Relikwiarz na Papieża

Skąd się wziął kult relikwii i jak się rozwijał nad Wisłą? Warto się temu przyjrzeć, myśląc o czasach nam współczesnych: o gigantycznej kolejce do kamienia z Golgoty w sanktuarium łagiewnickim i o staraniach katedry wawelskiej, Jasnej Góry, Ludźmierza i Lichenia o relikwie Jana Pawła II.

28.04.2008

Czyta się kilka minut

W chwili powstawania tego artykułu wśród opinii wyrażonych w sondzie na stronie "Tygodnika" przeważało określenie ewentualnych planów przywiezienia serca czy innych części ciała Jana Pawła II do Polski mianem barbarzyństwa. Na forum spierają się internauci wskazujący na potrzebę wzmacniania wiary kontaktem ze szczątkami świętych i ci uważający, że kult relikwii sprzyja jedynie spłycaniu relacji do Boga (oczywiście opinie te wyrażane są dużo ostrzej).

O kulcie relikwii ani słowem nie wspomina najnowszy Katechizm Kościoła Katolickiego. Przyczyny tego faktu najtrafniej wskazałby teolog duchowości, wydaje się jednak, że oficjalna nauka kościelna po prostu nie radzi sobie z ujęciem tego ważnego elementu pobożności ludowej w język kodeksu. I woli trzymać się na dystans, nie odżegnując się jednak od niego. Wszakże jak zaprzeczyć tradycji liczącej ponad półtora tysiąca lat?

Święty jak Chrystus

Zwyczaj dotykania figurek świętych "terapeutów" jest znacznie starszy niż chrześcijaństwo: dowiadujemy się o nim już ze starożytnych egipskich papirusów. Kościół zachodni - ten pod przywództwem Rzymu (w odróżnieniu od wschodniego, z głównym ośrodkiem władzy duchowej w Konstantynopolu) - poznał kult relikwii ok. IV wieku. Wywodził się on z kultu męczenników, do grobów których pielgrzymowano. Po śmierci Konstantyna Wielkiego (337 r.), który uczynił z chrześcijaństwa oficjalne wyznanie Cesarstwa Rzymskiego, zaczęto na tych grobowcach budować kościoły (jak choćby pierwotną bazylikę św. Piotra). Z czasem kult miejsc spoczywania męczenników - ludzi, którzy najdoskonalej naśladowali Chrystusa - wyrażał się w coraz większej ich celebracji: jak pisze ks. prof. Jan Kracik, ich nagrobne płyty polewano pachnącymi olejkami, dekorowano kwiatami i palono przy nich świece.

Coraz więcej ośrodków miejskich chciało mieć "swoje" relikwie. Cesarz Teodozjusz Wielki, kierując się być może obawami o spłycenie wiary (a może o zwyrodnienie państwowej religii?), zabronił dzielenia ciał męczenników i handlu nimi; był to jednak nakaz niezwykle trudny do wyegzekwowania. Na chrześcijaństwo zachodnie silnie oddziaływały zwyczaje wschodnie, szukające bliskości z sacrum przez dotyk: ciała świętych coraz częściej ekshumowano i członkowano. Kościół bronił się przed tym, ustanawiając tzw. relikwie wtórne: wystarczyło jakimś przedmiotem dotknąć "oryginalnej" pozostałości świętego, by stał się on równoprawną relikwią. Mogła też nimi być choćby oliwa z lamp palonych przy grobie. Zwyczaj ten dobrze się ma do dzisiaj, choć dotyczy raczej wizerunków niż relikwii: np. każdą kopią Obrazu Jasnogórskiego, mającą być umieszczonym na ołtarzu przedmiotem kultu, dotyka się prawdziwej Czarnej Madonny.

Groby świętych stawały się sanktuariami, do których przychodzono modlić się o uzdrowienie. Pierwsze zachodniochrześcijańskie wzmianki o cudach zapisano w wieku V, głównie z inicjatywy św. Augustyna, którego niepokoiła nadmierna skłonność mas ludowych do wiary w cuda; autorzy tych zbiorów podkreślają więc, że uzdrowienie nie ma nic wspólnego z magią, ale jest efektem działania łaski Boga. Notowano przede wszystkim przypadki uzdrowień z paraliżu, ślepoty, niemoty i głuchoty, a także przypadki wskrzeszeń. Opisywanie ich miało stworzyć wrażenie, że za wstawiennictwem świętego dzieją się takie same cuda, jakich dokonywał Chrystus. Dzieło Augustyna podjęli frankijski biskup i kronikarz Grzegorz z Tours i papież Grzegorz Wielki. Kościół starał się uporządkować ludowy kult świętych przez stopniowe - od 993 do 1216 r. - wprowadzanie procedury kanonizacyjnej i odebranie lokalnym biskupom możliwości swobodnego wynoszenia na ołtarz.

Moc biskupiego pierścienia

Razem z kultem świętych ewoluowało podejście do ich relikwii. Przedmioty, jakich za życia używali święci, a także części ich ciała były bardzo poszukiwane; wierzono, że ich posiadanie może przynieść łaskę za ich wstawiennictwem. W XIII-wiecznym żywocie św. Jadwigi śląskiej, żony księcia Henryka Brodatego, później zakonnicy, czytamy, że po jej śmierci "siostry z zakonu trzebnickiego zbiegły się natychmiast i każda z nich z wielką pożądliwością, a nawet chciwością zbierała, cokolwiek mogła z nieżyjącej: paznokcie z rąk, inna z nóg, a jeszcze inne włosy z głowy świętej". Co ciekawe, w zbiorze cudów, jakie działy się przy grobie Jadwigi, nie spotykamy już żadnych wzmianek o tych relikwiach. Najwyraźniej więc mniszki zatrzymały je do własnego użytku i nie udostępniały pielgrzymom.

W tym samym okresie rozwijał się kult św. Stanisława. Z tzw. rotulusu krakowskiego, pergaminu, na którym spisano cuda tego świętego na potrzeby procesu kanonizacyjnego, dowiadujemy się, że kustosze grobu udostępniali modlącym się o uzdrowienie biskupi pierścień Stanisława. Jedynie jednak szlachetnie urodzonym: mieszczanie i chłopi musieli zadowolić się wodą, w której zanurzono klejnot - pili ją lub obmywali ciało (szczególnie miejsca naznaczone chorobą). Innym uleczenie przyniosło dotknięcie jedwabnej tkaniny, w której przed elewacją, czyli zwyczajowym wyniesieniem szczątków ponad posadzkę katedry, leżały kości świętego. Po ekshumacji zwłok świętego jego kości zazwyczaj obmywano winem: ono również stawało się wtedy relikwią, udostępnianą czy sprzedawaną pątnikom. I ten zwyczaj znajduje współczesne formy: np. w sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej pod Częstochową świętą figurkę Maryi co roku poddaje się tzw. kąpiołce w winie, które następnie rozlewane jest pielgrzymom do przyniesionych słoików.

Na marginesie trzeba dodać, że kontakt z relikwiami według XIII-wiecznych wierzeń przynosił nie tylko uzdrowienie: w zbiorze cudów św. Stanisława czytamy o kleryku Piotrze, którzy udając się w morską podróż zabrał ze sobą nieokreśloną "cząstkę relikwii świętego", a to zapewniło okrętowi, którym płynął, ocalenie w czasie gwałtownego sztormu. Relikwie miały tez znaczenie pozakultowe: wymieniano je np. przy zawieraniu traktatów politycznych. Przykładu dostarcza cesarz Otton III, ofiarowujący w czasie zjazdu gnieźnieńskiego (1000 r.) Bolesławowi Chrobremu kopię włóczni świętego Maurycego (dotkniętą wpierw oryginałem!) i otrzymując w zamian ramię św. Wojciecha.

Nie tylko relikwie były napełnione - jak wierzono - mocą świętego. Miejscem świętym był przede wszystkim grób. Świadczy o tym zwyczaj układania przy nim chorego, całowania płyty nagrobnej czy dotykania jej owrzodzoną ręką. Moc cudotwórczą mógł zresztą zyskać nawet kamyk przyniesiony z grobu. Wybitna mediewistka, s. prof. Aleksandra Witkowska OSU, pisze, że przekonanie o najskuteczniejszym działaniu świętego u grobu wypływało z wiary w życie pozagrobowe i wierzeń o zamieszkaniu i przebywaniu zmarłych w miejscach pochówków. Wiara zaś w nadprzyrodzoną siłę zawartą w rzeczach związanych z osobą świętego znajduje źródło w religii pogańskiej i animistycznych pojęciach o zamieszkaniu w nich bóstwa.

Wbrew pozorom nie należy jednak prosto łączyć XIII-wiecznego kultu relikwii z pogaństwem: zachowania charakterystyczne dla starożytnych religii, jakie obserwujemy w kultach świętych, mogły zwyczajnie przetrwać w ludzkiej podświadomości, stanowiąc swoistą, nieszkodliwą jednak dla istoty chrześcijaństwa, spuściznę dawnych wieków. Zauważmy też, że uzdrowienie przez dotyk można skojarzyć z cudami, których dokonywał Chrystus; wspomnijmy pomazanie powiek ślepca błotem uczynionym ze śliny (J 9, 6-7) czy ujęcie za rękę córeczki Jaira (Mt 8, 23).

Źródło w Bogu

Wiara wyraźnie zresztą pogłębiała się z upływem wieków. Już w XV stuleciu 90 proc. cudów opisanych w krakowskich zbiorach działo się nie przy grobie świętego, ale w domu chorego. Tworzyło się przekonanie o skuteczności patrona nieograniczonej żadną zamkniętą przestrzenią kultową. Tę teologiczną prawdę starali się podkreślać księża - autorzy zbiorów. Cuda odczytywano w sanktuariach z ambony, często stanowiły też element kazania: w ten sposób duchowni wpływali na kształt ludowej religijności. W XV wieku wiernych zachęcano raczej do składania ślubu złożenia wizyty u grobu, nie podkreślając skuteczności modlitwy odmówionej właśnie tam. Każe to wystawić duchowieństwu korzystną ocenę: przedkładano teologiczne pogłębienie pobożności ludowej nad troskę o rozwój sanktuarium.

W okresie tym w stadium zaniku - przynajmniej w świetle krakowskich zbiorów - znajdowało się też przekonanie o przewodniej roli relikwii w akcie uleczenia. Informacje mamy nieliczne: wiemy, że w kaplicy św. Piotra na Wawelu wystawiano relikwiarz z ramieniem św. Stanisława, którego pielgrzymi mogli dotykać chorymi członkami. W kościele na Skałce istniał kult sadzawki, do której według zapisanej przez Długosza legendy miał wpaść palec zamordowanego i posieczonego mieczami św. Stanisława. Palec ów połknęła ryba; kiedy wyłowili ją rybacy, zdziwiła ich jasność ją otaczająca, po czym wydobyli z jej trzewi świętą relikwię. W ten sposób zrodziła się wiara w świętość wody w przykościelnym jeziorku.

Jedyny jednak przypadek uzdrowienia przez kontakt z relikwią to historia szlachcianki, Beaty Dąbrowskiej; jej oczy posmarowano winem, którym uprzednio obmyto kości świętego biskupa Prandoty. To dowodzi, że wyżej ceniono modlitwę i prawidłowe wypełnienie ślubu niż wiarę w uzdrowicielską moc przedmiotów czy członków świętego. Rzadsze stały się też ryty związane z grobem: sporadycznie tylko uzdrowienia zdarzały się skutkiem dotykania go. Ludzie nie odczuwali już tak silnej jak w poprzednich wiekach potrzeby bezpośredniego kontaktu z sacrum: wyżej ceniono praktyki odmaterializowane, co dowodzi ponad wszelką wątpliwość pogłębiania wiary i lepszego zrozumienia, że źródłem cudu jest nie święty, ale Bóg; patron to jedynie orędownik.

***

Wiadomości powyższe odnieść można jedynie do piętnastowiecznych miast i części społeczeństwa najbardziej świadomej i religijnie ukształtowanej. Wspomnieć też trzeba, że wiek XVII przyniósł odrodzenie i wzmocnienie kultu relikwii, w epoce kontrreformacji eksponowanych w coraz to wymyślniejszych naczyniach. I tak jednak na tym XV-wiecznym krakowskim tle warto spojrzeć na czasy nam współczesne: wspomnieć gigantyczną kolejkę do kamienia z Golgoty wmurowanego w ścianę sanktuarium łagiewnickiego czy przyjrzeć się rozpoczętym już staraniom katedry wawelskiej, Jasnej Góry, Ludźmierza i Lichenia o relikwie Jana Pawła II. Czy zamiast czytać encykliki będziemy pielgrzymować do jego serca lub przedramienia?

FAKTY

"Szczątki Jana Pawła II jako relikwie rozjadą sie po świecie" - napisała wtorkowa "Gazeta Wyborcza. "Po Polski trafi nie jedna, ale wiele relikwii z ciała Jana Pawła II. Niekoniecznie będzie to serce, raczej kości" - pisze "Gazeta", powołując się na nieoficjalne źródła w Episkopacie Polski.

Historyk Kościoła Agostino Paravicini Bagliani przypomina tymczasem na łamach dziennika "La Repubblica", że już w XIII wieku Stolica Apostolska zakazała dzielenia ciał papieży i wyjmowania z nich serca jako relikwii. Historyk podkreślił, że dwa lata po kanonizacji świętego Ludwika, która miała miejsce w 1297 roku, Bonifacy VIII ogłosił bullę "Detestandae feritis", w której zakazywał podobnych praktyk. Watykanista Marco Politi skomentował zaś, że polski zwyczaj wyjmowania serca bohatera narodowego przypomina "pradawne przedchrześcijańskie obrządki".

Według "Gazety Wyborczej" abp Kazimierz Nycz uważa sprawę relikwii Jana Pawła II za przesądzoną. Metropolita nie chciał jednak "dywagować, czy Papież by tego chciał, czy nie".

Co Ty sądzisz o problemie relikwii Jana Pawła II? Zapraszamy do udziału w sondzie i wypowiedzi na forum!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej