Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Dowiaduję się, że prezydent został zamordowany (...), że Polska musi odzyskać wolność – pisze naczelny tego magazynu. – Przeprowadźmy pewne intelektualne ćwiczenie. Załóżmy, że coś podobnego o Wielkiej Brytanii mówi lider Partii Pracy, o władzach Niemiec lider niemieckich socjaldemokratów (...). Nie, no przecież wiemy, że żaden z nich nic takiego nigdy by nie powiedział, że żadnemu z nich nigdy nic takiego nie zaświtałoby nawet w głowie”. Jednak twierdzenie, że liderzy opozycji „dokonują dzień w dzień zamachu na rozum”, „Newsweek” ilustruje na okładce fotomontażem Antoniego Macierewicza w turbanie i z długą brodą.
Bo przecież wszyscy wiemy, jak wygląda zamachowiec, prawda? Widząc człowieka w turbanie, w dżalabiji, czytającego Koran bądź modlącego się do Allaha, już my dobrze wiemy, co to za typ: terrorysta, zamachowiec, groźny, wróg. Inny. Wiedzą to kontrolerzy na lotniskach, politycy, przechodnie. Zadbały o to media, uparcie utrwalając w nas stereotypowy obraz terrorysty.
Przeprowadźmy intelektualne ćwiczenie. Czy tekst o chciwości polityków „Newsweek” zilustrowałby okładką z kimś ucharakteryzowanym jak ortodoksyjny Żyd? A, powiedzmy, o politycznej dzikości – jednym czy drugim posłem przerobionym w Photoshopie na Afrykańczyka z kością w nosie? Nie, no przecież wiemy, że Tomaszowi Lisowi, arbitrowi elegancji i poprawności politycznej, nic takiego nie zaświtałoby w głowie.
Kilka stron dalej w „Newsweeku” znajduje się wywiad z prof. Michałem Głowińskim, badaczem nowomowy, o tym, że słowa nie są bezkarne, mogą krzywdzić, nawet zabijać. Obrazy – które łatwiej się rozpowszechnia i przyswaja – mogą krzywdzić jeszcze łatwiej.