Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wyrok drugi wydał Przemysław Gosiewski, poseł PiS i członek sejmowej komisji śledczej do zbadania prawidłowości prywatyzacji Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Spółka Akcyjna (a pozostali członkowie komisji z: LPR, PSL, Domu Ojczystego oraz SLD i SdPl werdykt ten aprobują). Wedle tego stanowiska należy postawić przed sądem i przykładnie ukarać 13 osób kierujących gospodarką w latach 1998-2002. Wszystkich, z wyjątkiem tego, który doprowadził do zerwania rozmowy i naraził polskiego podatnika na ryzyko tak wielkiego odszkodowania.
Bez wnikania w istotę sporu zauważyć warto trzy fakty:
1. Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy jest instytucją znającą się na europejskich standardach prawnych i wiedza jego sędziów w tym zakresie jest zapewne większa niż członków komisji.
2. Komisję ds. PZU powołano w okresie przedwyborczym, w sytuacji, w której wyniki prac dwóch poprzednich komisji śledczych mocno obciążyły rządzące partie lewicowe. Partie te, mające większość sejmową, za wielką gratkę musiały uznać możliwość oskarżenia polityków, którzy - słusznie bądź nie - kojarzeni są z prowadzącą w sondażach PO. Na podobne zyski polityczne z prac komisji liczy “plankton prawicowy", czyli partie grawitujące na poziomie progu wyborczego.
3. Jeżeli sejmowa komisja śledcza wysuwa oskarżenia pod adresem jakiegoś polityka, stawia go to w dość dwuznacznym świetle i być może potrzebny jest tutaj prokurator. Jeżeli jednak ktoś wysuwa takie zarzuty pod adresem wszystkich polityków, którzy byli decydentami przez pięć lat, jednoznacznie świadczy to o owym oskarżycielu i na pewno potrzebny jest tu lekarz.
A teraz przypomnijmy cztery podstawowe fakty:
1. Decyzję o prywatyzacji PZU podejmowano w sytuacji, kiedy to państwowe (choć zawłaszczone przez polityków) przedsiębiorstwo przynosiło straty w wysokości kilkuset milionów złotych rocznie i było niewypłacalnym bankrutem.
2. Prywatyzację przeprowadzono drogą otwartego przetargu sprzedając je temu, kto licytował najwięcej. Mówiąc dokładniej, zaoferował za 30 proc. akcji 3020 mln złotych. Główny konkurent, francuska Axa, oferował 130 mln złotych mniej.
3. Natychmiast po prywatyzacji i restrukturyzacji PZU przestało przynosić straty i obecnie jest wysokorentowne, osiągając w pierwszej połowie tego roku zysk w wysokości 1,5 mld złotych, co oznacza, że z samego podatku dochodowego wpłaciło do budżetu państwa blisko 300 mln złotych.
4. Polska, w ewidentny sposób, w następstwie decyzji “jedynego sprawiedliwego", Andrzeja Chronowskiego, nie wywiązała się z zawartej z Eureko umowy, a w następstwie obstrukcji sejmowej, w wykonaniu - głównie - LPR, nie chciała zawrzeć z Eureko ugody.
Zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi. Posłowie, oskarżający wszystkich o grabież majątku narodowego, twierdzą, że chodzi im o to, aby “wielki narodowy ubezpieczyciel pozostał w polskich rękach". Oznacza to, że nieważne dla nich jest to, czy przedsiębiorstwo będzie dobre czy złe, rentowne czy deficytowe. Ważne, że jeśli pozostanie państwowe, to będzie można w nim - tak jak w Orlenie czy KGHM - zatrudnić “krewnych i znajomych królika" oraz pozyskać parę złotych na, tak ubogie przecież, partie.