcy. Jak zwykle, zostałem zaatakowany przez wszystkie strony sporu. Jednak udało mi się te ataki odeprzeć. Brytyjski rabat jest bezpieczny”.

Kiedyś Wielka Brytania najpierw robiła wszystko, żeby wejść do Unii – komentowali stwierdzenia Camerona dziennikarze niemieckiego „Die Zeit” – a teraz robi wrażenie, jakby chciała się jak najszybciej z niej wypisać. Czy wysiłki Angeli Merkel, by podczas spotkań szefów „dwudziestki siódemki” włączać Camerona we wszystkie rozmowy i by nie dopuścić do wyjścia Brytyjczyków z Unii, są wystarczające? I czy Unia jest w stanie znaleźć nowe sposoby na przyciągnięcie zainteresowania Brytyjczyków? Również od tego będzie w najbliższym czasie zależała spójność Unii.

Trzecie pytanie, zupełnie nowe, dotyczy częściowo Polski – kraju, który otrzymał w nowym budżecie największe dofinansowanie ze wszystkich państw „dwudziestki siódemki”. Choć zakończenie negocjacji nad unijnym budżetem jest za każdym razem przedstawiane jako powód do zadowolenia, można się zastanawiać, czy Unia Europejska dysponuje dziś strategicznymi pomysłami, w jaki sposób stać się instytucją konkurencyjną w skali gospodarki światowej – tak, aby opierać się nie tylko na dopłatach, które światowy kryzys finansowy może wkrótce wypłukać.

Narzucają się tu porównania z innymi wielkimi projektami politycznymi z przeszłości. Przypadek monarchii habsburskiej wskazuje, że upadek wielonarodowych projektów nie musi wiązać się z tak oczywistymi przyczynami jak wojna czy rozwój antagonizmów między narodami i grupami etnicznymi. Część historyków argumentuje, że kluczem do zrozumienia rozpadu imperium Habsburgów może być raczej utrata legitymacji, związana z tym, że straciło ono umiejętność zapewniania swoim obywatelom bezpieczeństwa, możliwości ekonomicznych i rozwoju w ramach swego własnego narodu. Jeśli więc budżet unijny w dalszym ciągu będzie się opierać wyłącznie na takich podstawach jak dziś, może się to okazać niewystarczające, by zapewnić bezpieczeństwo i możliwości rozwoju 500 milionom Europejczyków.

FUNKCJONALNOŚĆ I LEGITYMIZACJA

Istnieją i inne strategiczne pytania. Brytyjski politolog Timothy Garton Ash zwracał niedawno uwagę, że od początku lat 90. unijni politycy postawili raczej na ekspansję geograficzną i walutową niż na ekspansję funkcjonalności. W ostatnich dwóch dekadach zajmowano się więc poszerzaniem terytorium Unii na wschód i południe oraz budowaniem unii walutowej, ale bez głębszej refleksji nad tym, jak następnie instytucje te mają funkcjonować. Problem funkcjonalności wiąże się z kolejnymi pytaniami: czy struktury unijne należy demokratyzować oraz czy ewentualna demokratyzacja bardziej ożywi europejski projekt, czy też zepchnie go w rosnącą konfuzję i chaos.

W odpowiedziach na te wyzwania można doszukiwać się nowych źródeł legitymacji dla Europejskiego Projektu. Powinniśmy obecnie pilnie ich szukać. Wybitny ekspert do spraw europejskich Robert Cooper mówił ostatnio, że „zmiana wymaga otwartej debaty, otwartych umysłów, i gotowości, by słuchać i wzajemnie się od siebie uczyć”. Tylko tyle – i aż tyle. 



KAROLINA WIGURA jest publicystką, członkinią redakcji „Kultury Liberalnej” i adiunktką w Instytucie Socjologii UW, autorką książki „Wina narodów”. Obecnie przebywa w wiedeńskim Instytucie Nauk o Człowieku jako Bronisław Geremek Junior Visiting Fellow.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2013