Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czasem jest to sławojka, ale najczęściej, niestety, jest to portret. Władcy generalnie od zawsze lubili się malować w celu uwiecznienia, choćby i pośmiertnie, nawet i na pocztowych znaczkach (wtedy dochodzi efekt podlizywania). Trzeba się dać jakoś uwiecznić, przejść do historii, może być ikonograficznie, może być i na muralu à la Banksy z albumu „Wall and Piece”). Jeśli artystę kalibru Banksy’ego trudno upolować (z oczywistych względów), to może być ktoś inny, byle miał wizję koherentną z ego fundatora. Cóż z tego, że ze Szwecji – kraju niezbyt słynącego dotąd z ekscentryzmu władców, państwa, którego premier jeździł metrem i chodził do kina bez ochrony (niestety, jak się okazało). Premier premierem, a burmistrz miasta Horby raczej mecenasem. Więc mecenas postanowił się utrwalić na całego na ścianie ratusza. Burmistrz Lars Ahlkvist postrzega się inaczej niż Olof Palme, widzi siebie raczej jako starożytnego Rzymianina, rzymskiego legionistę konkretnie, ale nie konno w stylu antycznego księcia Pepi w todze, tylko po prostu męża stanu twardo stąpającego po ziemi w sandałach, stalowych ochraniaczach nagolennych i napierśniku. Jest to wizja bliska sercu Polaków, podobny przyodziewek prezentuje Jan III Sobieski na Agrykoli – Lars jednak woli bez konia, buławy i Turków pod spodem, no i 2D zamiast pomnikowego trójwymiaru. Wszystkie powyższe braki rekompensuje sobie towarzystwem Jezusa. Chrystus przyprowadzony zostanie na ścianę ratusza przez wypisz, wymaluj policjanta we współczesnym mundurze. Na malowidle będzie tłok, bo na jednej płaszczyźnie z burmistrzem i Jezusem pojawią się jeszcze siedemnastowieczni Szwedzi, bojownicy Arabskiej Wiosny oraz lokalny biznesmen z połowicą – oboje w strojach królewskich, oczywiście. Nic dziwnego, że trzeba sypnąć trochę koron, no, ale efekt Bilbao pompejańsko murowany w Horby.
Murowany, ale niepewny. Nie wiadomo, jak na wyobrażenie burmistrza Larsa „Romana” Ahlkvista zareagują starożytni Rzymianie. Kiedy kilka miesięcy temu potencjalny przyszły kanclerz Niemiec porównał Silvio B. do klauna, przedstawiciele sztuki cyrkowej zgodnie protestowali w całej Europie. „Cyrkowy klaun nie jest bałwanem, którego można stawiać na jednej płaszczyźnie z Berlusconim” – grzmiał dyrektor cyrku z Kolonii, z oddaniem od 36 lat wykonujący trudną profesję klauna. Grzmiał i pytał retorycznie: „Jak można porównywać moją działalność z bunga-bunga?”.