Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy trzynastoletnia Ewa Wydra opuszczała Kraków, miasto swojego dzieciństwa, towarzyszyło jej poczucie przejmującej straty. Przez lata wyobraźnia dziewczynki karmiła się magiczną atmosferą tego miejsca: pożółkłe karty książek przynoszonych ze starych miejskich bibliotek - jak wspomina po latach na łamach "The Guardian" - zamieniały się w trójwymiarową rzeczywistość, tutaj rozkwitały jej pierwsze przyjaźnie i miłość do Marka. W Parku Krakowskim razem z matką snuła marzenia o karierze pianistki rozpieszczanej przez publiczność najlepszych sal koncertowych na świecie. Wydawało się wtedy, że nic nie stanie na przeszkodzie młodzieńczym planom i ambicjom: utalentowana Ewa, od siódmego roku życia pobierająca lekcje gry na pianinie, kształcąca się w murach krakowskiej szkoły muzycznej, była na dobrej drodze ku wymarzonej karierze.
Wygnanie
W 1958 roku w kraju koncertuje Artur Rubinstein. Wraca po długiej nieobecności. Spotkanie z tłumami melomanów zgromadzonych w gmachu Filharmonii zamyka wykonaniem Poloneza As-dur Chopina, utworu, którego majestatyczność i zwycięska koda przywołują romantyczne dziedzictwo wspólnoty zmagającej się z przeciwnościami historii. Warszawska i krakowska publiczność - w tym młoda Ewa, która wspomina później to wydarzenie jako coś, co wyjątkowo mocno ukształtowało jej wrażliwość - szaleje z zachwytu. Słuchacze, którzy stawali na głowie, by zdobyć bilet, mieli zapewne świeżo w pamięci niezwykły gest, jaki w 1945 roku w czasie Konferencji Narodów Zjednoczonych wykonał Maestro, upominając się o obecność na sali polskiej flagi i rozpoczynając swój koncert od wykonania Mazurka Dąbrowskiego. Już jednak po roku od tego niezwykłego powrotu rodzice Ewy boleśnie odczuwali nasilające się nastroje antysemickie. Borys i Maria nie wytrzymują napiętej atmosfery, która swój punkt kulminacyjny osiągnie w wydarzeniach marcowych roku 1968. Nie zwlekają, już teraz podejmują decyzję o wyjeździe, oznaczającym dla Ewy koniec jej dziecięcego świata i kres wielu marzeń. Konsekwencje tej decyzji nie stanowią dla nich tak silnego wstrząsu jak dla starszej córki, są w zasadzie dalszym ciągiem zapoczątkowanej wojną tułaczki: ocaleni z Holokaustu mieszkańcy ukraińskiego sztetla Załośce po wojnie postanowili przenieść się do dużego miasta, któremu jednak daleko było do upragnionej ziemi obiecanej. W Krakowie, pozbawieni najbliższych - Ewa wielokrotnie wspominać będzie bolesny brak dziadków i krewnych - zmagali się z trudami powracającego do normalności życia.
Szok wywołany u dziecka perspektywą nagłego wyjazdu oddają obrazy rozstań zanotowane w pamięci małej dziewczynki, a utrwalone później na stronach książki wspomnieniowej. Pomimo iż literackie świadectwa odwołujące się do doświadczenia wygnania i wykorzenienia nie szczędziły nam wiedzy o potwornościach tamtych lat, są one doprawdy przejmujące, jak każda opowieść kogoś, komu nagle życie roztrzaskuje się na kawałki. Ewa opuszczała Kraków z przekonaniem, że wyjeżdża na zawsze, w czasie jednej z ostatnich przejażdżek tramwajem powie do Aliny, swojej młodszej siostry: "Patrz, zapamiętaj. Już nigdy więcej możesz tego nie zobaczyć". Percepcja sióstr w czasie ostatnich chwil spędzonych w Krakowie starała się ocalić jak najwięcej, podążając śladem przeczucia, że przyszłość przyniesie jedynie zawieszenie w pustce, bolesną konfrontację z obcą, nieoswojoną przestrzenią. Była to desperacka walka o zachowanie spójności "ja", którą młoda Ewa cieszyła się w mieście dzieciństwa: "trzymam życie w ręku, stanowię centrum harmonijnej, wibrującej przejrzystości. W tym momencie wiem wszystko, co mam wiedzieć. Wkroczyłam w samo serce pełni i wciąż podtrzymuję swoje spełnienie...". To, co pozostało z tych szczęśliwych lat spędzonych w Krakowie, kiedy wyraźnie ujawniło się u niej zamiłowanie do języka, literatury i muzyki, pokazały wspomnienia opublikowane po trzydziestu latach od chwili, gdy na pokładzie statku "Batory" wyruszała w drogę do Montrealu, skąd wraz z rodziną - dzięki pomocy człowieka, któremu rodzice udzielili wsparcia w czasie wojny - podróżowała dalej do Vancouver, rozpoczynając najpierw kanadyjski, a potem amerykański rozdział swojej życiowej przygody.
W drodze na spotkanie z nieznanym młoda Ewa dysponowała przede wszystkim kapitałem pamięci i wolą walki o przetrwanie. Zarejestrowane z niemal fotograficzną dokładnością zdarzenia i miejsca, wyznaczające dotychczasowe punkty orientacyjne emocjonalnej topografii, podtrzymywały słabnące poczucie zakotwiczenia w świecie. Stanowiły one jedyny punkt odniesienia dla nowych, trudnych doświadczeń: aby się z nimi zmierzyć, Ewa wypracowała mechanizm psychologiczny, który określiła jako praktykę triangulacji, polegającej na tworzeniu nowych przekonań i wrażeń, nowej mentalno-emocjonalnej mapy, poprzez świadome zderzenie znanego z nieznanym. Obserwowanie tego procesu pozwala nam poznać jej osobistą panoramę peerelowskiej codzienności, kreśloną zarówno w makroperspektywie politycznych wydarzeń (jak śmierć Stalina, rządy Bieruta i Gomułki), jak i mikroperspektywie relacji, które zawiązała z mieszkańcami kamienicy przy Kazimierza Wielkiego. Sceny z życia rodzinnego, intymne inicjacje, odkrywanie własnej światopoglądowej i kulturowej odrębności splatają się z analizą społeczno-ekonomicznych warunków życia w Krakowie lat 40. i 50. Miasto sekretów - jak pisała - trwające mimo okropności historii i upływającego czasu, to nie tylko skarby renesansowej architektury, zaułki Kazimierza, zieleń Plant (która obiecywała oszałamiające krajobrazy Tatr i wakacyjnych okolic Białego Dunajca). Było to jedno z miast stalinowskiej i poststalinowskiej epoki, gdzie zwykły telefon stanowił przedmiot pożądania całej kamienicy. Przymusowa dyslokacja, wyrywająca Ewę Wydrę ze świata o wyraźnie określonych konturach i barwach, miała charakter traumatycznego wydarzenia, które - co dobrze zrozumie dopiero po latach - nałożyło się na dużo wcześniejszy i równie potężny wstrząs, jaki odziedziczyła wraz z całym pokoleniem dzieci, których rodzice przetrwali Holokaust.
Przemiana
Zanim dojrzała już Ewa zmierzy się z bolesną przeszłością, zanim pozna i zrozumie transformację, jakiej podlegał opuszczony przez nią krajobraz dzieciństwa (proces zapisany w książce reportażowej "Exit into History: A Journey Through the New Eastern Europe" z 1993 roku), zajmować ją będą mechanizmy niezwykłej przemiany z Ewy Wydry w Evę Hoffman, metamorfozy, która wprawdzie nie spełniła jej dziewczęcych marzeń o zawodowym muzykowaniu, ale uczyniła z niej filologa i przyniosła doktorat z literatury angielskiej i amerykańskiej na Uniwersytecie Harvarda (Eva studiowała już wcześniej literaturę na Rice University i kształciła się krótko w Yale School of Music). Osiągnięcia akademickie zaowocowały później w pracy edytorki i krytyka literackiego, podjętej w redakcji "New York Timesa", gdzie od 1979 roku przepracowała jedenaście lat. Tutaj szlifowała swój warsztat pisarski, dzięki któremu jej pierwsza książka "Zagubione w przekładzie" ("Lost in Translation. A Life in a New Language" z 1989 roku) odniosła międzynarodowy sukces (wśród czytelników wyrażających swój podziw dla osiągnięć autorki był, między innymi, Czesław Miłosz). Konieczność budowania od nowa własnej mentalno-emocjonalnej mapy, zrozumienia tego, co dzieje się z ciałem i umysłem pod wpływem radykalnego kulturowego przemieszczenia, stanowi punkt wyjścia tej pierwszej opublikowanej książki autorskiej. Dostarcza ona nie tylko wiedzy o tym, co działo się z Ewą, zanim osiągnęła imponujący zawodowy sukces w Ameryce, lecz zawiera również wszystkie ważne wątki, które rozwiną się w jej późniejszej twórczości.
Ten tom wspomnień skonstruowany został w sposób przypominający strukturę właściwą procesowi przekładu, będącego motywem przewodnim autobiograficznej narracji Hoffman. Jest to zabieg stosowany przez autorkę nie po raz ostatni: okaże się on szczególnie ważny dla "Appassionaty", ostatniej powieści, w której muzykę tematyzuje i jednocześnie czyni zasadą organizującą powieściowe uniwersum. Kolejne części "Lost in Translation" - "raj", "wygnanie" i "nowy świat" - odsyłają do procesu inicjowanego przez akt przyswojenia sobie tekstu "źródłowego", polegającego na skazaniu owego tekstu na wygnanie z samego siebie, a następnie wprowadzeniu go w miejsce zupełnie nowe, gdzie w innych okolicznościach będzie zarazem sobą i nie-sobą, ciesząc się statusem podwójnej przynależności. Tak jak w życiu Ewy, mamy tu do czynienia z aktem przeniesienia - łacińskie translatio swoją etymologię wywodzi przecież od czasownika transfero (przenieść, przestawić, przesadzić), przypominając nam o fizycznym wymiarze przekładu, przesunięciu obiektu z jednej przestrzeni w drugą.
Umacniana w ostatnich trzydziestu latach wiedza o przyczynach, mechanizmach i konsekwencjach dokonywanych przez nas przemieszczeń-translacji, dynamicznie rozwijająca się zwłaszcza pod wpływem postępującej globalizacji i niespotykanych wcześniej przepływów ludzi, dóbr i kapitału symbolicznego, pokazała skomplikowaną i niezwykle doniosłą rolę tego mechanizmu we współczesnym świecie. Szczególnie interesujące Evę Hoffman - zwłaszcza w ostatnich latach - konflikty etniczne i cywilizacyjne, umieszczane przez nią w kontekście najboleśniejszego doświadczenia: eksterminacji dokonanej na Żydach w czasie II wojny światowej, podobnie jak zjawiska wykluczenia i dyskryminacji ukazały z wielką siłą polityczne, kulturowe czy płciowe uwikłania zjawiska przekładu. Wiele problemów podnoszonych w czasie akademickich debat poświęconych translacji uzyskało we wspomnieniach Hoffman swój wnikliwy obraz, naznaczony specyficznym klimatem realiów środkowoeuropejskich, przejściem od socjalistycznego krajobrazu dzieciństwa do kapitalizmu nowego świata. Mamy u niej do czynienia z harmonijnym połączeniem kompetencji akademickich z siłą pisarskiej wyobraźni: dokonująca się na kartach "Lost in Translation" praca przekładu zyskuje bardzo wyraźne umocowanie w założeniach psychoanalizy Freuda. Ciężar metodologii nigdy jednak nie przytłacza literackich i autobiograficznych zalet narracji (akademicka pasja Evy Hoffman chyba najwyraźniej odezwie się dopiero w tomie esejów poświęconych kategorii czasu: "Time" z 2009 roku).
Przemieszczenie, którego konsekwencje Hoffman próbuje neutralizować precyzją kompozycji, łączy się z doświadczeniem przekraczania granic różnych kultur i obszarów geograficznych, które to doświadczenie również jest rodzajem przekładu. Znakomitym przykładem byłaby tutaj "Tajemnica. Przypowieść na nasze czasy" ("The Secret. A Fable for our Time" z 2003 roku), gdzie w wyraźnie futurystycznej perspektywie, w jakiej bohaterka powieści odkrywa swoją naturę istoty sklonowanej, pojawiają się pytania o tożsamość, podobieństwo i różnicę. Trudne relacje z matką i ojczymem, ucieczka z domu, poszukiwanie partnera życiowego, próba nawiązania kontaktu z dziadkami - ujawniają cały bagaż bolesnych przeżyć autorki, który wyniosła z własnych relacji rodzinnych. Można by szczegółowo śledzić, jakie pokłady znaczeń ujawnia psychoanalityczna lektura pisarstwa Hoffman, lektura podpowiadana nie tylko przez formalne właściwości tekstów i poruszane w nich problemy, ale i wieloletnie zainteresowania oraz terapeutyczne doświadczenia autorki. Nie wchodząc w szczegóły, warto uświadomić sobie ten tylko wymiar pisarstwa Hoffman, który wiąże się z połączeniem pracy przekładu z pracą żałoby: w zasadzie całą jej twórczość postrzegać można jako mierzenie się z doświadczeniem utraty.
Pamięć
Emigracja Ewy, zmuszająca ją do budowania własnej tożsamości na zgliszczach utraconego świata, sięgać będzie do coraz to nowych wymiarów historii rodzinnych i wspólnotowych, łączących dzieje Żydów, Polaków i Niemców. Szok emigracyjnego wyobcowania w przypadku Hoffman nałożył się na psychiczny balast będący konsekwencją doświadczeń, których analiza zaprowadzi ją do książki "After Such Knowledge. A Meditation on the Aftermath of the Holocaust" (2004). Zajmuje się w niej problemem wielokrotnie już opisywanym, a mianowicie syndromem "ocalonego", wpisaną weń przerażającą siłą destrukcyjną, utrwaloną mocno w naszej świadomości dzięki wyrafinowanej prostocie wiersza Różewicza.
Hoffman z wielką subtelnością pokazuje specyfikę wojennych kart historii Romów i Żydów, ludzi, których skazano na nieistnienie za to, "kim byli". Wyjątkowość tej książki polega na sposobie, w jaki autorka pokazuje mechanizmy transferu - przeniesienia traumy rodziców na kolejne pokolenia. Zjawiskiem tym zajmowali się, niejednokrotnie w prekursorski sposób, polscy psychiatrzy: Kornel Michejda, Stanisław Kłodziński, Maria Orwid, Aleksander Teutsch, Adam Szymusik, Roman Leśniak i inni współpracownicy należący do intelektualnego środowiska skupionego wokół postaci Antoniego Kępińskiego. Ich wieloletnie badania nad powracającymi u dzieci ocalonych koszmarami sennymi, atakami lękowymi, podczas których są ścigani, prześladowani i torturowani, znajdują swój odpowiednik w autobiograficznej opowieści Hoffman. Czymś niezwykle fascynującym jest prześledzenie, w jaki sposób jej własne relacje z bliskimi, ujęte w rytmy przejrzystej i precyzyjnej angielszczyzny, znajdują swój analogon w ustaleniach psychiatrycznych i wynikających z nich diagnozach kondycji współczesnego człowieka. Jak pokazują książki Marii Orwid ("Trauma" oraz "Przeżyć... i co dalej?"), tej sytuacji nie sposób zrozumieć bez wniknięcia w ekstremalne doświadczenia historii XX wieku, od których wciąż - za sprawą przekazu międzypokoleniowego - nie jesteśmy się w stanie uwolnić.
Hoffman i Orwid przedstawiają historyczną dynamikę rozwoju dyskursu o traumie "ocalonych", posiadającej u ofiar Holokaustu i ich potomków charakterystyczne znamię. Można nim wytłumaczyć milczenie wobec hitlerowskich zbrodni właściwe dla lat 50. i 60. ubiegłego stulecia, stopniowe ujawnianie się zaburzeń lękowych i depresyjnych u dzieci ocalonych, ich specyficzny sposób podtrzymywania więzi z rodzicami i budowania z innymi relacji intymnych i zawodowych. Książka Hoffman wydaje się potwierdzać, że choć dysponujemy wielką biblioteką prac na ten temat, nasza wiedza wciąż jest niepełna. Braki dotyczą również spraw elementarnych, mierzy się z nimi dziś nie tylko psychiatria, ale i lekarz-epigenetyk, zajmujący się dziedzicznymi zmianami ekspresji genów, które nie łączą się ze zmianą sekwencji DNA, lecz mogą wynikać z oddziaływania czynników środowiskowych i traumatycznych.
Trwające od ponad 50 lat badania nad psychicznymi skutkami Holokaustu nadal nie wyjaśniły w satysfakcjonujący sposób, jak to możliwe, że potomstwo dziedziczy wspomnienia i podświadomość przodków. Jak to się dzieje - czego książka Hoffman jest znakomitym świadectwem - że dzieci osób, które przeżyły Szoah, mogą z łatwością wyobrazić sobie cierpienia fizyczne rodziców, niemal poczuć głód, zamarzające kończyny, zapach palonych ciał. Badania epigenetyczne starają się umożliwić zrozumienie przyczyn i konsekwencji wielu napięć, zbrodni i traum współczesnego świata, które Hoffman umieszcza w kontekście najważniejszego dla siebie doświadczenia pokoleniowego. W swoich analizach motywów niedawnych zbrodni popełnionych na Bałkanach, w Rwandzie i Kambodży, zamachów na World Trade Center wywołuje pytania o pojawiające się w ich następstwie mechanizmy poznawcze i emocjonalne, o wspólne cechy łączące kondycję psychiczną weteranów wojen, osób torturowanych i wykorzystywanych seksualnie, których doświadczenia wpływają na kolejne pokolenia. Mierząc się z tymi problemami, Hoffman nie tylko prowadzi nas na obszary coraz odleglejszej historii XX wieku, ale także czyni nas świadkami prowadzonej przez siebie, i dla siebie, pracy translacji, będącej jednocześnie pracą żałoby (a robi to po to, by spojrzeć na bolesną przeszłość z odpowiedniego, uzdrawiającego dystansu, by o tej przeszłości pamiętać i jednocześnie się od niej uwolnić).
Jednym z etapów tego procesu "przepracowania" jest książka "Sztetl", ukazująca losy koegzystencji dwóch wspólnot: polskiej i żydowskiej. Także i tu pisarka nie stroni od poruszania spraw kontrowersyjnych i bolesnych, opowiada o nich jednak z wielkim wyczuciem i taktem, spoglądając na dzisiejszą politykę pamięci z wielu perspektyw: wspólnoty ocalonych, polskich świadków dokonywanych zbrodni, oprawców i ich dzieci. Pomaga jej w tym los rodziny, której członkowie byli ratowani i zdradzani zarówno przez Polaków, jak i Żydów. Hoffman występuje przeciwko wszelkim przejawom historycznej ślepoty, obala mity i stereotypy obecne w polsko-żydowskich relacjach.
***
Twórczość Evy Hoffman - mieszkającej od 1993 roku w Londynie, a więc w połowie drogi między Warszawą a Nowym Jorkiem - sytuuje się na przecięciu kultur, co sprawia, że wymyka się zbyt prostym klasyfikacjom i przyporządkowaniom. Jej najnowsza powieść, opublikowana w Anglii w roku 2008 pod tytułem "Illuminations", a następnie w Stanach Zjednoczonych jako "Appassionata", ukazuje życie pianistki zawieszonej w "strefie pomiędzy", rozciągającej się na terenach granicznych kultur, języków, wspólnot, krajobrazów. Znajduje się ona w stanie ciągłego przemieszczenia, translacji. W powieści dochodzi do głosu muzyczna pasja autorki, niemal wszystko jest tutaj muzyką: od kompozycji po strukturę postaci. Estetyka i charakterystyczna dla tego pisarstwa joie de vivre łączy się jednak nierozerwalnie z etyką, pytaniami o legitymizację przemocy i romantyczne tradycje kultury, w której pisarka wyrosła. Tytuł powieści odsyła nas z jednej strony do bliskiego młodej Ewie Beethovena, którego utwory grała już jako dziecko, z drugiej zmusza do myślenia o fundamentalnym dla niej doświadczeniu traumy.
Z megafonów na ulicach wojennej Warszawy rozbrzmiewał zarówno Chopinowski Polonez, zagrany przez Artura Rubinsteina w roku 1958 w Krakowie, jak i Beethovenowska "Appassionata".
Tomasz Bilczewski jest filologiem, dyrektorem Centrum Studiów Humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor książki "Komparatystyka i interpretacja. Nowoczesne badania porównawcze wobec translatologii" (Kraków 2010), redaktor tomu "Niewspółmierność. Perspektywy nowoczesnej komparatystyki" (Kraków 2010).