Rewindykacja Słowackiego

Dwadzieścia dwa lata temu ukazała książka Jarosława Marka Rymkiewicza Juliusz Słowacki pyta o godzinę. Wysoce nieakademicka narracja, zaopatrzona jednak sumiennie w przypisy, była fascynującą opowieścią nie tylko o Słowackim mistycznym, ale i o sensie prowadzenia tego rodzaju dialogów z przeszłością, sensie wgryzania się zarówno w dzieło wielkiego pisarza, jak i w biograficzny konkret, z którego dzieło wyrosło.
 /
/

“Rozmowa między żywymi a zmarłymi jest warunkiem istnienia, warunkiem życia naszych Wielkich Duchów. I jest warunkiem naszego istnienia - pisał wtedy Rymkiewicz. - Mówiąc inaczej: rozmowa między nami a naszymi Wielkimi Duchami jest niezbędnym i wystarczającym warunkiem istnienia naszej kultury". Tylko nasi zmarli mogą nam powiedzieć, po co żyjemy i nadać sens naszemu życiu; tylko my możemy powiedzieć naszym zmarłym, po co nadal żyją... Podstawą takiej rozmowy jest uznanie wzajemnego podobieństwa. Jakże jednak go szukać, skoro wobec Wielkich Duchów czujemy się tak mali? Punktem wyjścia może być ich ziemskość, cielesność, podobna do naszej. Łączą nas charaktery, psychiki, postępki. “Dlatego możemy rozmawiać z naszymi zmarłymi. Ponieważ nasza kultura - może tak dałoby się powiedzieć: kultura to jest nasza cielesność? - więc ponieważ nasza kultura, która formuje nasze psychiki i warunkuje nasze postępki, jest podobna do tamtej kultury, która formowała i warunkowała tamtych. Jest z nią identyczna. To jest przecież ta sama kultura. Dlatego uważam, że możemy, że powinniśmy mówić i o tym, co było ziemskie i małe w naszych Wielkich Duchach: bo w tym, co ziemskie, z pewnością były te Duchy i są nam podobne".

Tamta książka zbudowana była wokół czterech dat: 15 kwietnia 1841, czyli niedoszły pojedynek Słowackiego z Ropelewskim, 12 lipca 1842, czyli pierwsze jego spotkanie z Towiańskim, noc z 20 na 21 kwietnia 1845, czyli tajemnicza “wizja ognista", i wreszcie 3 kwietnia 1849 - śmierć poety. W “Encyklopedii" znajdziemy i “Pojedynek", i “Wizję kwietniową", i “Stanisława Ropelewskiego", i “Śmierć Słowackiego", i “Pogrzeb na cmentarzu Montmartre". To jednak tylko fragment grubego tomu, gdzie sąsiadują hasła takie jak “Bóbr-Piotrowicka Joanna z Morzkowskich" i “Bóle głowy", “Fular" i “Genezis z Ducha", “Ojciec zadżumionych" i “Opium", “Rewolucja" i “Rękawiczki"... Odbywamy dygresyjną podróż po świecie Słowackiego, odwiedzamy XIX-wieczny Krzemieniec i Paryż, dotykamy przedmiotów, które poetę otaczały, spotykamy ludzi, z którymi on się spotykał.

Każde z haseł jest osobną całością narracyjną, wszystkie razem tworzą - jak pisze autor - “naukową relację o sytuacjach i warunkach, w jakich powstawały utwory Słowackiego", będącą równocześnie “niekończącą się opowieścią o jego całym życiu". Niekończącą się, bowiem “jak to w życiu, w tej naukowej opowieści-powieści jest wiele różnych rzeczy, ale mogłoby być więcej lub mniej. Całość życia nie da się opowiedzieć, ponieważ całości takiej nie ma". Jest to zresztą także opowieść o życiu po śmierci; myślę o arcyciekawych fragmentach poświęconych losom szczątków Słowackiego i szukaniu dla nich miejsca w Tatrach: już to w ścianie Kościelca, już to pod Ornakiem, już to na granitowej wysepce na Czarnym Stawie Gąsienicowym...

Z “dzieła otwartego", jakim jest “Encyklopedia", wyjmijmy choć jeden wątek; myślę o polemice z badaczami dzieła Słowackiego, zwłaszcza z Juliuszem Kleinerem. Chodzi w niej przede wszystkim o sposób, w jaki potraktowano spuściznę Słowackiego. “Złowieszcze dzieło rekonstruowania tekstów Słowackiego", jak to nazywa Rymkiewicz, rozpoczął już Antoni Małecki, wydawca “Pism pośmiertnych" (1866), on jednak przynajmniej zdawał sobie sprawę, że - jak sam pisał - “dziś bardzo trudno odgadnąć, jak to wszystko autor spoić ostatecznie zamierzał". Kleiner natomiast, czy wcześniej Jan Gwalbert Pawlikowski, wydawca “Króla-Ducha", sądzili, że taka rekonstrukcja jest i możliwa, i uprawniona, wchodząc tym samym w kompetencje autora i racjonalizując jego zamysł.

Tymczasem Rymkiewicz, wychodząc z założenia, że “Król-Duch" stanowi “wariackie dzieło wariata", uważa, że próby rekonstrukcji “nie mogą się powieść nie tylko dlatego, że taka całość czy fabuła, czy ciągłość nie istnieje i nigdy nie istniała, ale przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy w stanie pojąć, co wariat uważa za całość oraz co dla wariata może być fabułą". Lepiej - o ile to możliwe - przywrócić stan, w jakim “Króla-Ducha" pozostawił Słowacki, pokazując poemat “w całej jego wariackiej prawdzie" jako “straszliwy stos rozsypanych fragmentów", raz olśniewających, to znów żenująco nieudolnych. Dopiero wtedy - twierdzi Rymkiewicz - “zobaczylibyśmy, że ten poemat szaleńca jest jednym z największych dzieł literatury polskiej". Postulat frapujący, ale czy wykonalny? (Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2004, s. 580. Na końcu indeks utworów Słowackiego; nie ma niestety indeksu nazwisk.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2004