Rodzinny spór

Przejaw troski o Kościół czy mentorskie pouczanie? Wokół oświadczeń zarządu warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej wybuchła gorąca dyskusja w gronie jego członków.

29.04.2008

Czyta się kilka minut

Właśnie się przeprowadzili. Pokoje na poddaszu są nowoczesne, przestronne i jasne. Wśród zapachu świeżości kilka starych mebli: fotele, szafa, stolik i fortepian, aktualnie nienastrojony.

- Zastanawialiśmy się, czy przenieść tu te wszystkie rzeczy. Zdecydowaliśmy, że tak. To takie nawiązanie do tradycji - żartuje Jakub Kiersnowski, 30-latek, ostatnio wybrany do zarządu warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej.

Od kilku miesięcy KIK ma nową siedzibę. Tę historyczną, przy Kopernika 34, musiał opuścić, kiedy okazało się, że czynsz przekracza jego możliwości finansowe. Nowe miejsce to najlepszy adres, jaki można sobie wyobrazić: na tyłach ul. Freta, obok klasztoru Dominikanów. Pomieszczenia kupiono właśnie od nich: za milion zebrany wśród członków Klubu - nie najbogatszych w końcu - i kilku sponsorów. Ta zbiórka była zresztą powodem do dumy - dowodem na to, że wartości, które legły u powstania KIK i zgodnie z którymi Klub działa do dziś, są ciągle ważne.

Nowa siedziba również jest dumą zarządu, dlatego Jakub Kiersnowski krzywi się, kiedy słyszy pytanie o konflikt: - Wolę określenie "wewnętrzna dyskusja".

Dwa oświadczenia

Osoby, które nie śledzą na bieżąco działalności Klubu, mogą odnieść wrażenie, że powodem tej "wewnętrznej dyskusji" była seria wykładów Jerzego Roberta Nowaka, z którymi ideolog Radia Maryja objeżdżał Polskę w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni. Kłopot w tym, że Nowak występował nie tylko w domach kultury, ale także w salach katechetycznych i kościołach.

Medialne relacje z tego tournée skłoniły zarząd KIK do zabrania głosu. W tekście oświadczenia, opracowanym po licznych mejlowych konsultacjach i upublicznionym 18 marca, znalazły się sformułowania o "antysemickich wiecach", "przepełnionych nienawiścią spotkaniach", a także apel o "usunięcie z przestrzeni publicznej naszego Kościoła świadomie podsycanej agresji i antysemityzmu".

W proteście przeciwko treści i formie tego dokumentu dymisję złożył członek zarządu Klubu Jerzy Wocial. Powody wyjaśnił w liście do kolegów z klubowych władz. Adresaci rozesłali go po kolejnych kręgach kikowskich. Rozpoczęła się gorąca dyskusja.

Czy to spór polityczny, czy dotyczący tożsamości Kościoła? Na początku kwietnia wśród członków KIK zaczął krążyć kolejny dokument. "Negatywnie oceniamy fakty instrumentalnego angażowania klubów w bieżące życie polityczne. Bezpośrednim powodem naszej niezgody są kolejne oświadczenia prezydium lub zarządu zabierającego głos w sposób kategoryczny, jednoznaczny, w duchu mentorskiego potępienia" - pod tekstem podpisało się ok. 60 osób, niemal wyłącznie związanych z Sekcją Rodzin.

To największa z 17 sekcji Klubu, zrzeszająca ok. 350 rodzin. Liczne i prężne środowisko, choćby dlatego że jedynak jest tu zjawiskiem rzadkim. Średnia liczba dzieci to trójka, ale zdarzają się rodziny z piątką, a nawet ósemką. - Moim zdaniem to właśnie ta sekcja nadaje sens istnienia dzisiejszemu KIK-owi, to ona jednoczy ludzi o różnych poglądach - łączą nas dzieci i troska o ich wychowanie jako katolików, metodą, która sprawdziła się przynajmniej w dwóch pokoleniach - mówi Katarzyna Jaruzelska-Kastory, z sekcją związana od blisko 20 lat, jedna z sygnatariuszek listu. Podobnie jak wiele innych osób z jej środowiska, dziwi się, że zarząd KIK zdecydował się zająć stanowisko w błahej - ich zdaniem - sprawie. Tym bardziej że nie było publicznego stanowiska Klubu w innych kwestiach żywo dotyczących katolików: stopni z religii na świadectwach maturalnych czy antylustracyjnej histerii rozpętanej przez część środowiska dziennikarskiego i naukowego. Jaruzelska-Kastory: - W ciągu dwóch lat zarząd zabrał głos tylko dwa razy: raz w sprawie koalicji PiS z LPR i Samoobroną, a teraz Nowaka. Nie rozumiem tego.

Spór, jaki miał miejsce dwa lata temu, przypominał ten, którego bezpośrednim powodem stały się wykłady Nowaka. W maju 2006 r. członkowie prezydium warszawskiego KIK skomentowali powstanie nowej koalicji: "Od kilku dni Polska ma rząd utworzony przez koalicję opartą na ekstremie nacjonalistycznej i aroganckim populizmie". I dalej: "Sytuacja ta jest stanem groźnym dla polskiej demokracji. Moralne oblicze praworządności w Polsce uległo zepsuciu".

- W naszym środowisku nie było nikogo, komu podobałaby się koalicja Kaczyńskiego z Giertychem i Lepperem - opowiada Jaruzelska-Kastory - ale uważaliśmy, że KIK ma ważniejsze sprawy niż zajmowanie stanowiska w tej kwestii, w dodatku w takim tonie.

"To nie są słowa refleksji i troski, ale politycznej agitacji - napisano w dokumencie. - Zarząd KiK zignorował pluralizm polityczny, jaki wśród nas panuje (...). Oparta na chrześcijańskich wartościach solidarność jest ważniejsza niż polityczna przynależność".

Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny "Więzi" i członek poprzedniego zarządu Klubu, mimo zastrzeżeń głosował za przyjęciem uchwały w sprawie wykładów Jerzego Roberta Nowaka. "Tekst ten wyrażał sprzeciw wobec zjawisk, które nie powinny mieć miejsca w Kościele i na które KIK reagować powinien - tłumaczył w klubowej korespondencji. - Jeśli grzech (w tym przypadku nienawiść) wciska się do Kościoła pod pozorami cnoty (w tym przypadku obrony polskości i katolicyzmu) - nie można milczeć. Dodatkowo jeszcze (a nawet przede wszystkim) w przypadku wykładów p. Nowaka mamy do czynienia z jawną instrumentalizacją polityczną Kościoła - nie próbuje on nawet ukrywać zamiaru powołania przy tej okazji nowego ruchu politycznego. Budynki kościelne i sale parafialne nie mogą być miejscem uprawiania polityki partyjnej (jakiejkolwiek!)".

Nosowski przywołał jeszcze jeden argument: stanowisko bp. Mieczysława Cisły, przewodniczącego Komitetu Episkopatu ds. Dialogu z Judaizmem, wyrażone dla KAI po obradach Komitetu: "Nie można nadużywać świątyń katolickich do prowadzenia historycznych prelekcji, które za jeden z kontekstów mają treści mogące wspierać antysemityzm. Każdy człowiek jest wolny w głoszeniu różnego rodzaju pogadanek, a słuchacze są wolni, by tego słuchać. Nie może być jednak do takich celów wykorzystywana świątynia katolicka, która jest miejscem modlitwy. Tym bardziej że właśnie w tych świątyniach powinna odbywać się modlitwa o dialog i zgodę między Polakami i Żydami".

Więź ponad polityką

Marek Kielanowski, pedagog, tata trójki dzieci, od lat związany z Sekcją Rodzin: - W KIK nie ma konfliktu. Są fakty prasowe, które opisują naszą wewnętrzną dyskusję w kategorii ostrego sporu.

Kielanowski przyznaje, że kiedyś wszystko było proste: - Wiadomo było, że czerwony jest zły i trzeba trzymać z Kościołem. Po 1989 r. sprawy się skomplikowały. Polityka podzieliła Polaków. Także nas, KIK-owców.

Wprawdzie Klub tradycyjnie był miejscem dla ludzi o różnych poglądach - do dziś jego członkami są zarówno Marcin Święcicki, jak Jan Maria Jackowski - ale zarząd zwykle określany był jako unijny. - Linię polityczną dzisiejszych władz oceniłbym jako platformersko-demokratyczną - mówi Kielanowski.

Sam po raz pierwszy znalazł się przy Kopernika w latach 70. Miał kilkanaście lat, przyprowadziła go mama, która była członkiem KIK, podobnie jak dziadek. Wiedział, dlaczego przyszli: dokładnie z tego samego powodu po wielu latach zaprowadził tam trójkę swoich dzieci. Są czwartym pokoleniem KIK-owców w rodzinie. W KIK-ow­skiej grupie pielgrzymkowej poznał swoją żonę.

Nie ma wątpliwości, kiedy odpowiada na pytanie, co ich łączy: - Wiara. Przekonanie, że nie jesteśmy sami na tej ziemi. I wielka międzyludzka solidarność.

O tej solidarności przekonał się wielokrotnie. I wtedy kiedy kilka lat temu znalazł się w trudnej sytuacji finansowej, i teraz kiedy sam może wspomóc tych, którym powodzi się gorzej. - W Sekcji Rodzin nie zdarza się, by jakieś dziecko nie pojechało na wakacje dlatego, że jego rodzice nie mają pieniędzy. Jeśli takie są, płacą pozostali. Ci, którzy mają więcej.

Ale jest jeszcze coś innego. - Byłem w życiu w różnych grupach towarzyskich: szkolnej, studenckiej, w kolejnych pracach. Ale najtrwalsza okazała się ta z pierwszego KiK-owskiego wyjazdu. Przyjaźnimy się do dziś.

- KIK jest środowiskiem, w którym po prostu dobrze się czuję - mówi Jakub Kiersnowski. - W żadnym innym miejscu nie spotkałem tylu osób tak ciekawych świata, a przy tym zwyczajnie religijnych. Obserwując to, co ostatnio działo się w stowarzyszeniu, ani razu nie pomyślałem o ewentualności rozłamu.

Czym więc tłumaczyć ostrość sporu? "Sprzeciw wobec działalności pana Nowaka nie jest angażowaniem Klubu w bieżące życie polityczne" - tłumaczy Paweł Broszkowski (przedstawiciel "tradycji" w zarządzie) w odpowiedzi na list otwarty. I dalej: "Jeśli wstępuje się do organizacji, to przyjmuje się etos tej organizacji i całą jej tradycję. Demokratyczne procedury umożliwiają każdemu członkowi zabieranie głosu i wpływanie na kształt stowarzyszenia. Jeśli jednak stowarzyszenie takie jest zbyt dalekie poglądom, to może trzeba zastanowić się nad innym adresem. Takie sytuacje w Klubie już bywały. Dla przykładu wspomnę, że przed laty pożegnaliśmy się z członkami stowarzyszenia Grunwald".

- To porównanie jest wyjątkowo nieeleganckie - uważa Katarzyna Jaruzelska--Kastory. - Warszawski KIK przestał być miejscem i środowiskiem otwartym na poglądy inne oprócz reprezentowanych przez zarząd.

Ale w warszawskim KIK rozłamu nie będzie. Poprzedni zarząd otrzymał absolutorium, w nowym, z Piotrem Cywińskim wybranym na prezesa na drugą kadencję, znaleźli się przedstawiciele Sekcji Rodzin, 30- i 60-latkowie, młodzi i tradycja. Do zarządu wrócił Jerzy Wocial, wszyscy starają się tonować emocje.

- Przez ostatnie dwa lata KIK zajmował się finansowaniem i remontem nowej siedziby. Może zabrakło czasu na rozmowę? - zastanawia się Jakub Kiersnowski.

- Marzeniem moim jest to, by zarząd wypracował czytelną strategię działalności publicznej. Żeby członkowie KIK wiedzieli, w jakich sprawach mogą oczekiwać jasnego stanowiska, a w jakich kwestiach KiK się wypowiadał nie będzie - mówi Katarzyna Jaruzelska-Kastory. Jednak po chwili dodaje: - Ale ja nie jestem od pouczania zarządu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2008