Sztuka wszędzie

To pierwsze obszerne przedstawienie dziejów warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych.Poznajemy związki sztuki z polityką państwa, ale także z życiem codziennym II Rzeczypospolitej.

12.08.2012

Czyta się kilka minut

Felicja Lilpop, plakat „Bal Szkoły Sztuk Pięknych” (1931). Muzeum Etnografii i Rzemiosła Artystycznego we Lwowie. / Repr. Piotr Jamski
Felicja Lilpop, plakat „Bal Szkoły Sztuk Pięknych” (1931). Muzeum Etnografii i Rzemiosła Artystycznego we Lwowie. / Repr. Piotr Jamski

W 2004 r. w Zachęcie miała miejsce wystawa „Powinność i bunt” poświęcona, stołecznej Akademii Sztuk Pięknych od 1944 r. po współczesność. Teraz mamy okazję poznać dzieje jej bezpośredniej poprzedniczki.

Warszawską Szkołę Sztuk Pięknych otwarto 17 marca 1904 r. Była to prywatna uczelnia, a wśród nauczycieli znaleźli się wybitni przedstawiciele Młodej Polski: Xawery Dunikowski, Konrad Krzyżanowski, Ferdynand Ruszczyc, Kazimierz Stabrowski i Karol Tichy. Powołanie Szkoły to jeden z przykładów ówczesnej samoorganizacji polskiego społeczeństwa, budowania własnych instytucji poza strukturami stworzonymi przez zaborców. Uczelnia funkcjonowała z przerwami nawet podczas I wojny, aż do 1 lipca 1920 r. Wtedy ją zamknięto, a większość studentów wzięła udział w obronie Warszawy podczas wojny polsko-bolszewickiej.

Odrodziła się pod koniec 1922 r. już jako uczelnia państwowa. Jej późniejsze dzieje – co dobrze pokazuje wystawa – są silnie związane z dziejami II Rzeczypospolitej. Temu okresowi też poświęcono większość ekspozycji, przygotowanej niezwykle starannie i z dużym rozmachem przez Marylę Sitkowską z zespołem Muzeum ASP (ekspozycja zajęła cały gmach Zachęty). Wydano także przy tej okazji doskonale opracowany katalog.


POCHWAŁA RÓŻNORODNOŚCI


W Zachęcie ciekawie ukazano ówczesną artystyczną obyczajowość, jak słynne bale kostiumowe czy wystawienia szopek, ale też – co ważniejsze – pokazano niezwykłą różnorodność postaw artystycznych funkcjonujących w jej kręgu, rozmaite związki artystyczne, wreszcie indywidualności z nią związane.

To tu przecież kształcili się przyszli twórcy grupy Blok: Maria Nicz-Borowiakowa, Teresa Żarnowerówna, Mieczysław Szczuka czy Henryk Stażewski. Na wystawie udało się zebrać przykłady ich wczesnej twórczości, nieznane dzieła, jak zaskakujący, niemalże młodopolski tryptyk Szczuki, w późniejszych latach jednego z najbardziej radykalnych twórców polskiej awangardy lat 20. Ale było też w Szkole miejsce na kolorystyczne poszukiwania. Z niej wreszcie wywodzi się odwołujące się do odległych tradycji malarskich Bractwo św. Łukasza, stworzone przez uczniów Tadeusza Pruszkowskiego (który wychował także twórczynię zapomnianej dziś grupy Kolor, stworzonej przez same kobiety: Elżbietę Hirszberżankę, Gizelę Hufnagel i Mery Litauer).

Wystawa w Zachęcie pokazuje także uwikłania polityczne i ideologiczne Szkoły. Wielu jej wykładowców było związanych z obozem rządowym, ale to studenci tej szkoły w 1934 r. utworzyli silnie lewicowe i związane z KPP ugrupowanie Czapka Frygijska oraz byli związani z redakcją powołanego rok później satyrycznego, antysanacyjnego pisma „Szpilki”. To w jej kręgu powstawały plakaty zachęcające do głosowania na BBWR w wyborach 1930 r. oraz na rządowy Obóz Zjednoczenia Narodowego, ale też w Szkole nie było przyzwolenia na nasilające się w latach 30. antysemickie tendencje. W odróżnieniu od wielu uczelni, tu nie wprowadzono „getta ławkowego”, a jej absolwentami byli m.in. wybitni malarze, bracia Efraim i Menasze Seidenbeutlowie.

Osoby z kręgu szkoły były zaangażowane w utworzenie w 1930 r. Instytutu Propagandy Sztuki, pierwszej nowoczesnej instytucji państwowej zajmującej się sztukami plastycznymi. Nie tylko zajmował się on organizacją wystaw, ale też pełnił rolę pośrednika między artystami a państwem. Władysław Skoczylas mówił na jego otwarciu: państwo „powołując tę instytucję do życia, oddaje pewną część swych agend w ręce czynnika społecznego w przekonaniu, że sprawa szerzenia kultury plastycznej w kraju będzie w ten sposób najlepiej rozwiązana”. Te słowa brzmią zresztą nadal bardzo aktualnie i powinny być wciąż przypominane obecnym rządzącym, przekonanym tak często o własnej omnipotencji.


SZTUKA W ŻYCIU


To wszystko bardzo ważne kwestie. Jednak na wystawie uwagę skupiono przede wszystkim na tym, co określono jako współistnienie „sztuki i życia”: miejscu, jakie poświęcono w Szkole różnym wymiarom sztuki użytkowej.

W Zachęcie przypomniano, że od samego początku na uczelni nie było podziału na sztukę czystą i użytkową. Wręcz przeciwnie, jednym z jej zadań było – zgodne zresztą z aspiracjami wielu środowisk artystycznych w całej Europie na przełomie XIX i XX w. – odrodzenie rzemiosła artystycznego i podniesienie estetyki produkcji przemysłowej. Ludzie tworzący uczelnię byli przekonani, że można lepiej (i ładniej) zaprojektować otoczenie człowieka. To na niej chciano zatem tworzyć wzorce użytkowych przedmiotów. Z tego wczesnego okresu można zobaczyć na wystawie m.in. pocztówki stworzone przez ówczesnych uczniów: Witolda Jurgielewicza, Tadeusza Pruszkowskiego czy Michała Borucińskiego.

W dwudziestoleciu Szkoła brała udział w wielu ważnych realizacjach publicznych. Pierwszym wielkim sukcesem był udział w przygotowaniu polskiego pawilonu na paryską Międzynarodową Wystawę Sztuk Dekoracyjnych w 1925 r. Autorem jego architektury był Józef Czajkowski, a wnętrza pawilonu zaprojektowali Wojciech Jastrzębowski, Mieczysław Kotarbiński i Karol Stryjeński. Powstała realizacja dobrze wpisująca się w ówczesne tendencje artystyczne, zwłaszcza w zdobywający coraz większą popularność nurt art deco. W Zachęcie zrekonstruowano fragmenty budynku, co pozwala poznać skalę tego przedsięwzięcia. A przed nim ustawiono słynną rzeźbę „Rytm” Henryka Kuny.

Jednak ważniejszym niż zdobyty wówczas poklask okazało się powstanie Spółdzielni Artystów Ład, skupiającej zarówno profesorów, jak i studentów. To ona na długie lata wykreśliła kierunek polskiego wzornictwa, udanie łącząc nowoczesne projekty, wyczucie materiału z dobrym wykonaniem. Krzesło „Piórko” Jana Kurzątkowskiego z 1935 r. czy fotel do pokoju kawalera Czesława Knothego z 1930 r. nadal mogą zachwycać nowatorką formą. To Ład zresztą, kontynuując po wojnie działalność, określał gust kolejnych pokoleń polskiej inteligencji.

W Zachęcie można zobaczyć przykłady produkcji Spółdzielni, ale także wiele innych projektów z lat 20., od wielkich realizacji jak wyposażenie polskich transatlantyków M/S „Piłsudski” i M/S „Batory”, placówek dyplomatycznych II RP, ministerstw (smutne jest porównanie realizacji z tamtego czasu dla MSZ-tu czy MEN-u, z tym, jak wyglądają obecnie siedziby władz; nijakość to najbardziej delikatny z możliwych zarzutów), aż po drobne przedmioty codziennego użytku (np. autorstwa Julii Keilowej), a nawet projekty polskiej waluty, medale, odznaczenia (w tym Orła Białego autorstwa Kotarbińskiego). Szkoła była też ważnym ośrodkiem dla dynamicznie rozwijającej się wówczas reklamy oraz ilustratorstwa. To w dwóch tutejszych pracowniach graficznych powstały Stowarzyszenie Artystów Grafików Ryt i Koło Artystów Grafików Reklamowych. W Zachęcie można zobaczyć bardzo dobry wybór plakatów z lat 20., ale też przy okazji wystawy przypomniano m.in. wykonywane z papieru dekoracje witryny „Wiadomości Literackich” .

Ogromne znaczenie dla rozwoju polskiego projektowania było założenie przez Wojciecha Jastrzębowskiego Pracowni Kompozycji Brył i Płaszczyzn. Zwracał on szczególną uwagę na własnoręczne wykonywanie przez studentów zadań w różnych materiałach i technikach, w tym także na tkactwo i grafikę. Praktyka warsztatowa w jego przekonaniu pozwala bowiem na lepsze zrozumienie specyfiki możliwości materiałowych. To z tej pracowni, prowadzonej później m.in. przez Jana Kurzątkowskiego, wyszło całe grono wybitnych polskich projektantów. Sam Kurzątkowski uczył już w powojennej Akademii i za jego pośrednictwem program Jastrzębowskiego wpłynął silnie na pomysły edukacyjne m.in. Oskara Hansena. To tylko jeden z przykładów „długiego trwania” idei artystycznych i czasami nieoczywistych i nie przez wszystkich uświadamianych tradycji.


***


Wojna okrutnie obeszła się ze środowiskiem Szkoły, zwłaszcza z artystami żydowskiego pochodzenia.

Do gett trafili między innymi bracia Seidenbeutlowie. Tam także tworzono, czego przykładem są wstrząsające rysunki głodujących przypisywane Witoldowi Lewinsonowi. Inni twórcy włączyli się w działalność konspiracyjną (jak pracujący w kontrwywiadzie Stanisław Ostoja-Chrostowski czy wybitny historyk sztuki Michał Walicki), prowadzili tajnie nauczanie. Niemcy rozstrzelali m.in. Mieczysława Kotarbińskiego, Leonarda Pękalskiego i Tadeusza Pruszkowskiego. Ci, którzy ocaleli, w 1945 r. rozpoczęli odbudowę uczelni.  


„Sztuka wszędzie. Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie 1904–1944”, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, kurator Maryla Sitkowska. Wystawa czynna do 26 sierpnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2012