Ślub stulecia

Generał Than Shwe, przywódca wojskowej junty, rządzi już tylko bagnetami. Nikt, wtym najbliżsi współpracownicy, nie jest pewien swego losu. Nawet, amoże zwłaszcza, adoratorzy jego córki.

04.12.2007

Czyta się kilka minut

Rok temu wideo z tego wesela obiegło świat; nadal : tęgawa panna młoda, obwieszona brylantami, zachwycona, i pan młody, niepewny i spięty, zerkający w stronę teścia. W ociekającym przepychem pałacowym wnętrzu setki gości gratulują młodej parze. Wesele miało kosztować 300 tys. dolarów; wiano, prezenty, w tym brylanty panny młodej, ale także samochody, domy i inne dobra - 50 milionów! To trzy razy tyle, ile wynosi roczny budżet birmańskiej służby zdrowia. Dla jedynowładcy kraju, generała Than Shwe, żaden wydatek nie był jednak zbyt wielki, gdy wydawał za mąż swą córkę Thandar.

Że generała na to stać, nikt nie wątpi: w końcu wojsko jest jedynym właścicielem kraju i rabuje jego bogactwa - od drogich kamieni (Birma produkuje 90 proc. rubinów na świecie) po ropę i gaz. Lukratywne kontrakty z wojskowymi firmami sprawiają, że gospodarczy partnerzy Birmy, zwłaszcza Chiny, Rosja, Tajlandia i Indie, blokują próby potępienia reżimu za kolejną falę represji. Gdy latem podniesiono ceny paliwa dwukrotnie, a gazu pięciokrotnie, zrozpaczeni ludzie wyszli na ulice: w wynędzniałym kraju taka podwyżka dla wielu oznaczała głód. Zdjęcia z demonstracji i brutalnego ich stłumienia obiegły świat.

Ale jeśli w Birmie jest taki terror, jakim cudem nagranie wideo ze ślubu stulecia wydostało się na zewnątrz? W końcu generałowi Shwe zapewne nie zależało na tym, by jego poddani, wegetujący za dolara dziennie, widzieli, na co idą eksploatowane przez wojskowych bogactwa kraju. Tym bardziej że film dostępny jest nie tylko w internecie. Za dwa dolary można go kupić na DVD od zaufanych handlarzy w Rangunie. Wiele domów ma odtwarzacze, a opozycja na emigracji przesyła do Birmy płytki z nagraniami tego, czego Birmańczycy w telewizji nie zobaczą.

Najpierw jednak trzeba było zdobyć samo nagranie.

W trzy tygodnie po ślubie, który odbył się w ubiegłym roku, Nyein Chan z Komitetu Politycznego Sprzeciwu (PDC) w przygranicznym Mae Sot w odległym zakątku Tajlandii, dostał nagranie od kogoś w Birmie. - Nie mogę powiedzieć od kogo - mówi Chan. - To osoba wysoko postawiona w wojskowym aparacie władzy i sprzyjająca opozycji.

Zresztą Nyein Chan to też nie nazwisko, lecz pseudonim. Jego PDC, związany z emigracyjną Radą Narodową Unii Birmańskiej (grupującą większość organizacji opozycyjnych), jest dla władzy generała Shwe zagrożeniem: od lat szkoli aktywistów, uczy walki bez przemocy, społecznej samoorganizacji. Absolwenci kursów PDC, w tym mnisi, byli wśród organizatorów ostatnich protestów. Chan nie chce się dekonspirować.

- Jak tylko zobaczyłem nagranie, zrozumiałem, że mamy bombę. Film sygnował Sai Phone Htoo, najbardziej znany birmański reżyser. Ale kiedy wypuściliśmy film, Htoo tłumaczył, i to w wywiadzie dla emigracyjnego radia, że on tylko nadzorował zdjęcia, a wszystko zrealizowały trzy ekipy: z państwowej telewizji, z wojskowego wydziału propagandy i z wojskowego wydziału walki psychologicznej. Oni zrealizowali ostateczną wersję, a kiedy sprawa wyszła na jaw, chcieli obarczyć reżysera odpowiedzialnością za przeciek.

W rzeczywistości są dwie wersje filmu. Jedna została zmontowana przez rodzinę panny młodej, czyli generała. Ta została ujawniona później, gdy po świecie i Birmie krążyła już wersja druga, zmontowana przez Wojskowy Wydział Bezpieczeństwa, czyli wywiad. Nowy wywiad - bo jego poprzednik, Wywiad Wojskowy, został w 2003 r. rozwiązany, gdy Shwe utracił zaufanie do jego szefa, gen. Khint Nyunta, i zamknął go razem ze współpracownikami w więzieniu. Część funkcjonariuszy zasiliła kadry nowego Wydziału Bezpieczeństwa, ale niektórzy zapewne pozostali lojalni wobec starego szefa i chcieli pomścić jego upadek. To jeden z nich podrzucił nagranie informatorowi Nyein Chana. "Obejrzyj sobie, ciekawe - miał powiedzieć. - Odbiorę za kilka dni". Było dość czasu, by je skopiować. Od informatora trafiło do PDC, a stamtąd - w świat i z powrotem do Birmy.

Chan przesłał potajemnie nagranie do dwóch działaczy opozycyjnych, w Rangunie i Mandalay, którzy mieli dostęp do nagrywarek DVD. Oni skopiowali film i zaczęli rozprowadzać. Wkrótce znała go cała Birma. Władze odmówiły potwierdzenia autentyczności nagrania - ale zaczęły ścigać tych, którzy je rozprowadzają. W miejscowości Nyaungdone aresztowano dwóch lokalnych działaczy związanych z opozycyjną, lecz formalnie niezdelegalizowaną partią NLD pani Aung San Suu Kyi, uwięzionej laureatki pokojowego Nobla. Za "bezprawne wprowadzenie do obiegu w celu podburzania" i "konspirację w celu wywołania utraty szacunku dla głowy państwa" Than Tun - u którego znaleziono pudełko z nagraniami z wesela na DVD - dostał 4,5 roku więzienia i ciężkich robót. Jego kolega Tin Htay dostał tylko dwa - za "podburzanie", bo nic u niego nie znaleziono. Dodatkowym dowodem obciążającym było dla sądu zdjęcie, znalezione u Thana Tuna podczas rewizji. Przedstawiało bohatera narodowego, gen. Aung Sana - birmańskiego Piłsudskiego, czczonego nawet przez rządzących generałów. Ale posiadanie jego zdjęcia może być niebezpieczne, bo to jego córką jest Suu Kyi.

- Policjanci, którzy po wyroku odprowadzali ich do celi - mówi Nyein Chan - powiedzieli im: "Jesteście największymi pechowcami na świecie. Przecież my też oglądaliśmy to wideo i sędziowie na pewno też. Oglądała je cała Birma, a wy jedni za to poszliście siedzieć". Wiemy o tym, bo skazani opowiedzieli o tym podczas widzenia swoim rodzinom.

Jakby mało było skandalu, o ślubie stulecia krążą w Birmie najdziksze plotki. Ponoć był wymuszony: Thandar Shwe pracowała w birmańskim MSZ i miała romans z kolegą z pracy, Ko Zawem, żonatym z córką byłego burmistrza Rangunu. Ojciec Ko Zawa, generał Tin Oo (były trzeci co do ważności członek junty) zginął wcześniej w tajemniczym zamachu bombowym, zapewne związanym z porachunkami wewnątrz junty. Thandar Shwe zaszła jakoby w ciążę z Ko Zawem, a gdy jej ojciec się dowiedział, kazał Ko Zawa zabić. Nieszczęsny amant miał w Rangunie wypadek: został uderzony przez pędzącą ciężarówkę i sparaliżowany. To ponoć zaspokoiło żądzę zemsty generała, ale nadal musiał coś zrobić z ciężarną córką. Rozkazał majorowi Phayo Zan Winowi, wicedyrektorowi departamentu w ministerstwie handlu, poślubić Thandar. Major wykonał rozkaz i stąd ślub oraz film, który obiegł świat.

- Personalia się zgadzają, ale czy coś łączyło Thandar z Ko Zawem, nie wiadomo - mówi Nyein Chan. - Wiadomo tylko, że na nagraniu Thandar rzeczywiście jest jakaś ciężkawa, a major Win spięty i niezbyt szczęśliwy.

Trudno jednak sobie wyobrazić, by kogoś, kto wżenia się w rodzinę znienawidzonego generała, rozpierało szczęście. Nawet jeśli kocha Thandar i dostaje 50 mln dolarów w podarkach. Generał rządzi już tylko bagnetami, a nawet najbliżsi współpracownicy nie są pewni przy nim swego losu. Bomba, jak Tin Oo? Więzienie, jak Khint Nyunt? Czy po prostu oczekiwanie na następny, nieuchronny wybuch?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2007