Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oczywiście, w rękopisach żadnych śladów muzycznej tradycji ustnej nie ma. Kodeksy, rękopisy, są tradycją, jak sama nazwa wskazuje, pisaną. Niech nas to jednak nie zniechęca: są jednocześnie punktem odniesienia dla poszukiwań owej zaginionej tradycji ustnej. Tę zaś bada się we wciąż żywych, archaicznych kulturach, jakie przetrwały na śródziemnomorskich wyspach - na Sardynii i Korsyce. Właśnie z Korsyki, gdzie wciąż uprawia się najstarszą polifonię, pochodzi Gilberte Casabianca. To nasz punkt wyjścia, pierwszy koniec przerwanej przed wiekami nici. Drugi przynosi ze sobą Patrizia Bovi, artystka i muzykolog znana z zespołu muzyki średniowiecznej „Microlo-gus”, badaczka z kręgu tradycji pisanej. Dopiero dzięki jej pracy oba końce zostaną związane. Otrzymujemy nić Ariadny, prowadzącą prosto w jesień średniowiecza: w świat muzyki o ornamentyce będącej elementem struktury melodii, nie tylko zdobnym dodatkiem, ekspresyjnego śpiewu o naturalnej emisji, wyczucia tak treści, jak formy interpretowanych tekstów. Okazuje się, że z akademickim bagażem grup „Di-scantus” czy „Alla Francesca” dotąd tylko błąkaliśmy się po muzycznych manowcach.
Przed nami fascynująca wędrówka na dwa głosy, od wysublimowanego świata dworskiej miłości, przez religijną afektację czasów kryzysu i czarnej śmierci, do wiejskich pieśni, pełnych przewrotnego humoru. Podróż od dramatycznych, ale też najelegant-
szych i najbardziej wyrafinowanych sicilia-ne, prosto z dworu Fryderyka II, po dewo-cyjne laudy i tradycyjne pieśni z umbryj-skiego zagonu, który sam „jest podły, ale jego gospodyni - piękna”. Podróż od muzyki jeszcze monodycznej, przez pierwotną polifonię zbudowaną na burdonie, po dwugłosowe konstrukcje wyrafinowaniem konkurujące z maswerkiem płomienistego gotyku. Zasiadamy w cieniu drzew podflo-renckiej rezydencji, gdzie bohaterki Boccaccia zabawiają śpiewem swych towarzyszy.