Przeszłość ciekawsza od teraźniejszości

J. M. Coetzee

16.07.2007

Czyta się kilka minut

JULIUSZ KURKIEWICZ: - "Nie może żyć bez dyskrecji" - mówi trzecioosobowy narrator "Chłopięcych lat" o bohaterze, którego można utożsamić z Panem jako kilkunastoletnim chłopcem. Czytelnicy niewiele wiedzą o Pana życiu, pilnie strzeże Pan prywatności - jak to się stało, że zdecydował się Pan napisać autobiografię, którą w dodatku w wielu momentach można uznać za drastyczną?

J. M. COETZEE: - Podchwytując tę myśl, nie odpowiem wprost. "Prywatność" jest bardzo ważna nie tylko dla mnie, ale w ogóle w całym kręgu językowym, który zwykło się nazywać mianem cywilizacji anglosaskiej. Nie "dyskrecja", ale "prywatność" właśnie. Bardzo dawno nie czytałem "Chłopięcych lat", więc nie pamiętam dokładnie przywołanego przez pana zdania, ale podejrzewam, że w oryginale mogło ono brzmieć: "Nie może żyć bez prywatności" albo "nie może żyć bez życia prywatnego". Anna Wierzbicka, wybitny polsko-australijski językoznawca, napisała bardzo ciekawy esej o idei prywatności, sugerujący, że "prywatność" jest jedną z kluczowych idei anglosaskiej kultury.

- Przełom lat 40. i 50., kiedy toczy się akcja Pana książki, to czas, w którym zaczęto realizować ideologię apartheidu; w roku 1948 koalicja afrykanerska zwyciężyła w wyborach, a premier Malan ogłosił "naukową" doktrynę apartheidu. W jaki sposób Pana bliscy postrzegali sytuację ludzi poszkodowanych przez tę ideologię i czy Pan jako dziecko rozumiał jej absurd?

- "Chłopięce lata" rozgrywają się w czasie, w którym wprowadzono pierwsze elementy systemu, ale system jako całość nie był jeszcze wcale widoczny. Nikt nie rozumiał, że przeniknie wszystkie dziedziny życia, nikt nie przewidywał, jaki wpływ będzie miał na życie konkretnych jednostek. Ani moi bliscy, ani tym bardziej ja.

- Pokazuje Pan powojenne społeczeństwo Republiki Południowej Afryki, w którym konflikty historyczne - nie tylko między ludnością białą i kolorową, ale także między posiadającymi holenderskie korzenie Afrykanerami i Anglikami - wpływają wciąż na teraźniejszość. Status głównego bohatera jest niejasny - jego przodkowie są Holendrami, ale rodzice kultywują angielską tożsamość...

- Rzeczywiście tak było, a sytuacja mojej i innych "nienormalnych" rodzin (nienormalnych jedynie w tym sensie, że nie dało się ich przypisać do jednej wspólnoty etnicznej czy językowej) jest samym jądrem "Chłopięcych lat". W czasie, o którym mowa, stojące na straży czystości rasowej państwo patrzyło na takie rodziny niechętnym okiem. Tymczasem po upadku apartheidu właśnie one stały się napawającym nadzieją modelem.

- Pańskie podejście do kultury afrykanerskiej jest ambiwalentne - z jednej strony patrzy Pan na nią z góry jako na coś prymitywnego, z drugiej jest nią zafascynowany. Czy zmieniało się ono z biegiem czasu?

- Tym aspektem kultury Afrykanerów, który zawsze mnie pociągał i do którego jestem do dziś przywiązany, jest wielkoduszność.

- Ta sama kultura wydała apartheid...

- Ale zauważyłem, że teraz, kiedy Afrykanerzy utracili władzę, stali się - na poziomie czysto ludzkim - znacznie bardziej pociągający.

- Bohater "Chłopięcych lat" to wieczny outsider. W protestanckiej szkole udaje, że jest katolikiem, co niekoniecznie pomaga mu zdobyć popularność wśród kolegów, w atmosferze antykomunistycznej histerii fascynuje się dokonaniami radzieckiego oręża (a nawet Stalinem!). Jednocześnie odwaga jest dla niego sposobem na podkreślenie własnej wyjątkowości. Czy za każdym aktem niezależności stoi egoizm, a nonkonformiści są - częściej niż bylibyśmy skłonni przyznać - zwykłymi snobami?

- Bez przesady, nie bądźmy zbyt surowi dla dziesięcioletniego chłopca... Oczywiście, chce myśleć o sobie jako o kimś szczególnym, innym od wszystkich, wyjątkowym. Ale to jeszcze zbyt mało, by zwątpić w ludzką bezinteresowność i stwierdzić, że każdy, kto nie podąża ślepo za stadem, jest zwykłym egotykiem albo snobem.

- Pana bohater nie wydaje się postacią zbyt sympatyczną. W relacjach z innymi nieśmiały i małomówny, jako obserwator bywa często bezwzględny i okrutny. Czy ta podwójność to tylko jego cecha, czy może konieczna cecha artysty?

- Artysta w ogóle? Nie istnieje coś takiego. Istnieje wiele rodzajów artystów o odmiennych podejściach, wśród nich pojawiają się różne typy psychologiczne...

- Tą książką włączył się Pan w tradycję pisarzy wracających do swego dzieciństwa, jak Tołstoj, Sartre, Camus, Canetti, Bernhard... Ma Pan jakąś ulubioną "dziecięcą" powieść?

- Kiedy pisałem dwie pierwsze książki autobiograficznego cyklu, "Chłopięce lata" i "Młodość", rzeczywiście wzorowałem się, w luźny i niezobowiązujący sposób, na autobiograficznej trylogii Lwa Tołstoja: "Dzieciństwo", "Lata chłopięce", "Młodość". Jest wiele powodów, dla których podziwiam te trzy książki Tołstoja, a najważniejszy stanowi przeszywająca precyzja jego spostrzeżeń moralnych.

- "Młodość" czeka na publikację w Polsce. Czy - jak w przypadku Tołstoja - będzie trylogia? A może zamierza Pan doprowadzić tę opowieść do dziś?

- Jeszcze nie wiem, czy trzecia, współczesna część w ogóle powstanie. A to z tej prostej przyczyny, że moim zdaniem przeszłość jest zawsze ciekawsza od teraźniejszości.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2007