Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jest duże prawdopodobieństwo, że zjawisk podobnych do tego w Kasince Małej będzie w Polsce coraz więcej. To tzw. powodzie błyskawiczne (z ang. flash flood), które powstają w jednym, ściśle ograniczonym miejscu. Ich nasilenie wiąże się ze zmianami klimatycznymi, które dotykają w szczególnej mierze takich miejsc jak Polska. Nasz klimat był przez lata dosyć łagodny, teraz opady burzowe stają się coraz obfitsze. Problem pojawia się, gdy nad małą zlewnią jakiegoś cieku pojawia się bardzo wydajna chmura burzowa. Woda dociera do domostw i niszczy wszystko, przy czym nie ma większego znaczenia, czy stan powodziowy trwa kilka godzin, czy kilkanaście minut. Ludzie w niektórych miejscach kraju nigdy wcześniej czegoś podobnego nie doświadczali – teraz w ciągu kilku, kilkunastu godzin możemy mieć opad o wartości kilkudziesięciu milimetrów. Nie ma na to dobrej rady, poza tym, żeby w podobnych miejscach nie mieszkać, co jest marną receptą dla ludzi, którzy są tam osiedleni. Ale można przynajmniej określić miejsca, gdzie takie opady są możliwe, przy czym morfologia terenu sprzyja lokalnemu podniesieniu wód. Dotyczy to przede wszystkim obszarów podgórskich: nie tylko Beskidu Wyspowego, ale też pogórzy i przedgórzy, zwłaszcza Beskidu Śląskiego czy Żywieckiego. Takie dolinki nie mają żadnych obwałowań, zresztą nawet gdyby miały, byłyby przy takim nawalnym opadzie zniszczone. Plan minimum to oczywiście wymaganie, by nie budować tam nowych domów. Wiemy, co trzeba zrobić w naszym prawodawstwie: bezwzględnie wymuszać plany zagospodarowania przestrzennego z uwzględnieniem terenów, których nie wolno zabudowywać mieszkalnie.
Dr Witold Lenart, klimatolog