Rys wariactwa

"Weźcie teksty Pana Jerzego. Kogo wymienia, kiedy mówi o świadkach wiary? O ludziach wszystkich możliwych paradoksów ewangelicznych, które Pan Jerzy wychwytywał z właściwą sobie przenikliwością" - mówił ks. Grzegorz Ryś w homilii wygłoszonej 27 stycznia podczas Mszy św. w 10. Rocznicę śmierci Jerzego Turowicza.

28.01.2009

Czyta się kilka minut

Jerzy Turowicz /fot. Wojciech Druszcz /
Jerzy Turowicz /fot. Wojciech Druszcz /

- Jesteśmy tutaj, aby dziękować Bogu za dobro, jakie stało się naszym udziałem za sprawą redaktora Jerzego Turowicza - powiedział we wprowadzeniu do Mszy św. kard. Stanisław Dziwisz. Przytoczył też słowa z listu Jana Pawła II, który Papież nadesłał po śmierci Turowicza: - W trudnych czasach komunizmu i przemian ustrojowych, świętej pamięci Jerzy jako redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" czuwał "nad zachowaniem jednoznacznej linii, którą wyznacza troska o Kościół, o krzewienie chrześcijańskiej kultury i kształtowanie duchowej wrażliwości ludzi".

Homilię wygłosił ks. Grzegorz Ryś. Oto jej pełen zapis:

***

Słowo Boże ma niezwykłą moc rozjaśniania nam wydarzeń, w których uczestniczymy. Także dzisiaj odczytana Ewangelia ma w sobie wielką siłę, przesłanie, które pomaga nam przeżyć tę Eucharystię. Eucharystię, która jest z jednej strony wielką modlitwą prośby o wieczne zbawienie dla Pana Jerzego, lecz jest też z naszej strony wielkim dziękczynieniem za jego życie i za jego świadectwo wiary. Ale właśnie dlatego, że jest to Eucharystia, stawia nam ona nie tylko pytania o Pana Jerzego - stawia nam także pytania dotyczące nas osobiście.

Niepokój

Ewangelia (Mk 3,31-35) mówi o Maryi i krewniakach Jezusa (w czasach biblijnych słowo "bracia" miało bardzo szerokie znaczenie, więc to zapewne kuzyni, którzy przyszli do Niego). Dobrze, że została zaczerpnięta z Ewangelii Markowej, bo tylko św. Marek objaśnia, dlaczego przyszli oni do Jezusa. Kiedy czytamy teksty równoległe u św. Mateusza czy św. Łukasza, motyw przyjścia najbliższych Jezusowi ludzi do Niego, jest przed nami zakryty. Ale św. Marek przekazał go z całą mocą i z całą prostotą. Otóż pisze tak: "Wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: »Odszedł od zmysłów«" (Mk 3,21).

Najbliżsi nie do końca rozumieją to, co się dzieje. Mają poczucie, że Jezus stracił nad sobą kontrolę, że Jego życie zaczyna Mu się wymykać z rąk. Marek mówi, że najbliższych Jezusa naprawdę przeraziło to, jak rzucił się w posługę ludziom potrzebującym; że jest kimś ciągle otoczonym tłumem; że bez przerwy są przy Nim ludzie, którzy czegoś chcą. I napływ tych ludzi jest tak duży, że Jezus nie ma czasu, aby zjeść kromkę chleba. Nie chce zabrać ludziom ani minuty, więc modli się nocami. Tak naprawdę i Matka, i bliska rodzina Jezusa, są trochę przerażeni tym, co się dzieje; są przerażeni, że Jezusa taki sposób życia zabije; że jest wyniszczający; że to, z jaką siłą rzucił się w służbę ludziom, wyniszczy Go. To zabójczy styl życia, tak nie wolno. Więc przychodzą, żeby go powstrzymać. Mówią o Nim, że zwariował.

Zawsze - albo przynajmniej bardzo często - jest tak, że ludzie, którzy wydają się najbliżsi Jezusowi, patrząc na to, jak żyje, patrząc czy słuchając, czego uczy, mówią, że to wariactwo, szaleństwo, że tak się nie da. To co w nas - niezależnie jak blisko Chrystusa jesteśmy - budzi niepokój i poczucie, że spotykamy się z czymś ponad ludzką miarę i ponad ludzką normę, to zawsze krzyż. Rzeczywistość krzyża. Albo jeszcze lepiej: rzeczywistość Paschy. I ta logika Ewangelii, która mówi, że ziarno, aby przynieść plon, musi obumrzeć. To zawsze budzi w nas opór.

Dzisiaj w lekcji brewiarzowej na wspomnienie bł. Jerzego Matulewicza znajduje się tekst jego modlitwy do Chrystusa. Biskup wileński modli się tak: "Jeśli już mam o coś prosić, to chciałbym, żebyś uczynił mnie ścierką, którą można wyczyścić każdy kąt w kościele, a potem odrzucić. Chciałbym być ścierką, która się zedrze w służbie dla Ciebie". Czytaliśmy ten tekst w gronie siedmiu księży i we wszystkich wzbudził opór: jak to ścierką? To nie jest dzisiejsza frazeologia, to nie jest żadna duchowość zachęcająca dla kogokolwiek. Być ścierką, to poniżające...

Wiadro numer jeden

Weźcie teksty Pana Jerzego. Kogo wymienia, kiedy mówi o świadkach wiary? Miał kilka ulubionych postaci, o których pisał często. Matka Teresa, która go fascynowała przede wszystkim nie tym, co, ale tym, jak robi. Być może najbardziej fascynowało go to, że ona i jej siostry mogą się w każdej chwili spakować. Potrzebują do tego wyłącznie wiadra, do którego mogą włożyć cały swój dobytek, a resztę zawinąć w materac, który przenoszą. A Matka Teresa w całej swojej sławie i powadze przyznawanej przez wszystkich, wyróżnia się spośród swych sióstr tylko tym, że jej wiadro nosi numer jeden.

Pan Jerzy lubił też pisać o Małej Siostrze Magdalenie. Także o tym, jak postępowała, a nie o tym, co robiła. Wracał do tego epizodu, kiedy na Saharze, w pobliżu pustelni Karola de Foucaulda bierze kilof, żeby rozwalić początki murowanego domu podarowanego jej przez biskupa. Biskup przerażony krzyczy: "Siostra ma budować, a nie burzyć!" Ale coś musiało być w jej osobie tak przekonywującego, że biskup chwycił drugi kilof...

Kochał też Pan Jerzy księdza Jana Zieję. To człowiek wszystkich możliwych paradoksów ewangelicznych, które Pan Jerzy wychwytywał z właściwą sobie przenikliwością, mówiąc o ks. Ziei jako o kimś, kto jest radykalnym pacyfistą, który się otarł o sąd wojskowy, a jednocześnie kapelanem wojskowym i umiera jako podpułkownik odznaczony Virtuti Militari. Był to człowiek przekonany o tym, że nigdy nie wolno nikogo pod żadnym pozorem zabić.

To było u Pana Jerzego piękne: że zawsze w świadkach wiary wychwytywał to, co my nazywamy wariactwem: gdy np. ksiądz Jan wybrał się do Rzymu bez paszportu, bez pieniędzy i pieszo wracał z Wiednia do Polski, bo tylko tam zdołał dotrzeć... Wariactwo. Rys wariactwa w tym, co Pan Jerzy sam rozumiał, co podkreślał, co pewnie sam praktykował z Ewangelii - to przede wszystkim ubóstwo. Myślę, że dla Pana Jerzego obok miłości była to najważniejsza cnota chrześcijańska.

Styl Jezusa

Wróćmy do tekstu Ewangelii. Przychodzą najbliżsi Jezusa przerażeni tym, jak On żyje. Nie tyle Jego słowami, co właśnie stylem życia, który jest stylem paschalnym i który nie rozmija się z krzyżem. Przychodzą w poczuciu, że to sposób życia, który człowieka zabija. I dlatego, kiedy przychodzą, zostają na zewnątrz. Każą do siebie przywołać Chrystusa.

Tu się wszystko rozgrywa: albo wejdą do środka, albo zostaną na zewnątrz. Jeśli zostaną na zewnątrz, będą ludźmi w sposób naturalny bardzo Mu bliskimi: to jest Matka, to są najbliżsi krewni. Ale jeśli wejdą do środka, wejdą w logikę ziarna, które musi obumrzeć, żeby przynieść plon. Jeśli wejdą w ten styl życia, który w pierwszej chwili przeraża i wydaje się zabójczy dla człowieka, to między Jezusem a nimi pojawią się kompletnie inne więzi i inne relacje: kto tam wchodzi, ten jest Mi bratem, siostrą i matką.

Dopóki człowiek nie wejdzie do środka, dopóty zawsze to, co go łączy z Jezusem, pozostaje zewnętrzne. Nawet jeśli by należał do rodziny Jezusowej. I to jest dla nas potężnym przesłaniem tej Ewangelii.

Można być bardzo blisko Jezusa z urodzenia, niejako z więzi krwi; większość z nas urodziła się pewnie w rodzinie, która jest Jezusowi bliska, w rodzinie chrześcijańskiej, a na pewno urodziliśmy się w narodzie od tysiąca lat ochrzczonym. Naturalnie, jesteśmy blisko Jezusa także przez to, co każdy z nas w życiu czyni: można być bardzo blisko Jezusa celebrując Eucharystię; można być zewnętrznie blisko tego, co Boże, co religijne, co święte, redagując pismo chrześcijańskie, pisząc do niego artykuły. I wszystkie te więzi są może dla innych oczywiste, kiedy patrzą na nas z zewnątrz: wydaje się im, że tak blisko jesteśmy Chrystusa. Wszystkie te więzi są ważne i dla Jezusa, ale ostatecznie pozostają zewnętrzne.

Dzisiejsza perykopa ewangeliczna woła nas, żebyśmy weszli do środka. Żebyśmy nie wyciągali Jezusa na zewnątrz z Ewangelii, nie odciągali Go od Jego stylu życia, Jego stylu owocowania, Jego stylu zbawiania świata, od Jego stylu życia ludzkiego. Żebyśmy Go nie wyciągali na zewnątrz, lecz byśmy to my weszli w Jego styl, bo wtedy rodzą się między Nim a nami kompletnie nowe relacje. Relacje, które już się nie opierają tylko na tym, co widać, co naturalne, co zewnętrzne.

To jest tak naprawdę rzeczywistość wiary.

Św. Jan dwukrotnie wspomina o sytuacjach, kiedy Jezusa uważano za wariata albo za opętanego. W Ewangelii św. Jana jest napisane, że Jego bracia, czy też kuzyni, uważali Go za pomylonego. Jan kwituje to: "Nie wierzyli w Niego" (J 7,5). Tu się rozstrzyga to, na ile jesteśmy lub nie jesteśmy wierzący. Albo wejdziemy do środka, w Jezusową logikę, i przeżyjemy więzi, które łączą z Nim człowieka w zupełnie nowy sposób, albo zostajemy na zewnątrz w naszej niewierze, oparci tylko na sobie - na tym, co może w świecie jest oczywiste, naturalne, co jest może w jakimś sensie ludzkie, ale daleko niewystarczające.

***

Bądźmy wdzięczni Panu Bogu za takich świadków wiary, których Pan Jerzy wskazywał i do których na pewno sam się zaliczał.

not. TPo

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej