Sennik współczesny

30 lipca Instagram przypomniał, że święto! Rocznica, może nie okrągła, nie jakaś wielce jubileuszowa, bo trzydziesta ósma – ale zawsze to powód do wspominek.

05.08.2019

Czyta się kilka minut

Przecież wszyscy Polacy pamiętają o tym pięknym patriotycznym, wspaniałym święcie. Premier Morawiecki wyszedł tego dnia na mównicę podczas którejś z gospodarskich, przedwyborczych wizyt w terenie i rzekł:

„Kochani, dziś taki dzień, że choć serce się rwie do tego, by tu u was zostać, ja jednak muszę ruszać dalej. Dziś przecież 30 lipca! Dzień, w którym cała Polska pamięta szczególnie o Łodzi. Zaraz po mityngu tu u was jadę więc z panem marszałkiem (to znaczy pan marszałek poleci), z ministrem Glińskim, wreszcie z panem prezydentem Andrzejem Dudą, który – jak zawsze – objął swoim honorowym patronatem dzisiejsze uroczystości, jadę do tego miasta niezłomnego, gdzie jak co roku, szczęśliwie od wielu już lat, mimo zmian u steru władza naszej wolnej ojczyzny spotyka się z tymi, które nam tę wolność niosły.

Jadę, kochani, do tych najdzielniejszych z dzielnych, do łódzkich włókniarek, by wspominać z nimi i świętować tę pamiątkę dnia, w którym przez miasto Łódź przeszła największa manifestacja niezgody na działania władzy w dobie PRL. Jadę do nich, by być z nimi 38 lat po Marszu Głodowym Kobiet. Nigdy wcześniej i nigdy później komunistyczna Polska nie widziała takich tłumów na ulicach. Kobiety łódzkie, te kariatydy polskości, nasze wspaniałe dzielne matki Polki, równo 38 lat temu wyszły na ulicę Piotrkowską, by domagać się chleba. Chleba dla swoich dzieci, dla nas!

Na ich czele stanęła wspaniała Janina Kończak, wtedy młoda, młodziutka kobieta, ale już matka trójki dzieci. Kochani! Janina pracowała na trzy zmiany, by jakoś połączyć koniec z końcem, a nocami stała w kolejkach po jedzenie dla tych dzieci. Pamiętajmy o tym, patrząc na spracowane dłonie naszych matek, że obowiązek aprowizacji gospodarstw domowych tradycyjnie spoczywał na kobietach, nawet gdy zmian było trzy, a zaopatrzenie sklepów wołało o pomstę do nieba. Stała więc w kolejkach dzielna Janina, ale często po tych nocnych łowach wracała do domu z pustymi siatkami. Czym nakarmić głodne dzieci, gdy nie ma nic do jedzenia? Gdy nie została choć kruszyna chleba? Co im powiedzieć? Jak spojrzeć w oczy?

Janina miała już dość. Tak żyć nie sposób! Ona i jej podobne ciche bohaterki tamtych dni bały się, a jakże! Dobrze wiedziały, jak skończył się rok 1970 na Wybrzeżu, gdy o chleb i godność upomnieli się robotnicy. A jednak gdy Janina Kończak zaczęła namawiać koleżanki do strajku, te niemal bez wahania opowiedziały się za. I w końcu wyszły na ulicę. Wzięły ze sobą dzieci, niosły je na rękach, wiozły w wózkach, prowadziły za ręce. Te małe i te większe. Wzięły ze sobą więc to, co miały najcenniejszego w życiu, na strajk, na protest, na konfrontację z władzą, która już nie raz pokazała, jak potrafi pacyfikować opór społeczny. Ale gdy tylko wyszły z domów i znalazły się na ulicy Piotrkowskiej, zobaczyły solidarność. Ogólnoludzką, wielką solidarność tłumu, który ma dość i który czuje swoją moc. Moc tłumu kobiet.

»Trzy zmiany, jeden głód« – skandowały, idąc w wielkim, jak okiem sięgnąć, ciągnącym się przez miasto, wielotysięcznym pochodzie, pchając przed sobą te uwiecznione przez SB na czarno-białych fotografiach wózki z dziećmi, krocząc za ciężarówkami przedsiębiorstwa Transbud, udekorowanymi transparentem »Za nami pójdą kobiety!«. Dziś winniśmy im wszyscy pamięć i szacunek, za tamten zryw, za tamtą odwagę, za to, że powiedziały władzy: NIE!

Dlatego w tym szczególnym dniu spojrzenia nasze skierowane być muszą na miasto Łódź. Tam przy Pomniku Włókniarek, z którego tak dumni jesteśmy, dziś po raz kolejny uściśniemy dłonie tym, które ramię w ramię ze swoimi kolegami z Solidarności, z wielkimi bohaterami kolejnych strajków narażały się kiedyś dla nas, byśmy mogli dziś godnie żyć. Czyż moglibyśmy bowiem te strajki socjalne, te manifestacje bez ofiar śmiertelnych, te dumne pochody umniejszyć? Czy przyszłoby nam do głowy wymazywać z podręczników te opowieści pełne pasji i odwagi? Czy determinacja tej gigantycznej masy ludzkiej nie zasługuje na stosowne upamiętnienie i miejsce w zbiorowym portrecie polskich przemian? Musimy jako naród spoglądać w swoją przeszłość z uwagą, dostrzegając tę piękną wielość wątków, ten kalejdoskop postaw, które złożyły się na wolność naszą i waszą”.

A potem się obudziłam. I od rana interpretuję ten sen. Senniki są sprzeczne w jego ocenie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2019