Sejmowe życie

Jarosław Kaczyński ma rację: nie ma sensu zajmować się tym, co przydarzyło się posłance Elżbiecie Kruk w piątek, 21 listopada. Rację ma także ten z posłów PiS, który powiedział (cytuję z pamięci, zapewne niedokładnie), że wspomniane zdarzenie jest faktem, ale nie jest prawdą o posłance Kruk.

25.11.2008

Czyta się kilka minut

Nie zajmowałbym się mało istotnymi scenami z życia sejmowego, gdyby nie to, iż dwa najważniejsze polskie dzienniki (w weekendowych wydaniach z 22 listopada) poświęciły tej sprawie zbyt dużo miejsca.

"Dziennik" nadał swej relacji tytuł "Czy posłanka Kruk była wczoraj w Sejmie pijana?" i opatrzył ją dużą, kolorową fotografią, która (zdaniem redaktorów) rozwiewa wszelkie wątpliwości i czyni zbędnym znak zapytania. Przy okazji przypomniano, że "to nie pierwszy raz", i przedstawiono bohaterów sprzed lat: senatora Henryka Kanickiego (PSL) oraz posłów Jana Marię Jackowskiego (AWS), Tomasza Mamińskiego (Krajowa Partia Emerytów i Rencistów) i Witolda Firaka (SLD). Pamiętacie? Pamiętamy. I co z tego?

W "Gazecie Wyborczej" tytuł relacji niby spokojniejszy ("Niedysponowana posłanka Kruk") i brak zdjęcia, jest za to pełen troski komentarz Piotra Pacewicza, który zapewnia, że żal mu posłanki, a jednocześnie mówi dwa albo trzy zdania za dużo, przez co jego szlachetność staje się nieco dwuznaczna. Jakby zaś tego było mało, na tej samej stronie Michał Ogórek pisze w felietonie "Win mamy dość": "Premier Tusk, lansując (...) w Sejmie negocjacyjną metodę rodem z Ameryki »win-win«, osiągnął ogromny (...) rezonans, ale został chyba źle zrozumiany. Najgorzej przez posłankę Kruk, która zasadę dwóch win natychmiast wypróbowała na sobie". Bardzo lekki żart; nie waży więcej niż dwie tony.

Posłanka Kruk zrobiła krzywdę samej sobie; to jej wolno. Poważne gazety mogłyby zostawić ten temat telewizji i tabloidom.

Elżbieta Kruk była (nie tak dawno) przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dużo wówczas mówiła. Prawda o niej tkwi w tamtych wypowiedziach, których nie mam zamiaru zapomnieć. Drobiazgi z sejmowej restauracji nie są warte uwagi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2008