Siła życzliwa

Przypomniała mi się scena opisana przez Wojciecha Jagielskiego w krótkim tekście zatytułowanym „Śmierć dialogu”. Jagielski opowiada, jak podczas jednej z podróży do Pakistanu natknął się w Peszawarze na antyamerykańską demonstrację, zorganizowaną przez jednego z miejscowych mułłów.

27.09.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Grażyna Makara
/ Fot. Grażyna Makara

Tekst ukazał się przeszło 10 lat temu na łamach miesięcznika „Znak”. Reporter nieopatrznie skręcił w wąski zaułek, którym akurat nadchodził wzburzony tłum. Demonstranci głośno wygrażali Zachodowi, a jednocześnie rozstępowali się, robiąc miejsce białemu mężczyźnie. Omijali go, „jak się omija zagradzający drogę głaz. (...) Życzyli śmierci »Amryce«, ale nie mnie osobiście, choć do niej należałem. Widziałem wiele podobnych demonstracji i niezmiennie odnosiłem wrażenie, że każdy z tych wrogów »Amryki« uznałby za najwyższe szczęście, gdyby było mu dane żyć w Nowym Jorku. (...) Mówiąc o »Amryce« nie mieli na myśli żadnego konkretnego państwa ani ludzi, lecz porządek rzeczy. Zazdrościli bogactwa, nowoczesności, perspektyw, poczucia bezpieczeństwa, pragnęli, by stały się one także ich udziałem. Z drugiej strony, nienawidzili »Amryki« i obwiniali ją za wszystkie niepowodzenia, zmarnowane w ich własnym przekonaniu życie, za nijakość, poczucie gorszości, beznadzieję”.

Tekst opowiadał o źródłach i o przemianach współczesnego terroryzmu. Utkwiła mi w głowie ta scena – dlatego teraz go odszukałem. A potem zacząłem szukać dalej. W ciągu pierwszych lat po zamachu na WTC opublikowano po polsku wiele znakomitych tekstów – reportaży, esejów, wywiadów, analiz – dotyczących podobnej problematyki. Kto chciał, mógł się naprawdę sporo dowiedzieć na temat Bliskiego Wschodu: historycznych przyczyn obecnych konfliktów, różnic, które dzielą wyznawców islamu, błędów popełnionych przez Zachód, zagrożeń realnych (w tym terroryzmu) i wydumanych, i tak dalej. Rzecz charakterystyczna, w tamtych tekstach powtarzały się jak refren słowa, które słyszymy również dziś: „niestety, bardzo mało o tym świecie wiemy”, „dominują stereotypy”, „gdybyśmy starali się zdobyć więcej informacji...”.

Większość tekstów nastrajała pesymistycznie. Jagielski pisał wprost, że wojny z terroryzmem wygrać się nie da, bo „nie sposób wyplenić pokusy sięgania po terror, choćby po to, by pomścić krzywdy prawdziwe i urojone”. W dodatku globalna wojna z terroryzmem, jaką wtenczas prowadzono, tylko pogłębiała już istniejące problemy. Potrzebowaliśmy rzetelnej wiedzy, ale choć było mnóstwo źródeł, z których można było ją czerpać, obraz Bliskiego Wschodu i islamu zdominowały ujęcia stereotypowe i czarno-białe, myślenie w kategoriach „my” i „oni”, skupienie na tym, co agresywne i wstrząsające. To była nasza klęska i „triumf ludzi, którzy sięgnęli po terror, by zburzyć zastany porządek świata”, pisał Jagielski.

Ci, którzy zastanawiali się wtedy nad przyszłością, na ogół wieszczyli: będzie gorzej. Przemoc nie wypali się, bo jej paliwa – frustracji – jest pod dostatkiem. Na to, że ogień uda się ugasić rękami samych muzułmanów, nie ma co liczyć. A każda interwencja, każde „mieszanie się” budzi antyzachodnie demony. To, co na poziomie rzetelnej rozmowy działać mogło trzeźwiąco i mobilizująco, na poziomie medialnej gadaniny budziło już tylko strach. Myślę, że źródeł dzisiejszej niechęci w stosunku do imigrantów-muzułmanów można upatrywać w wykreowanej wówczas atmosferze. Podkreślam, żeby nie było nieporozumień: atmosferę tę stworzyli nie ci, którzy (jak Jagielski) mówili nam nieprzyjemne prawdy o tym, jak wygląda sytuacja w świecie, ale ci, którzy próbowali na całej sytuacji w ten czy inny sposób zarobić – np. handlując strachem. Dziś zresztą handlarzy strachem też mamy całkiem sporo.

Ale z tamtego czasu dobiegają do mnie również inne głosy – takie, w których wyczuwalna była nuta nadziei. Tego tekstu nie odnalazłem, ale pamiętam krótką wypowiedź Stefana Wilkanowicza o „sile życzliwej”, którą w sytuacjach konfliktowych muszą się posługiwać chrześcijanie. Siła życzliwa, siła, która nie niszczy, nie zabija, lecz przywraca do życia – naprawdę to sformułowanie zrobiło na mnie wrażenie! O ile mnie pamięć nie myli, pan Stefan pisał wtedy, że fascynacja przemocą łatwo się udziela i że trzeba zawczasu wychwytywać jej objawy i starać się jej przeciwdziałać. Może się nam zdawać – to już dodaję od siebie – że takie próby przeciwdziałania przypominają gaszenie małym kocem buchającego ognia. Nie można jednak tak po prostu stanąć i nie robić nic. Może dlatego ostatnio wciąż krążę wokół jednego tematu. Nie daje mi spokoju myśl, że tyle rozsądnych rzeczy na ten temat już powiedziano, a wydaje się, jakbyśmy nie byli nawet na początku drogi. Trzeba więc mówić nadal. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2015