Spór dwudziestolecia

Choć od czasów komunizmu minęło ponad 20 lat, państwo czeskie do dziś nie uregulowało kwestii zwrotu własności kościelnej. Kolejna próba przyjęcia ustawy restytucyjnej doprowadziła rząd na krawędź upadku.

17.01.2012

Czyta się kilka minut

Jest styczniowe, niedzielne popołudnie. Do praskich kościołów na Starym Mieście i Małej Stranie zachodzi – jak zawsze – więcej turystów niż wiernych. Przed kościelnymi bramami pełno jest za to rozdających ulotki o koncertach muzyki poważnej, które odbywają się w świątyniach. Rzecz jasna, turystyczna Praga to mało wiarygodny miernik sytuacji w całych Czechach. Ale faktem jest, że katolików jest tu niewielu. Właściwie niewielu jest tu ludzi wierzących w cokolwiek – od lat Czechy udowadniają, że są najbardziej laickim krajem Europy.

Tym bardziej jednak sprawa restytucji majątku kościelnego, zrabowanego przez komunistów przed rokiem 1989 – sprawa dotąd nierozwiązana – ciągle budzi mnóstwo emocji i wśród polityków, i społeczeństwa.

Dziś kwestia ta wydaje się bliska zakończenia. Nie tylko Kościół katolicki, ale także 16 innych związków wyznaniowych może odzyskać utracone budynki i ziemię, a także otrzymać finansową rekompensatę. Choć – jak się okazuje – znów nie jest to proste... Wprawdzie porozumienie w sprawie restytucji było częścią umowy koalicyjnej trzech rządzących partii: konserwatywnych ODS i TOP09 oraz ugrupowania Věci Veřejné (VV). Ale to ostatnie, tuż przed głosowaniem w rządzie nad projektem stosownej ustawy, nagle zaczęło się wahać – argumentując, że państwa nie stać na płacenie rekompensat i lepiej sprawę odłożyć. W minionym tygodniu spór ten postawił nawet przez chwilę pod znakiem zapytania dalsze trwanie rządowej koalicji.

Bardziej prawdopodobne jednak, że za niespodziewanym oporem VV stoi nie troska o budżet, lecz populistyczna próba podreperowania spadającego poparcia dla tej partii. Bo przeciwnych tej ustawie jest aż 70 proc. Czechów.

Restytucja: historia bez końca

Ze sprawą majątku zabranego Kościołom zmagają się wszystkie rządy w Pradze od czasu „Aksamitnej Rewolucji”. Wprawdzie jeszcze w 1990 r. zwrócono część nieruchomości, jak klasztory i kościoły. Ale o ile zwracanie Kościołom ich świątyń było jeszcze oczywiste, o tyle potem sprawa utknęła na dobre.

Pomysły były różne, np. socjaldemokraci proponowali utworzenie specjalnego funduszu kościelnego, do którego trafiłby cały majątek i z zysków którego finansowano by funkcjonowanie Kościołów w Republice Czeskiej. Nawet gdy jakiś projekt ustawy cieszył się poparciem rządu – jak cztery lata temu – to okazywało się, że nie ma szans na przejście przez parlament. Dziś jednak jest to (niemal) pewne, ponieważ gabinet premiera Petra Nečasa ma w parlamencie mocną większość. O ile oczywiście politycy VV znów nie zmienią zdania.

Powodów przeciągania się sprawy restytucji w Czechach tak długo jest kilka.

Brak poparcia społecznego jest z pewnością jednym z nim. Politykom nie spieszy się do załatwiania spraw, na których można tylko stracić. A Czesi są nie tylko w większości ludźmi niewierzącymi lub agnostykami, lecz często darzą Kościół katolicki nieufnością, mocno zakorzenioną w historii. Szczególnie zaś w dziejach monarchii austro-węgierskiej i ówczesnego „sojuszu ołtarza z tronem”, gdy to katolicyzm był faworyzowaną przez Wiedeń religią w państwie i utożsamiany był z narzuconą władzą.

Najwyraźniej emocje te widać było w sporze o słynną katedrę św. Wita na praskich Hradczanach. Dla wszystkich Czechów to jeden z symbolów państwowości, dla czeskich katolików – ważne miejsce kultu. Szukanie odpowiedzi, do kogo ma należeć katedra – do państwa czy Kościoła – trwało aż do maja 2010 r. i oparło się o Sąd Najwyższy. Ostatecznie doszło do porozumienia, na mocy którego pieczę nad katedrą sprawuje i administracja państwa, i Kościół katolicki. Stworzona została specjalna wspólna rada, której członkowie posiadają też siedem kluczy, potrzebnych do tego, by wyjąć ze skarbca klejnoty koronne. „Katedra należy teraz do katedry” – podsumował wtedy umowę kardynał Dominik Duka.

Prawo, historia, liczby...

Obok powszechnego odczucia, że nie jest w porządku, by wszyscy obywatele ponosili koszty restytucji majątku jednego z Kościołów, którego wyznawcy są w mniejszości, dochodzą tu argumenty prawne, sięgające XVIII wieku.

Wszelki majątek w Czechach nie dzielił się – jak w Polsce – na prywatny i państwowy, ale na prywatny, państwowy i publiczny. Takim właśnie majątkiem publicznym – czyli należącym do wszystkich – był majątek kościelny po reformach przeprowadzonych przez cesarza Józefa II (1741-90), który w znacznym stopniu podporządkował Kościół katolicki państwu. Mówiąc krótko: majątek należał do wszystkich, ale zarządzał nim Kościół.

– Restytucja to powrót do stanu pierwotnego, tymczasem Kościół nie był jedynym właścicielem majątku, jego prawa do niego były ograniczone. Jak można więc oddać coś, czego Kościół nie miał? – pyta w rozmowie z „Tygodnikiem” Petr Uhl, w czasach komunizmu działacz opozycji, obecnie komentator dziennika „Pravo”. – Przyznam, że argument, iż skoro coś zostało ukradzione, to musi być oddane, zaczyna mnie irytować. Bo nie sądzę, aby moja rodzina coś Kościołowi ukradła. W Czechach żyje 10 mln ludzi, a tylko jeden milion określa się jako katolicy...

Opinia Uhla nie jest odosobniona, podziela ją wielu komentatorów i obywateli. Argumentację taką odrzuca jednak Jaroslav Šebek, historyk z Akademii Nauk, specjalizujący się w historii Kościoła katolickiego. „Toczono o tym dyskusje również w czasach Pierwszej Republiki [1918-38 – red.], ale to nieprawda. Józefińska reforma ograniczyła prawa własności Kościoła, ale ich nie zlikwidowała” – tłumaczył w prasie.

Sprawę utrudnia fakt, że dokładne wyliczenie, jaki majątek posiadał Kościół i kiedy, oraz ile on jest wart teraz, nie jest zadaniem łatwym. Liczby są potężne, a w czasach powszechnego kryzysu i oszczędności tym bardziej nie trafiają ludziom do przekonania.

Komunizm upadł, pensje zostały

Przyjęta teraz przez rząd ustawa zakłada zwrot majątku jedenastu Kościołom, którego zostały pozbawione po przejęciu władzy przez komunistów w 1948 r. Chodzi o lasy (181 tys. hektarów), ziemię (72 tys. hektarów) i nieruchomości o wartości 75 mld koron. Poza tym na przestrzeni 30 lat wypłacona zostanie też rekompensata za majątek, który nie może być zwrócony, w wysokości 59 mld koron.

Ponadto ustawa dotyczy również sześciu innych Kościołów, które nie zostały pozbawione majątku, ale były włączone do ówczesnego, specyficznego systemu relacji państwa z religią. System zakładał, że państwo wypłacało duchownym pensje – czego nie było w ówczesnej Polsce. Równocześnie bowiem z konfiskatą majątku i likwidacją klasztorów (wielu zakonników i zakonnic trafiło do obozów pracy i więzień) w Czechosłowacji powołano departament ds. wyznań, który miał duchownym wypłacać pensję – rzecz jasna tylko tym, którzy byli lojalni wobec reżimu. Pozostali nie tylko nie mieli środków do życia, ale nie mieli też prawa do odprawiania mszy czy spowiadania. Za takie „nielegalne” wykonywanie czynności kapłańskich trafiało się na wiele lat do więzienia, co było udziałem np. obecnego prymasa Duki. Pensje (niewielkie zresztą) były więc de facto elementem represji i kontroli nad duchownymi.

Po 1989 r. państwo w dalszym ciągu, mimo zmiany systemu, wypłaca duchownym pensje. Teraz, przy okazji zwrotu majątku, rząd chce rozwiązać i ten problem. Tym bardziej że w kolejce czekają już kolejne związki wyznaniowe, jak muzułmanie czy wyznawcy Hare Kriszna. O tym, że związek wyznaniowy może bowiem oczekiwać, iż jego duchownych utrzymywać będzie państwo, decyduje dziś w Czechach liczba wiernych. Rząd obawiał się zatem, że jego wydatki na pensje poszczególnych związków wyznaniowych mogą rosnąć.

Tymczasem po tym, jak projekt ustawy restytucyjnej przejdzie przez parlament – i zacznie obowiązywać od 2013 r. – nastąpi całkowity rozdział państwa i Kościoła. Duchowni dostaną z powrotem kościelne majątki, ale będą musieli sobie radzić sami. Choć stopniowo: wysokość ich pensji będzie maleć o 5 proc. rocznie, a ostatecznie wypłacanie pensji ustanie w 2030 r.

Watykan, czyli ciąg dalszy nastąpi

Państwo odniesie też jeszcze jedną korzyść: gminy nie mogły z powodu niewyjaśnionego statusu wielu nieruchomości i działek nimi dysponować. Problemem było zarówno planowanie, jak i np. renowacja zabytków. Ocenia się, że dotyczy to jednej piątej czeskich gmin.

– Uzyskaliśmy kompromis, który przynosi korzyść całemu społeczeństwu i spełnia oczekiwania wielu obywateli, sięgające jeszcze czasów międzywojennej Czechosłowacji, aby Kościół nie był bezpośrednio finansowany przez państwo – tak kardynał Duka, prymas Czech, komentuje w rozmowie z „Tygodnikiem” projekt ustawy restytucyjnej. – Dla Kościoła katolickiego i dla innych Kościołów to duża zmiana, oznaczająca większą odpowiedzialność.

Rzeczą ciekawą, o której się jednak mało mówi, jest fakt, że ustawa obejmie 17 Kościołów, choć tylko 11 z nich posiadało jakiś majątek w chwili konfiskaty przez komunistów. Jest to możliwe dzięki postawie Kościoła katolickiego, który zrzekł się części rekompensaty (ok. 20 proc., czyli 10 mld koron) na rzecz mniejszych Kościołów, by pomóc im przetrwać czas zmniejszania i likwidacji pensji duchownych.

Sprawa restytucji majątku nie jest jeszcze zakończona – musi przegłosować ją Izba Poselska (niższa izba parlamentu); tu rządząca koalicja ma większość. Ale potem jest jeszcze Senat, gdzie większość ma opozycyjna socjaldemokracja. Rząd Nečasa może więc jeszcze ponieść porażkę – jak wszystkie gabinety, które dotąd zabierały się do załatwienia tej sprawy.

A jeśli mu się powiedzie, to... cóż – to jeszcze nie koniec dyskusji z Kościołem. Bo pozostaje jeszcze do załatwienia ratyfikacja umowy między Republiką Czeską a Watykanem...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2012