Śląsk się spisuje

Spis powszechny, który rozpoczyna się 1 kwietnia, to ważny test: dziewięć lat temu narodowość śląską zadeklarowało 173 tysiące osób, tym razem może to być nawet 46 proc. mieszkańców Górnego Śląska.

01.03.2011

Czyta się kilka minut

Jest rok 2020. Prezydent podpisuje nową konstytucję. Polska staje się krajem regionów, jak Hiszpania. Wspólnoty o największej odrębności otrzymują największy zakres autonomii: własny parlament, regionalny rząd i skarb oraz odrębne ustawodawstwo. Zakres kompetencji rządu centralnego się zmniejsza, w miarę jak usamodzielniają się kolejne regiony.

Dla członków Ruchu Autonomii Śląska to nie political fiction, lecz realna prognoza. A na pewno marzenie, lub - w języku polityki - cel programowy. Bo Śląsk, jako najbardziej świadomy swojej odrębności, z historycznymi tradycjami autonomicznymi, stałby na czele pochodu ku federacji.

- Ustrój federalny jest ustrojem optymalnym - tłumaczy Jerzy Gorzelik, przewodniczący RAŚ. - Stosunkowo duże państwo, o dużej populacji, w formie scentralizowanej trwać nie może. Ryzykowne jednak byłoby wprowadzanie modelu federalnego z dnia na dzień. Dlatego proponujemy zastosować w Polsce model państwa regionalnego. Wspólnoty bardziej dojrzałe sięgałyby po szerszy stopień autonomii, słabsi dojrzewaliby do tego. W jakiejś perspektywie doprowadzi to do klasycznej federacji.

Dużo czy mało

Do owego 2020 r. przybliżyły Śląsk wybory samorządowe. RAŚ uzyskał 8,49 proc. głosów i wprowadził trzech reprezentantów do sejmiku województwa. W mediach zawrzało, kiedy okazało się, że ugrupowanie znajdzie się w koalicji rządzącej razem z PO i PSL.

To największy sukces Ruchu od jego powstania w 1990 r. Większy nawet od dwóch mandatów poselskich, które udało się zdobyć w 1991 r. dzięki brakowi progu wyborczego. RAŚ był wtedy wśród sejmowej drobnicy, z wynikiem zbliżonym do Unii Wielkopolan okręgu woj. leszczyńskiego czy Sojuszu Kobiet przeciw Trudnościom Życia.

Gorzelik, dziś nie tylko przewodniczący Ruchu, ale także członek zarządu województwa, wskazuje najbliższy cel: spis powszechny. - Jeśli uda się uzyskać znaczną ilość deklaracji o narodowości śląskiej, będzie to sygnał dla Warszawy, jak silna jest tożsamość mieszkańców Śląska - mówi - oraz że tendencja jest wzrostowa. Za tym powinny pójść decyzje polityczne.

W 2002 r. w Polsce, według danych spisowych, mieszkało 173 tys. Ślązaków. To zaledwie 3 proc. mieszkańców województwa śląskiego oraz 2,3 proc. sąsiedniego, opolskiego. Jednak gdyby uznać Ślązaków za mniejszość narodową, byliby największą taką grupą w Rzeczypospolitej: Niemców jest o 20 tys. mniej. Następnych, Białorusinów, mieszka w Polsce 48 tys.

Po śląsku w domu mówiło 56 tys. osób. To mało. Językiem niemieckim posługiwały się 204 tys. mieszkańców. Jednak aż 10 tys. poza śląskim nie używało żadnego innego języka, nawet polskiego. Wśród osób niemieckojęzycznych, tylko ponad 8 tys. nie mówiło dodatkowo po polsku.

RAŚ do poprzedniego spisu ma sporo zastrzeżeń. Przede wszystkim, że wielu rachmistrzów miało odmawiać wpisywania narodowości śląskiej. Część osób nie wiedziała, że tak można. Przecież w świetle polskiego prawa Ślązacy nie są mniejszością narodową.

Jeszcze większe obiekcje budziło deklarowanie posługiwania się językiem śląskim.

- Rachmistrz, który był u mnie, bez problemu wpisał narodowość śląską, przy języku się sprzeciwił, ale zdołałem go przekonać, co nie było łatwe - wspomina Gorzelik.

Rachmistrz mógł mieć wątpliwości, bo przewodniczący RAŚ mówi bez śladu gwary. Kończył historię sztuki na UJ, potem doktorat we Wrocławiu. Zwykły Polak, gdyby nie to, że podkreśla, iż jest Ślązakiem, tylko Ślązakiem.

Akcja RAŚmistrz

W tym roku ma być inaczej. GUS jednoznacznie ogłosił, że wolno deklarować narodowość śląską. RAŚ zapowiada monitorowanie sytuacji i w razie czego - interwencje w prokuraturze. Dodatkowo kilkudziesięciu członków i sympatyków Ruchu zostanie rachmistrzami.

Tymczasem przeciwnicy RAŚ, bydgoskie stowarzyszenie Unum Principium, zapowiada reakcję. - Planujemy wystosować pismo do prezesa GUS - mówi Krzysztof Zagozda, rzecznik prasowy i członek zarządu Unum Principium. - Domagać się będziemy czytelnego rozgraniczenia między deklarowaną narodowością a wspólnotą etniczną. W formularzu spisowym podział ten jest niejasny: umożliwia nadinterpretację i traktowanie wpisu "Ślązak" zawsze jako narodowości. Ponadto zażądamy dokładnej weryfikacji rachmistrzów i usunięcia spośród nich osób należących do organizacji popierających autonomizmy, gdyż mogą one aktywnie wpływać na odpowiedzi respondentów. Boimy się, że w niewłaściwy sposób wykorzystają zgromadzoną wiedzę i obudzą upiory znane z okresu śląskiego plebiscytu oraz lat II wojny światowej.

Jeśli prezes GUS zlekceważy te postulaty, Stowarzyszenie zapowiada akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa "Przepędź RAŚmistrza!". - Wiemy, że odmowa wpuszczenia rachmistrza wiąże się z sankcjami prawnymi - przyznaje Zagozda. - Jednak w tej ważnej sprawie rozważymy zwrócenie się do Polaków o poparcie naszej akcji.

W marcu ruszy najważniejszy etap przygotowań RAŚ do spisu powszechnego: akcja pod hasłem "Możesz zadeklarować narodowość śląską". Będą ulotki, plakaty, spotkania. A także znane twarze. Zapewne, jak zawsze, akcję wesprze Kazimierz Kutz.

- Nie będzie to kampania nawołująca do wpisywania narodowości śląskiej - wyjaśnia Gorzelik. - Będzie jedynie informować, że jest taka możliwość. Szacujemy, że w tym roku liczba Ślązaków będzie znacznie większa, prawdopodobnie pomiędzy 300 a 500 tysięcy.

Według sondażu "Dziennika Zachodniego" z końca stycznia - nawet więcej. Aż 46 proc. mieszkańców Katowic, Gliwic, Rybnika i Chorzowa planuje zadeklarować narodowość śląską. W ten wynik nie chcą wierzyć nawet w RAŚ. Widać tu za to ciekawą tendencję: najwięcej osób o tożsamości śląskiej jest nie tylko wśród osób powyżej 60 lat (co nie zaskakuje), ale też najmłodszych: od 18. do 25. roku życia.

Jake te Śl?nz?ki s?m?

Jeszcze kilka lat temu do grup zajmujących się ochroną tradycji i kultury Górnego Śląska przychodzili tylko starsi, pamiętający czasy przedwojenne. Przebierali się w stroje, śpiewali, jedli kołacz, wspominali i wracali do domów. Dziś przychodzą młodzi. W nic się nie przebierają, tylko rozmawiają: co robić, żeby było lepiej.

Próbują się też uczyć historii i języka. - Urodzeni w latach 80., nie wynieśli znajomości śląskiego z domów - mówi Rafał Adamus, prezes stowarzyszenia Pro Loquela Silesiana, zajmującego się śląską mową. - Próbują nadrabiać zaległości, ale to trudne, skoro nauka języka nie jest możliwa w szkołach. Przez lata komunizmu śląska mowa nazywana była "zepsutą polszczyzną" - dodaje. - Społeczny awans możliwy był tylko dla posługujących się językiem polskim. Jest taki stereotyp, że ten, kto mówi w sytuacji publicznej po śląsku, jest niewykształcony i niekulturalny.

Wchodzi więc Ślązak do sklepu i mówi czystą polszczyzną, "bo po naszemu można tylko w domu". Czasem zdradzi się jednym słowem. Ekspedientka zrozumie i też zacznie godać. Wtedy płynnie przechodzą na śląski, naturalnie i prawie nieświadomie.

Adamus stworzył pierwszy podręcznik do nauki tego języka: "G?rnośl?nski ślabik?rz", czyli elementarz. - Był ogromnym sukcesem - opowiada. - Musieliśmy zrobić dodruk, ponieważ w półtora miesiąca sprzedaliśmy wszystkie egzemplarze. Ważne, że napisaliśmy ślabik?rz według zasad nowej ortografii. To istotny krok dla kodyfikacji śląskiej mowy, która do tej pory była głównie językiem mówionym.

Posłuchać śląskiego można od 2004 r. także na scenie, choć miejsca zdobyć niełatwo. Sztuka "Cholonek" na podstawie powieści Janoscha, wystawiana przez teatr Korez w Katowicach, grana jest gwarą. Mirosław Neinert, reżyser, twierdzi, że "Cholonek" jest tym dla literatury śląskiej, czym "Pan Tadeusz" dla polskiej. Spektakl o trudnej historii lat 30. i 40. XX wieku Ślązacy tłumnie oglądają już siódmy rok.

Odżywają też stare dzielnice. Nikiszowiec, jak można wyczytać w przewodnikach, jest miejscem, w którym czuć prawdziwy Śląsk. Osiedle powstało na początku XX w., dziś jest na liście zabytków. Jeszcze kilka lat temu turyści słyszeli, że po zmroku lepiej tam nie jeździć. Aż nagle, kilka lat temu, ceny mieszkań drastycznie poszły w górę. Do familoków z czerwonej, pociemniałej cegły, o pomalowanych na czerwono oknach, z widokiem na dwa wielkie kominy, wprowadzają się nowi mieszkańcy. Na podwórzach eleganckie auta.

Według "Ślabik?rza" Ślązak pamiynt? ô swojyj ziymi i przaje tyj ziymi, jak ż?dnyj inkszyj. N? i Śl?nz?k, kaj by niy b?ł, zawdy pamiynt?, co je st?nd. Czyli: pamięta o swojej ziemi i kocha ją, jak żadną inną. Ślązak, gdziekolwiek by był, zawsze pamięta, że stąd pochodzi.

RAŚ wykorzystuje zaangażowanie młodych: organizuje marsze autonomii, w których uczestniczą setki osób. Wszystko to ma przenieść Polskę do roku 2020.

Im silniejszy jest Ruch, tym głośniej słychać jego krytyków. Stowarzyszenie Unum Principium uważa, że cele RAŚ są niebezpieczne dla integralności kraju. - Złożyliśmy wniosek do prokuratury o delegalizację RAŚ - mówi Krzysztof Zagozda. - Za sukcesem tej organizacji stoi rozczarowanie polityką i kiepska sytuacja gospodarcza regionu. Ruch kusi prostymi rozwiązaniami i daje złudne obietnice, że autonomia poprawi sytuację. Niepotrzebnie przywraca, jakże krwawą w przeszłości, debatę na temat statusu tej części Polski.

***

Jest rok 2011. Nic nie wskazuje na to, aby kraj miał przyjąć ustrój federalny. Katowice nie różnią się zbytnio od Kielc. Dziewięć lat temu prawie wszyscy deklarowali tutaj: jestem Polakiem. Możliwe, że ten opis trzeba będzie zmienić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2011