Pytania o sens

To idea, a nie terytorium. Służy tylko bogatym. Przetrwa. Co o Unii myślą dziś Francuzi?
z Paryża

15.06.2020

Czyta się kilka minut

Francuzki przebrane za Marianny protestują podczas demonstracji ruchu „żółtych kamizelek”. Paryż, grudzień 2018 r. / MICHELE SPATARI / NURPHOTO / GETTY IMAGES
Francuzki przebrane za Marianny protestują podczas demonstracji ruchu „żółtych kamizelek”. Paryż, grudzień 2018 r. / MICHELE SPATARI / NURPHOTO / GETTY IMAGES

Europa? ­Jean-Dominique Brierre, tłumacz Leonarda Cohena na język francuski, autor książek o muzykach i biografii Milana Kundery, kilka razy powtarza nazwę, jakby próbował odnaleźć znaczenie tego słowa. Po czym rozpoczyna monolog:

„Pamiętasz 1 maja 2004? Ściskaliśmy się i śpiewali, piliśmy francuskie wino i polską wódkę. Przyjęcie Polski do Unii wydawało się wielkim krokiem powrotu do rodziny, początkiem nowego, wspólnego etapu.

A przecież, gdyby się wsłuchać – ale wtedy nie wsłuchiwaliśmy się w dysonanse – to nie śpiewaliśmy jednym głosem. Powiedziałem: »wróciliście do Europy«, a ty odpowiedziałeś: »przecież nigdyśmy z niej nie wychodzili«.

A potem, choć działo się to we Francji, wziąłeś mnie na niemożliwą tu do wyobrażenia ceremonię. Przy grobie Chopina, na cmentarzu Père Lachaise, ambasador Polski mówił coś z wyraźną emfazą, a potem obok płyty usiadła na szybko doniesionym taborecie tęga pani i na wiolonczeli zagrała kilka utworów spoczywającego tu kompozytora. Nie dało się ustawić fortepianu – tłumaczył się ambasador, a ja zrozumiałem, że Polacy lubią rozmowy z duchami.

Dziś trudno mi wczuć się w nastrój sprzed lat. Już wiem, że Polska zawsze była w Europie, ale w oczach wielu naszych polityków, tak samo jak i mieszkańców zachodniej części kontynentu, wciąż do Europy należy niezupełnie, może trochę bardziej niż Gruzja i Armenia, ale niewiele.

Nie jestem zwolennikiem Orbána ani Kaczyńskiego, ale widzę, jak bardzo Francuzi nie rozumieją Europy Środkowej, nie czują jej kultury ani historii i nazywają Wschodem. COVID-19 pokazał zaś, że dla Francuzów dalecy są nie tylko Polacy i Węgrzy. W momencie paniki każdy myślał wyłącznie o sobie.

Myślę, że konstrukcja europejska się nie zawali. Wbrew pozorom »skąpcy«, jak nazywa się Holandię, Danię, Szwecję i Austrię, potrzebują Europy. I dziać się chyba będzie jak w tej partii pokera. Gdy jeden z partnerów zgrał się do nitki, inni, by grać dalej, chcąc nie chcąc pożyczyli mu pieniędzy. To żadna anielskość, to pragmatyzm.

Czy brexit to cios w Europę? Ten spektakl wydaje mi się tragikomiczny. Nie dziwi mnie, bo Brytyjczycy nigdy nie czuli się Europejczykami. Nie jest chyba dobrze, że Unia traci jednego członka, gdyż może to być sygnałem dla następnych secesji. Z drugiej strony to może i lepiej, że pozbyliśmy się kogoś, kto głównie wkładał kij między szprychy”.

Z SONDAŻY wyłania się straszny obraz Europy. I to zarówno z tych sprzed kryzysu koronawirusa, jak i przeprowadzanych w czasie epidemii oraz tych najnowszych, gdy epidemia zdaje się wygasać i gdy Paryż z Berlinem wezwały do wyłożenia 500 mld euro na rzecz pomocy krajom najmocniej uderzonym zarazą, a Komisja zaproponowała stworzenie funduszu na rozruch gospodarki.

Takie subwencje – czyli możliwość transferu środków, przed którą dziesięć lat temu, podczas kryzysu euro, zębami i pazurami broniły się najbogatsze kraje Unii – redakcja dziennika „Le Monde” nazwała „wstępem do wspólnego Skarbu Europejskiego”. Uznała, że „jest to prawdziwa innowacja jakościowa”. Jeśli te propozycje zaaprobują wszystkie kraje członkowskie, będzie to „historyczny skok w stronę integracji europejskiej” – napisano w dzienniku.

ALEXANDRE LEBEGUE ma 26 lat, był najmłodszym we Francji sędzią hokeja na lodzie, a obecnie jest szefem zmiany w paryskiej kawiarni Starbucks. Przekonany jest, że jako Francuz więcej ma korzyści z Unii niż obywatele małych krajów, gdyż „Unia służy tylko bogatym, a biedne kraje przegrywają na tym związku”.

Źle jest nastawiony do euro, które „trzeba było przyjąć”. Ma instynktowną pewność, że „rodzice i dziadkowie więcej mogli kupić za franki niż ja za euro”. „Unia jest starsza ode mnie, nie znam innej Europy, trudno mi robić porównania” – przyznaje i jak mówi, „czuje Schengen”, bo podoba mu się swoboda podróżowania po kontynencie.

LEDWIE CO CZWARTY Francuz pokłada jakąś nadzieję w Europie. A w roku 2003 Unia była nadzieją dla ponad 60 proc. Dziś aż 39 proc. badanych czuje wobec Unii „obawę”.

Te negatywne opinie wydają się niezależne od sympatii politycznych. Wyborcy prezydenta Macrona oczekują odeń innych posunięć niż dotychczasowe i te teoretyzowane w jego wystąpieniach o Europie, „która broni i chroni”.

Jeśli wierzyć sondażom, większość Francuzów pochwala dokonane w obawie przed epidemią zamknięcie granic, a 55 proc. uważa, że nie należy ich otwierać także po zakończeniu kryzysu.

NIEWIELE STARSZY od Alexandre’a, 29-letni malarz Camille Leherpeur również jest wielkim zwolennikiem otwartych granic. Ceni też euro, nawet jeśli „zdaje sobie sprawę” z problemów, jakie powoduje wspólna waluta, nieoparta na wspólnej polityce finansowej.

Wystawia w Belgii, Holandii i Wielkiej Brytanii, dostał stypendium dzięki programowi Creative Europe. „Siłą rzeczy jestem proeuropejski” – uśmiecha się i mówi, że brexit pozbawi go zapewne możliwości działania w Anglii. Niezależnie jednak od własnych interesów czuje, jak „koronawirus potęguje efekty brexitu”.

Camille mówi, że podczas pandemii zdał sobie sprawę z braku suwerenności gospodarczej Europy i Francji. Jak twierdzi, dotarło do niego, że tak wygodne dla turysty euro nie pozwala Francji na prowadzenie suwerennej polityki finansowej, „co rzuca cień na suwerenność polityczną”.

Zwraca uwagę, że liczba gwiazd na fladze UE nie odpowiada i nigdy nie odpowiadała liczbie jej członków. „Te 12 gwiazd z korony życia i nieśmiertelności są w Apokalipsie symbolem zwycięstwa i triumfu. Pokazują, że Europa to idea, a nie terytorium”.

WIĘKSZOŚĆ MŁODYCH Francuzów (65 proc. w wieku 18-34 lata) przewiduje, że w najbliższym dziesięcioleciu inne wielkie kraje pójdą śladem Wielkiej Brytanii i opuszczą Unię. Młodzież przekonana jest także, że mnożyć się będą gwałtowne demonstracje, takie jak francuskich „żółtych kamizelek” czy też hiszpańskich Indignados. Do władzy dojdą ugrupowania populistyczne i autorytarne – tak wyniki sondażu z końca lutego omawiał redaktor dziennika „Le Parisien”.

AGNÉS HENRY jest właścicielką winnicy w Prowansji. Produkuje ekologiczne i wciąż wyśmienite wina apelacji Bandol. Odpowiedź na pytanie o Unię zaczyna od historii Wspólnoty:

„Unia Europejska powstała, bo trzeba było wyjść z historycznego kryzysu, jakim była II wojna światowa. W normalnych czasach jakoś się trzyma, ale kiedy zaczynamy się bać, gubimy sens naszych uczuć... Dochodzi do tego, do czego doszło teraz: mało myśli, mało nadziei. Patrzymy na Unię jak na coś obcego, nieprzydatnego, krytykujemy za to, co robi i czego nie robi, odstawiamy na bok.

Kiedy patrzę na mój krajobraz – lasy i winnice między morzem a górami – rzuca mi się w oczy, że ten biotop to organizm, w którym doskonale mieści się inny organizm, jakim jest człowiek. Natomiast Unia, Europa jako byt polityczny, to montaż, który czasem nie wytrzymuje nacisku, jakby zapada się pod pytaniami o sens. Ostro pokazał to kryzys COVID-19. I nie był to widok zachwycający”.

FRANCUZI NAJWYŻEJ CENIĄ najmniejsze, najbliższe im samorządy – wynika z sondażu przeprowadzonego w maju. Dwie trzecie odpowiadających uznało, że na kryzys koronawirusa najlepiej odpowiedziały rady gminne. Nieco mniej badanych – 61 proc. – przyznało, że odpowiednio postępowały rady departamentalne (departament to odpowiednik dawnych gierkowskich województw), a 58 proc. zadowolonych było z działań rad regionalnych.

70 proc. ankietowanych uznało, że rząd nie stanął na wysokości zadania. 80 proc. to samo zdanie ma o Europie. ©

LUDWIK LEWIN jest korespondentem Polskiej Agencji Prasowej w Paryżu.

GNIEW DAJE NADZIEJĘ. „Polityka ma charakter międzynarodowy, ale naprawa musi się dokonywać lokalnie” – pisze w „Drodze do niewolności” Timothy Snyder, przypominając o sieci powiązań Europy z innymi częściami świata, ale też o lokalnym potencjale buntu. Od kryzysu finansowego i migracyjnego po pandemię COVID-19, od zagrożeń związanych z dezinformacją ze strony Chin i Rosji po trudne partnerstwo z obecną administracją USA – Unia Europejska porusza się w skomplikowanym i nieprzewidywalnym labiryncie zmian. Wyjściem i nadzieją ma być nowa europejska solidarność – być może zrodzona z dotychczasowych kryzysów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Nasza wspólna Europa. Diagnozy