To wszystko nieprawda?

Miał rację Robert Pazik: to wyglądało zupełnie inaczej.

22.11.2011

Czyta się kilka minut

Robert Pazik, skazany za zabójstwo Krzysztofa Olewnika, milczał podczas całego procesu porywaczy na przełomie 2007 i 2008 r. Do niczego się nie przyznawał. Już po ogłoszeniu wyroku wykrzyknął tylko: "To wszystko nieprawda. To wyglądało zupełnie inaczej". Nie dowiemy się nigdy, co miał na myśli, bo kilka miesięcy później znaleziono go powieszonego w swojej celi.

Dziś prokuratorzy przyznają rację Pazikowi i mówią wprost, że zniknięcie Krzysztofa Olewnika wcale nie wyglądało tak, jak do tej pory sądziliśmy. Dwa elementy są pewne: że Krzysztof Olewnik był więziony w nieludzkich warunkach oraz że został bestialsko zamordowany. Nie wiemy, jak wyglądał początek.

Kilka dni temu policjanci i prokuratorzy prowadzący śledztwo znienacka, o szóstej rano, wkroczyli do mieszkań, domów i firm rodziny Olewników. Szukali oryginałów nagrań rozmów z porywaczami; sprzętu, na którym je rejestrowano; nagrań z monitoringu domu Krzysztofa oraz oryginałów listów pisanych przez niego do rodziny.

Było to jawne ogłoszenie wotum nieufności wobec rodziny, występującej do tej pory w roli pokrzywdzonych. De facto postawiono ich w kręgu podejrzeń, bo takie metody śledcze - z formalnego punktu widzenia dozwolone - stosuje się wobec osób podejrzewanych, którym potem stawia się zarzuty karne i prowadzi przed sąd.

Prokuratura, powołując się na liczne opinie biegłych, twierdzi, że rodzina nie przekazała jej wszystkich nagrań, a niektóre z przekazanych to kopie, które zawierają luki. Ponadto prokuratorzy ujawniają, że na nagraniu telefonu od porywaczy do rodziny ze stycznia 2002 r. słychać w tle głos Krzysztofa, który instruuje "porywacza", jak ma rozmawiać z rodziną. Rozmowa została przeprowadzona przed południem w centrum Warszawy, na taśmie słychać przejeżdżające samochody. Tym samym prokuratura wróciła do pierwotnej wersji śledztwa, czyli samouprowadzenia, inaczej: sfingowanego porwania. Mamy jednak do czynienia z istotną różnicą jakościową, bo wygląda na to, że tym razem wersja ta jest poważnie weryfikowana.

Najnowsze ustalenia śledczych stawiają sprawę na głowie. W 2008 r. przed sądem w Płocku zapadł wyrok skazujący porywaczy, w tym Roberta Pazika. Sprawa wydawała się już wyjaśniona. To miało być zwykłe bandyc­kie porwanie. Banalni przestępcy. Po wzięciu okupu jeden z nich kupił sobie starego forda, inny pojechał z rodziną na wakacje do Zakopanego, a kolejny wpadł w pijacki ciąg. Teraz ma się okazać, że żadnego porwania nie było?

Prokuratorzy wciąż wracają do tego domu i tamtej nocy sprzed dziesięciu lat. Szukają monitoringu, analizują ślady. Od dwóch lat wiadomo, że oprócz krwi Krzysztofa była tam jeszcze krew kogoś innego. Być może ktoś został ranny lub zabity. Ostatnio śledczy byli tam trzy tygodnie temu i przy użyciu specjalistycznego sprzętu szukali kolejnych drobinek sprzed dekady.

Dom wciąż stoi pusty. Wokół mazowiecka równina i pola orne. Wewnątrz basen, siłownia, korty tenisowe. Dom w pełni wyposażony. Gaz w kuchence, woda w basenie, na ścianach ciepłe beżowe kolory. Od czasu do czasu wpadają policjanci, zrywają panele, skrobią ściany. Szukają krwi. Rodzina na razie nie ma pomysłu, co zrobić z tym domem. Nikt nie chce tam mieszkać.

Robert Socha jest dziennikarzem telewizji TVN.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2011