Sekrety nekrologów

27.04.2003

Czyta się kilka minut

Polecanej przez Lektora książki Wiesława Juszczaka „Realność bogów” nabyć jeszczem nie zdołał, wnosząc wszelako z jej omówienia w „TP” nr 13/2003, błąd pewien gdzieś musiał się wkraść. Narzucona przez formę wypowiedzi Lektora skrótowość nie pozwala mi się zorientować, kto się poślizgnął: prof. Juszczak, z którego wiedzą i kulturą miałem szczęście się zetknąć, mój Mistrz uniwersytecki - prof. Lengauer, którego kompetencja w sprawach religii greckiej (i nie tylko) jest mi świetnie znana, czy też autor rubryki „Wśród książek”, erudycji którego owocami raczę się co tydzień.

Z omówienia Lektora można zrozumieć, że wzorem dla „Maxa von Trotta” Jana Parandowskiego był Walter Friedrich Otto. Otóż z całą pewnością wzorem dlań był Hans von Prott (co widać choćby z zamiany liter) - autor prac o Dionizosie i wydawca (wraz z Ludwigiem Ziehenem) wciąż niezastąpionych „Leges sacrae” - zbioru inskrypcji greckich, odnoszących się do spraw religii greckiej (niezbyt pomyślnie wydanego ponownie w 1969 r. przez ks. Franciszka Sokołowskiego, jako „Lois sacrees des cites grecques”). Nie można oczywiście wykluczyć, że Parandowski z postaci Maxa von Trotta uczynił modelową postać zwariowanego niemieckiego profesora pięknej epoki (bez cudzysłowu!) i że zatem posłużył się przy jej tworzeniu także cechami Waltera Friedricha Otto. Kto jednak, jak ja, z zapałem czytuje nekrologi uczonych niemieckich z przełomu XIX i XX wieku i trafił niegdyś na tego typu tekst poświęcony Hansowi von Prottowi, zrozumie, że o nim przede wszystkim myślał Parandowski. Hans von Prott zastrzelił się w Atenach ogarnięty pasją naukową i zapewne, jak chce Parandowski, miłością do Matki Ziemi.

ANDRZEJ CHANKOWSKI (Lille, Francja) 


Wielce Szanowny Panie,

jestem ogromnie wdzięczny za list skierowany do Pana Lektora, który zechciał mi go przekazać. Oczywiście Pana argumenty tyczące „pierwowzoru” Maxa von Trott są nieodparte, a cenne nie tylko dla mnie, ale i dla przyszłych monografistów Jana Parandowskiego. Jednak, mimo że był to „poślizg”, okazał się dla mojej pracy szczęśliwy. Walter Friedrich Otto pozwolił mi bowiem dojść do pewnych nieocenionych dla mnie konkluzji i lektura jego prac odkryła przede mną drogę do takiego pojmowania religii greckiej, której bez jego „wizji” ujrzeć bym nigdy nie zdołał. Gdyby moje poszukiwania poszły drogą Hansa von Protta, nie znalazłbym niczego lub niczego równającego się sile tamtego (dla mnie) „odkrycia”. Pomyłka więc dala w rezultacie „lepszą korzyść” (nawiązuję tu do powiedzenia pewnej pani, która rozróżniała między korzyścią lepszą i gorszą).

Skoro, jak Pan był łaskaw zauważyć, „prototypowość” Otta nie musi czy nie może być tu - mimo wszystko - wykluczona, wypada użyć, w związku z całą tą sprawą, wyrażenia z pewnej anegdoty. Wielki, jak wiadomo, leksykograf francuski, Emile Littre, do końca wierny swej akrybii, miał na łożu śmierci powiedzieć: ,,Je meurt. Je me meurt. Tous les deux sont correcteS’. I skonał.

Powtarzając wyrazy prawdziwej wdzięczności pozostaję z głębokim szacunkiem

WIESŁAW JUSZCZAK
 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2003