Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Biorąc pod uwagę wielkość budżetu (w projekcie ustawy budżetowej założono, że deficyt nie przekroczy 30 mld złotych przy dochodach 212,2 mld złotych i wydatkach 242,2 mld złotych), zaoszczędzona suma jest chyba niewielka. Perspektywa "dużo/mało" zmienia się diametralnie, gdy patrzy się na tę kwotę z punktu widzenia mało spektakularnych potrzeb i konkretnych problemów. Ulgi, dzięki którym organizacje pozarządowe otrzymują rocznie nawet 250 mln złotych, zostaną utrzymane m.in. dzięki listowi protestacyjnemu skierowanemu do premiera i prezydenta, a podpisanemu przez ponad tysiąc organizacji pozarządowych. Można podziwiać solidarność środowiska, które upomniało się o prawo głosu w tej newralgicznej sprawie. Można jednak popatrzeć na to i z innego punktu widzenia - ich wszystkich rząd zignorował, nie pytając o opinię na temat przeprowadzanej zmiany. Nie inaczej było kilka tygodni temu, gdy rząd przedstawił równie kontrowersyjny projekt zmian w ustawie o fundacjach, przewidujący m.in. obowiązkową kontrolę uchwał fundacji (np. o tym, komu przekazać darowiznę) przez odpowiednie ministerstwo. Dwa miesiące temu zaś pojawił się pomysł powołania prezydenckiej Fundacji Wspierania Współpracy na rzecz Demokracji i Społeczeństwa Obywatelskiego w Europie Środkowej i Wschodniej, wyposażający ją w przywileje godzące w interesy organizacji pozarządowych.
Jeżeli ustępstwo rządu w sprawie darowizn jest pierwszym ruchem do wycofania się z przekonania, że społeczeństwo obywatelskie jest "wehikułem politycznym" zbudowanym w III RP przez środowiska, które "nie chciały silnego państwa" (słowa premiera), to czeka go jeszcze parę dużych kroków.