Ptak nad potopem

Z "Utworów rozproszonych" Zbigniewa Herberta wydłubuję przede wszystkim jego małe prozy, nazywane przezeń bajkami, i podglądam, jak pracuje wyobraźnia poety.

13.12.2011

Czyta się kilka minut

Na przykład jak poeta zmienia perspektywy, jak zderza małe z wielkim i zamienia je miejscami. Małe olbrzymieje, wielkie okazuje się wielkim tylko z pozoru. Podobnie z żywym i martwym, jasnym i ciemnym, tajemniczym i oczywistym, górą i dołem. Ludzkim życiem rządzą roślinne prawa, las dojrzewa jak człowiek; bajka to świat obmyty w dziecięcej niewiedzy, świat, który trzeba raz jeszcze zebrać, poskładać i nazwać.

Oczywiście, powrót do pierwszego aktu wysłowienia nie jest możliwy. "Chciałem powiedzieć słowo, to znaczy zrobić otwór w powietrzu i zasadzić w nim niewielką roślinę. Zapomniałem, że powietrze jest płynne, zmarszczka stała się falą, jestem teraz w środku wodospadu i staram się zażegnać katastrofę. Daremnie. Jak ptak nad potopem trzepocze przerażone słowo". Bo słowo nigdy nie rośnie osobno, jego glebą i powietrzem jest mowa, a mowa działa z siłą kilku żywiołów naraz: porywa pojedyncze słowo i natychmiast topi w swoim wezbranym nurcie. Zobaczmy, że sama ta proza (zatytułowana "Słowo") jest poniekąd ilustracją procesu, o którym opowiada: jeden obraz płynnie i szybko przechodzi tu w następny, wyobraźnia ledwo nadąża za kolejną zmianą. Może to być przecież opowieść o dość banalnej sytuacji, która przydarzyć się może każdemu: chcesz coś wyznać, coś skomentować, na coś zwrócić uwagę i nagle okazuje się, że jedno twoje słowo uruchamia całą lawinę. Powiedziałeś coś nieumiejętnie, nieostrożnie, za wcześnie - ale przecież już się nie wycofasz, lawina, wodospad już ruszyły. Potoczne doświadczenie w bajce Herberta nabiera charakteru powszechnego prawa, dotyczącego również wierszy. Słowo poety zawisa na chwilę nad toczącym się żywiołem jak "ptak nad potopem" - czyli jak ostatnia ofiara, ostatnia, więc zmuszona patrzeć na zagładę innych.

Nieostrożność jest tematem innej krótkiej prozy, zatytułowanej "Jak". "Powiedziałem: masz oczy jak gwiazdy i momentalnie wyrwany zostałem z jej ramion. Siedzę teraz na małej planecie, ona w dole wyciąga ręce i krzyczy. Bardzo myliłem się. Gwiazdy są puste i ślepe jak kamienie. Myślę, że mógłbym wrócić, gdybym powiedział: ta gwiazda jest jak twoje oczy. Ale to nieprawda". (W komentarzu redaktora tomu, Ryszarda Krynickiego, ważna uwaga - ostatnie słowo jest w rękopisie trudne do odczytania, finałowe zdanie może brzmieć również: "Ale to niepewne".) Co się tutaj stało? Czy to opis miłosnego uniesienia? Czy raczej gorzkiego poczucia, że słowa prowadzą nas nie tam, dokąd chcemy? Banalne porównanie, jeśli potraktować je dosłownie, okazuje się wątpliwym komplementem. Bohater tej bajki jest niczym Mały Książę wysłany w przeciwnym kierunku: w kamienny świat galaktyk, na pustą i ślepą planetę. Miłosne zaklęcie sprowadza na kochanków nieszczęście; w miłości za lekkomyślnie wypowiedziane słowa płaci się wygnaniem, samotnością. Czy takie odczytanie wyczerpuje już znaczenia tej małej prozy? A co z obojętnością gwiazd? Co z tym dramatycznym gestem wyciągniętych rąk? Czy na ostatniej miłości nie kładzie się cieniem wspomnienie tych, które zostały nagle zerwane? Które - dopowiedzmy - zerwała wojna? Czy to nie doświadczenia wojenne każą myśleć o tym, że wszechświat przygląda się ludzkim dramatom niewidzącymi oczyma?

"Ściany zbiegły się nieskończenie. Szła od nich cisza zenitalna. Okruch pyłu rozbłysnął w szparze czerwienią jak planeta. Dopiero przelot obłoku oszałamiający wonią siarki uprzytomnił mi, gdzie jesteśmy. Cały nasz wszechświat zamknięty jest w pudełku od zapałek". Małe prozy Herberta są właśnie jak takie pudełka: na skurczonej przestrzeni muszą się pomieścić obrazy i sensy nieraz wzajemnie sprzeczne. Światy ściśnięte, wiersze-

-kryjówki, do których dostępu bronią starannie dobrane słowa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2011