Świętokrzyskie czary

Czarownice istnieją naprawdę. Można z nimi porozmawiać u podnóża Łysej Góry.

29.06.2010

Czyta się kilka minut

Święty Krzyż powraca

Projekt "Centrum Tradycji i Turystyki Gór Świętokrzyskich z restauracją zabytków Świętego Krzyża" realizowany jest przez gminę Bieliny wraz z partnerami, którymi są Stowarzyszenie "Lokalna Grupa Działania Wokół Łysej Góry", Świętokrzyski Park Narodowy, Klasztor Ojców Oblatów na Świętym Krzyżu i Diecezja Sandomierska. Celem inwestycji jest rozwój gmin i promocja turystyczna regionu.

Wartość obu etapów projektu to 20,9 mln złotych. W I etapie zaplanowano odbudowę zagrody chłopskiej w Kakoninie, budowę Osady - Wioski Średniowiecznej w Hucie Szklanej, zagospodarowanie na potrzeby turystyki terenu w Hucie Szklanej, budowę schroniska młodzieżowego z polem namiotowym w Hucie Starej, stworzenie centrum kultywowania tradycji, aktywności społecznej i punktu informacji turystycznej w Bielinach oraz renowację wschodniej i północnej fasady zespołu klasztornego. II etap obejmie budowę Centrum Edukacji Ekologicznej i Regionalnej w Hucie Szklanej oraz odbudowę zburzonej wieży kościelnej. Czas realizacji projektu to lata 2008-2011.

Podróż rozpoczyna się w wehikule czasu. Bez obaw - urządzenie jest bezpieczne. Nie ma żadnych podejrzanych przycisków, elektrycznych przewodów ani cyfrowego zegarka. W Świętokrzyskim maszynę czasu pokrywa strzecha, a napędzana jest nie bateriami, lecz wyobraźnią.

Gmina Bieliny postawiła na rozwój turystyki. Wehikuł czasu jest częścią bramy ogradzającej średniowieczną osadę. Przechodząc przez maszynę przeniesiemy się w XI wiek.

- Dzięki Funduszom Europejskim realizujemy projekt "Centrum tradycji i turystyki Gór Świętokrzyskich", współfinansowany przez Unię Europejską - wyjaśnia Jadwiga Wójcik, koordynatorka projektu. - Celem inwestycji jest przyciągnięcie turystów do naszego regionu. To bardzo szeroki plan, który obejmuje tworzenie miejsc noclegowych, parkingów i budowę lub renowację atrakcji turystycznych. Najwięcej osób interesuje się jednak Osadą. Dostajemy mnóstwo telefonów z pytaniem, kiedy można przyjechać, by ją zobaczyć, kiedy wreszcie nastąpi otwarcie.

Na to trzeba poczekać do września. Wszystko jednak powoli dopinane jest na ostatni guzik. Stoją już stare drewniane domy, niektóre trzeba jeszcze pokryć strzechą. Obok wejścia powstaje karczma, w której serwowane będą tradycyjne regionalne potrawy.

Pewne problemy sprawia maleńka rzeka Hutka przecinająca osadę. Zwykle wody jest w niej niewiele, jednak teraz zdołała podtopić kilka chat. Pani Anna Łubek, pomysłodawczyni budowy wioski, uspokaja jednak, że nie ma obaw - wszystko uda się zrobić na czas.

Nasza Czarownica jest ładna i mądra

Wehikuł czasu naprawdę działa - jesteśmy w średniowieczu. Aż dziw, że komórka w kieszeni wciąż działa, a w adidasach człowiek czuje się nieswojo. Drewniane chaty, które wciąż czekają na wykończenie i wyposażenie, będą miejscem pracy tradycyjnych jedenastowiecznych rzemieślników. Szewc, w sąsiedztwie kowal, trochę dalej kobiety tkające dawnymi metodami. Poza centrum wioski, na uboczu stoi chatka zielarki.

Kilka kroków dalej wkraczamy do słowiańskiej "świątyni". Trzy kamienne kręgi obrazują najważniejsze pogańskie bóstwa - Świst, Poświst, Pogoda. Za kręgami rośnie Święty Gaj.

Wioska nie będzie bezludna. Na co dzień tętnić będzie życiem. Zatrudnieni mieszkańcy gminy będą odgrywać role dawnych Słowian.

- Jesteśmy teraz na etapie rekrutacji ludzi do tego projektu - tłumaczy Anna Łubek. - Wśród naszych mieszkańców szukamy ludzi z fantazją i znajomością historii, którzy będą potrafili oddać klimat średniowiecza. W rozmowie kwalifikacyjnej pomagać nam będą doradcy zawodowi i psycholodzy. Następnie dla zatrudnionych pracowników zorganizujemy szkolenia. Nauczymy ich średniowiecznego rzemiosła, które potem oni pokażą turystom.

W woj. świętokrzyskim nie tylko średniowiecze jest prawdziwe i namacalne. Z legend i baśni pouciekali bohaterowie i krążą już po lesie. Bardzo łatwo ich spotkać - wystarczy wziąć udział w grze terenowej "Kraina Legend Świętokrzyskich" organizowanej dla dzieci i młodzieży. Teraz toczy się ona na trasach turystycznych, już niedługo przeniesiona zostanie do Osady.

Grupa dzieci podzielona zostaje na kilka plemion. Dostają mapę i wytyczony cel. Na swojej drodze spotkają legendarne postacie: niektóre będą pomagać, inne spróbują podsunąć mylny trop. Trzeba być czujnym i uważać zwłaszcza na rady Błędnicy. Nawet gdyby wyglądała najładniej i najmilej zachęcała do posłuchania jej wskazówek, nie można dać się zwieść. To demon leśny, odpowiedzialny za mylenie ścieżek.

Leszy także jest demonem. Ukazuje się pod postacią mężczyzny o nienaturalnie białej twarzy. Nie jest złośliwy. Wobec ludzi zwykle zachowuje neutralność, jednak chętnie pomaga tym, którzy szanują las i mieszkające w nim zwierzęta.

Najważniejsze są jednak czarownice. Są symbolem Gór Świętokrzyskich. Tradycyjnie nie są to postacie przyjemne, ale, jak wyjaśniają pod Łysa Górą, to tylko stereotypy. Mieszkańcy świętokrzyskiego znają je najlepiej i wiedzą, co mówią. Jadwiga Wójcik wyjaśnia nieporozumienia: - To nie jest żadna Baba-

-Jaga, która porywa dzieci i wrzuca je do pieca! Nasza czarownica jest ładna i mądra.

Tuż obok średniowiecznej osady stoi brama rozpoczynająca szlak na Łysą Górę. Jeśli ktoś nie wierzy w świętokrzyskie miłe czarownice, powinien wspiąć się na szczyt. Może to tylko legendy, ale wielu wierzy, że do dziś urządzają tu swoje sabaty.

Chodnikiem na szczyt

Mimo że spacer na szczyt zajmuje tylko 20 minut, większość turystów wybiera przejażdżkę. Tuż przed wielką bramą do Parku Narodowego stoi w równym rzędzie kilka bryczek z zaspanymi dorożkarzami czekającymi na turystów. Tuż obok coś dla jeszcze bardziej wygodnych - długi zielony pojazd, który pracownicy nazywają kolejką. W rzeczywistości to melex pomalowany na leśny kolor.

Niedzielny turysta nie musi się obawiać. Niepotrzebne będą mu czekany ani haki. Na szczyt, jeśli takie ma życzenie, dojdzie nawet w japonkach. Trasę tworzy chodnik z kostki brukowej i asfaltowa droga dla "kolejki" i bryczek.

Na szczycie znajduje się klasztor, którego renowacja jest jednym z głównych elementów projektu.

Łysa Góra była zawsze miejscem kultu religijnego. W czasach pogańskich czczono tutaj Śwista, Pośwista i Pogodę. Piastowie wprowadzali tu chrześcijaństwo. Za czasów

Bolesława Krzywoustego powstał klasztor pod wezwaniem Świętej Trójcy. Dziś wymaga on renowacji, a będzie ona możliwa dzięki włączeniu do projektu.

- To zabytek najwyższej klasy - wyjaśnia Jadwiga Wójcik - ściąga turystów i jest ważny dla regionu. W najbliższym czasie planujemy wymienić m.in. stolarkę okienną.

W ramach drugiego etapu projektu odbudowana zostanie zniszczona wieża klasztorna.

Dwadzieścia milionów na czary

Na spotkanie z Czarownicami i średniowiecznymi rzemieślnikami nie trzeba przybywać pieszo ani nawet konno. Można zwykłym autem. Tuż przed machiną czasu w ramach projektu powstaje parking. Wkoło niego - kilka sklepików z pamiątkami.

- Powstanie także zaplecze gastronomiczne, którego teraz brakuje - zapowiada Anna Łubek. - Do tej pory u podnóża Łysej Góry stało kilka brzydkich budek z fast foodem. Wyglądało to naprawdę nieestetycznie. Pamiątki też są ważne dla turystów, a my chcemy zadbać, żeby nie były byle jakie.

Każdy, kto zechce mieć tutaj swoje stoisko, musi przedstawić to, co będzie sprzedawał. Urząd Gminy Bieliny obejrzy, oceni i na tej podstawie wyda zgodę na sprzedaż. Nie będzie więc kontrastujących z prastarą wioską plastikowych żołnierzyków ani świecących diabelskich rogów.

Twórcy projektu starają się, żeby wszystkie działania były idealnie zintegrowane. Mimo iż plan obejmuje sześć różnych inwestycji, wszystkie są ze sobą ściśle związane. Turysta zatrzymujący się na świeżo powstałym parkingu ma wokół wszystko, czego potrzebuje.

Pomysł takiego właśnie rozwoju turystyki pojawił się w 2007 roku. Nad koncepcją rozmyślano od dawna.

- Gmina Bieliny jest zwykłą polską gminą - mówi Jadwiga Wójcik, w urzędzie gminy pracująca jako sekretarz. - Na wszystko brakowało pieniędzy. Gospodarka opiera się u nas na rolnictwie. Ale chcieliśmy się rozwijać, szukaliśmy dobrego kierunku. Pomogło nam nasze położenie - w samym sercu Gór Świętokrzyskich.

Start turystyki nie był jednak możliwy bez ogromnych inwestycji. Brakowało bazy noclegowej, zabytki wymagały renowacji. Nie było restauracji. Wszystko trzeba było zbudować na nowo. Środki własne gminy nie dawały na to szans.

W urzędzie gminy trwała więc nieprzerwanie burza mózgów. Pomagało także Stowarzyszenie "Lokalna Grupa Działania Wokół Łysej Góry", którego celem jest aktywizacja mieszkańców siedmiu świętokrzyskich gmin, na czele z przewodniczącą Anną Łubek. Wreszcie zwrócono uwagę na Fundusze Europejskie.

- Powstał wniosek - opowiada Jadwiga Wójcik, - jednak inwestycja była na tyle duża, że musieliśmy podzielić go na dwa etapy. Obejmuje wiele działań, ale wszystkie mają jeden cel, którego nie udałoby się osiągnąć, wykonując tylko część z zaplanowanych prac.

Szacowany koszt całego projektu to ponad 20 milionów złotych. Unia Europejska refunduje 60% jego wartości. Realizacja rozpoczęła się dwa lata temu. Równolegle trwają prace przy wszystkich inwestycjach. Został rok na skończenie całości.

- Chcemy zatrzymać turystów na dłużej - wyjaśnia Anna Łubek. - Dzisiaj mamy głównie wizyty weekendowe. Teraz, kiedy powstało już schronisko dla turystów i liczba atrakcji znacznie się powiększa, liczymy, że odwiedzający zostaną co najmniej kilka dni. Na każdy dzień można zaplanować coś przyjemnego zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Tu jest tyle legend i magii!

Świętokrzyskie zachęca także reklamą. Przy finansowym udziale Unii Europejskiej zrealizowano spot z hasłem "Świętokrzyskie czaruje". Wypoczynek pod Łysą Górą polecają w nim czarownice. Trzeba przyznać, że rzeczywiście w niczym nie przypominają paskudnej Baby-Jagi.

Jednym z priorytetów Funduszy Europejskich jest wspieranie lokalnych społeczności w budowie potencjału turystycznego ich regionów. Przy staraniu się o dofinansowanie ważny jest pomysł, kompleksowa strategia i zaangażowanie. W Bielinach wiedzą, że turysta potrzebuje zarówno legend i czarów, jak i parkingu, odrestaurowanego klasztoru i stylowych pamiątek. Takie projekty mają największe szanse na uzyskanie dofinansowania.

Praca przy tworzeniu projektu i jego późniejszej realizacji to również lekcja budowania partnerstwa i kooperacji. Współpraca, gdy w grę wchodzą Fundusze UE, jest bardzo pożądana. W przypadku Łysej Góry dużą rolę odegrała Lokalna Grupa Działania, która sama powstała w 2006 roku przy dofinansowaniu z Funduszy Europejskich ( w wyniku realizacji projektu "Na nas nie ma mocnych. Partnerstwo dla rozwoju obszarów wiejskich w sercu Gór Świętokrzyskich"). Jest to stowarzyszenie skupiające około 130 osób między innymi z Bielin, Bodzentyna, Górna, Masłowa, Łącznej, Suchedniowa oraz Wąchocka. Informacje na temat możliwości tworzenia Lokalnych Grup Działania znajdą Państwo na stronie www.minrol.gov.pl. Więcej o Funduszach Europejskich na: http://www.funduszeeuropejskie.gov.pl Więcej przykładów projektów: http://www.mapa.funduszestrukturalne.gov.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „Zielona Brama