Telewizja trwa

TVP znalazła się na wirażu, z którego nie może wyjść cała. Źle zarządzany, generujący milionowe straty, upolityczniony i przestarzały moloch musi przejść reformę szokową. Chyba że nie chce przetrwać.

28.05.2012

Czyta się kilka minut

Kulfon oraz Jacek i Agatka w Muzeum Telewizji Polskiej / Fot. Piotr Wygoda / East News
Kulfon oraz Jacek i Agatka w Muzeum Telewizji Polskiej / Fot. Piotr Wygoda / East News

Telewizja publiczna przeżywa największą od czasu odzyskania niepodległości zapaść finansową. Na posiedzeniu senackiej komisji kultury jej prezes Juliusz Braun ujawnił, że ubiegły rok spółka zamknęła stratą w wysokości 88 mln zł, zaś na ten rok przewiduje stratę 60 mln. Zdaniem Brauna główną przyczyną regresu jest drastyczny spadek wpływów z abonamentu, które zmalały w ciągu pięciu lat ponad dwukrotnie: z 515 mln zł w 2007 r. do 205 mln w roku ubiegłym, co stanowi zaledwie 13 proc. budżetu firmy. Zarząd próbował ratować sytuację sprzedażą nieruchomości, jednak wycenianych na ok. 50 mln zł działek i budynków jak dotąd nikt nie chce kupić.

ZATAJONE MILIONY

Jeszcze bardziej smętny obraz wyłonił się z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Kontrolerzy ujawnili rażące nieprawidłowości i nadużycia w zarządzaniu mieniem spółki. NIK zakwestionowała sprawozdania finansowe za rok 2008 (zysk został zawyżony w ewidencji o ponad 14 mln zł) oraz rok 2009 (zawyżenie straty o ponad 15 mln). Wykryła też, że w 2010 r. TVP nie uregulowała wszystkich płatności wobec domów mediowych. Sprawa prawdopodobnie znajdzie swój finał w sądzie – w związku z nieprawidłowościami Izba przygotowuje zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Ponadto TVP zawierała umowy z kancelariami prawnymi z naruszeniem ustawy o zamówieniach publicznych. W okresie od lipca 2009 do czerwca 2011 na zewnętrzne usługi prawnicze i konsultingowe wydano prawie 10 mln zł, mimo że przy Woronicza na etatach pracuje zespół specjalistów z tej branży. NIK ujawniła także, że zawieszeni przez radę nadzorczą członkowie zarządu IV i V kadencji, oprócz wypłacanych wynagrodzeń, korzystali bezprawnie z samochodów służbowych, co kosztowało spółkę blisko 170 tys. zł. Wątpliwości kontrolerów wzbudziła również dystrybucja kosztów związanych z redukcją zatrudnienia w TVP (50,5 mln zł). Warunki odszkodowań wypłacanych części kadry kierowniczej były zmieniane w trakcie obowiązywania umów na niekorzyść spółki.

GWIAZDY Z KOMINAMI

Szeregowych pracowników zbulwersowały doniesienia o kominowych pensjach. Przeżywająca zapaść finansową spółka w skontrolowanym przez NIK okresie zatrudniła 18 osób w oparciu o tzw. kontrakty gwiazdorskie. Przyjęta do pracy na początku maja Hanna Lis za poprowadzenie miesięcznie dziesięciu wydań „Panoramy” ma według doniesień medialnych (spółka nie ujawniła wysokości umowy) dostawać 30 tys. zł.

– To chora sytuacja – oburza się Mariusz Jeliński, rzecznik Związku Zawodowego Pracowników Twórczych TVP Wizja.

– Kompletnie nieprzemyślana decyzja – dodaje dziennikarka jednego z serwisów informacyjnych. – W redakcjach są cięcia, zwalnia się ludzi, obcina etaty i wierszówki. Po co zatrudniać prezenterkę, której wizerunkowa wartość po kilkuletniej absencji na ekranie jest, najdelikatniej mówiąc, dyskusyjna?

Skutki cięć odczują telewidzowie. TVP ogłosiła właśnie, że z letniej ramówki wypadną premierowe odcinki „Familiady” – emisja teleturnieju ma zostać wznowiona po wakacjach. Przy Woronicza uzasadniają decyzję o wysłaniu na urlop Karola Strasburgera przestojem produkcyjnym, praktykowanym przez wszystkie stacje, które, w związku z mniejszą w okresie kanikuły frekwencją przed telewizorami, wypełniają czas antenowy powtórkami. Na decyzję miała też wpływ słabnąca oglądalność „Familiady”, którą w tym roku śledziło 2,44 mln widzów, czyli o 250 tys. mniej niż przed rokiem, oraz spadające wpływy z reklam. Sęk w tym, że mimo spadku nadawany w weekendowe popołudnia teleturniej nadal jest liderem w swoim paśmie: cieszy się 26-procentową oglądalnością i przynosi zysk. Sensowność tego posunięcia także wydaje się więc wątpliwa.

Prezes Braun ostrzega, że na tym nie koniec. Kłopoty finansowe spółki mogą skutkować kolejnymi ograniczeniami produkcji i redukcją zatrudnienia, zwłaszcza w najmniej rentownych i generujących największe straty oddziałach terenowych TVP. Notabene regiony zostały najmocniej osłabione podczas ostatniej fali cięć: pracę straciła w nich jedna piąta zatrudnionych, podczas gdy załogę w „centrali” uszczuplono o 10 proc.

TUBA DLA KOLESIÓW

Kolejni prezesi, politycy, przedstawiciele administracji rządowej oraz wszyscy zainteresowani losem telewizji publicznej powtarzają, że droga do uzdrowienia TVP wiedzie przez uchwalenie nowej ustawy medialnej oraz egzekwowanie opłat za abonament. Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zadeklarował, że projekt nowego prawa powstanie do końca sierpnia.

W szczerość tych deklaracji powątpiewa Agnieszka Holland, współtwórczyni odrzuconego przez rząd obywatelskiego projektu ustawy medialnej. – Dotychczasowe propozycje strony rządowej były kontrproduktywne, sprowadzały się do utrzymania status quo przy drobnych roszadach reorganizacyjnych, niezmieniających istoty problemu – mówi „Tygodnikowi” reżyserka nominowanego do Oscara filmu „W ciemności”. – Komitet Obrony Mediów wypracował projekt ustawy, który umożliwiał zbudowanie mediów publicznych od podstaw, zresetowanie ich na nowych zasadach: finansowych i programowych. Projekt upadł, bo nie było woli politycznej, by go zrealizować. A to, co w tej chwili robi ekipa rządowa, wygląda na działanie likwidatorskie. TVP zawsze była tubą partyjną zawłaszczaną przez kolejne ekipy, co dziś jest może mniej widoczne, ale de facto się nie zmieniło. TVP ciągle jest własnością kolesiów związanych z władzą.

Holland, będąca również autorką produkowanych dla TVP filmów i seriali, zauważa degrengoladę, która dotyczy nie tylko bazy materialnej i możliwości produkcyjnych, ale także pracowników z Woronicza.

– Tyle aktów złodziejstwa, szkodnictwa i nieudacznictwa, ile wydarzyło się w TVP, to materiał na czarną księgę polskich mediów. I byłby to naprawdę opasły tom. Stopień zniechęcenia, frustracji, demoralizacji, kunktatorstwa zaszedł tak daleko, że gdybym mogła decydować, rozwiązałabym TVP i zaczęła tworzyć telewizję publiczną od nowa, na zdrowych zasadach – dodaje.

Reżyserce wtóruje prof. Wiesław Godzic, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej: – TVP nie została zreformowana, ciągle obowiązuje tam socjalistyczny sposób zarządzania. Np. wysyła się wóz transmisyjny z jednego na drugi koniec Polski, mimo że materiał można zrealizować lokalnymi siłami. Po prostu ktoś chce zarobić ekstra.

FANFARONADA I FETYSZE

Rozrzutność widać w najbardziej banalnych sytuacjach. Na nagranie minutowego komentarza, wygłoszonego przez jednego eksperta, firmowym busem jeździła do niedawna pięcioosobowa załoga: reporter, operator, dźwiękowiec, oświetleniowiec i kierowca. Od pewnego czasu dla oszczędności za kółkiem zasiada ktoś z ekipy telewizyjnej. W stacjach komercyjnych ten sam materiał realizuje duet: operator i dziennikarz, poruszający się autem osobowym.

Jeśli TVP ma być sprawnie i racjonalnie działającą instytucją, powinna zrezygnować z takiej realizacyjnej fanfaronady. Ale to nie jedyne wyzwanie, przed jakim staje: oprócz rozwiązania kwestii upolitycznienia, ściągalności abonamentu i usprawnienia zarządzania, pozostaje problem zdefiniowania misji społecznej oraz form i nośników przekazu.

– Kolejni szefowie TVP mówią: mamy strukturę i musimy ją utrzymać. Odrzućmy ten fetysz – apeluje prof. Godzic. – Uważam, że uratować TVP można tylko przez głęboką restrukturyzację. Zacznijmy dyskutować o tym, jakiej telewizji Polacy dziś potrzebują. Może należałoby ogłaszać podżyrowane dotacjami konkursy na wyprodukowanie programów publicznych, w których startowaliby wszyscy nadawcy, także ci komercyjni? Coraz mniej osób ogląda telewizję w czasie rzeczywistym, na żywo, coraz mniej szuka w niej newsów – tych treści znacznie szybciej dostarcza internet. Może niektóre programy powinny pojawiać się tylko w sieci? Jeśli telewizja chce zawalczyć o młodych odbiorców, wychowanych na internecie, musi zdecydować się na formy hybrydowe.

TELEWIZJA HYBRYDOWA

TVP poczyniła już w tym kierunku pierwsze kroki. Od 1 czerwca wprowadza usługę telewizji hybrydowej. Oznacza to, że posiadacze odbiorników obsługujących standard HbbTV podczas emisji spektaklu będą mogli np. wyświetlić na ekranie informacje dotyczące autora sztuki, teatru, reżysera czy zespołu teatralnego.

HbbTV pozwala połączyć w jedno medium to, co najlepsze w telewizji, z tym, co najlepsze w internecie. – Telewizja hybrydowa jest kołem ratunkowym dla nadawców telewizyjnych w obronie przed internetem – prorokuje Paweł Tutka, wiceprezes zarządu firmy 4vod, współpracującej z TVP przy wdrażaniu HbbTV.

Dobrze, że włodarze z Woronicza podjęli próbę zdyskontowania zdobyczy rewolucji elektronicznej, która niedawno rozłożyła na łopatki prasę codzienną. Rzecz w tym, że to działanie mało spektakularne, nie tylko dlatego, że telewizory kompatybilne z HbbTV posiada niewielu Polaków. Od dalszego zjazdu po równi pochyłej TVP uratować może tylko nowa, sensowna ustawa medialna, uwalniająca spółkę od politycznego uwikłania, jasno określająca jej misję i zapewniająca środki publiczne na realizację. W innym przypadku stajni Augiasza z Woronicza nie da się posprzątać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2012