Prokofiew się nie rozwiódł!

z Krakowa

27.04.2003

Czyta się kilka minut

W znakomitej „Opowieści na dwa fortepiany” Tomasza Cyza (,,TP” nr 14/2003) znalazły się trzy zdania formalnie prawdziwe, sugerujące jednak błędną treść: „dekret Rady Najwyższej zabronił obywatelom sowieckim małżeństw z cudzoziemcami, anulując jednocześnie wcześniej zawarte. Prokofiew mógł więc ożenić się ze swoją kochanką, rosyjską poetką i tłumaczką Mirą Mendelson; jego pierwsza żona - śpiewaczka Lina Llubera (...) została aresztowana iskazana na dwudziestoletni pobyt w łagrze. Nigdy się już nie zobaczyli”.

Dekret rzeczywiście był, ale nie dotyczył Liny Iwanowny Prokofiewowej, gdyż ta miała już obywatelstwo sowieckie. Właśnie przy nadaniu obywatelstwa imię jej ojca, Juana, zrusyfikowano na Iwan. Na przełomie lat 60. i 70. odwiedziłem panią Linę w Moskwie w jej maleńkim (ale samodzielnym, nie komunalnym!) mieszkaniu przy Kutuzowskim Prospekcie. Była już zwolniona z łagru, rehabilitowana i spodziewała się uzyskać od ministra kultury Furcewej zezwolenia na wyjazd za granicę.Opowiadała, że ich małżeństwo w latach 40. było w stanie rozpadu i Siergiej miał w planach zawarcie drugiego związku. Tym bardziej jest mu wdzięczna, że uznał przeprowadzenie rozwodu z aresztowaną żoną za czyn niegodny siebie. Formalnego rozwodu nie było. Lina wróciła z łagru jako pełnoprawna wdowa po Siergieju, co między innymi dało jej dostęp do niemałych tantiem za stale wykonywane utwory jej męża. Dzięki temu mogła po wyjeździe na Zachód ułożyć sobie wygodne życie w dwu rezydencjach: w Anglii i Francji. Ostatni raz rozmawiałem z nią telefonicznie w 1986 r. Była pełna życia i optymizmu. O swoim aresztowaniu i pobycie w łagrze mawiała: ,,oni musieli też wypełniać plany produkcyjne”.

Tak więc, zgodnie z tym, co napisał Tomasz Cyz, Siergiej Prokofiew „mógł się rozwieść i ożenić z dotychczasową kochanką”, ale tego nie zrobił. Twierdzenie o rzekomym rozwodzie Prokofiewów spotkałem i w innych publikacjach. Pewnie wzięło się stąd, że faktycznie istniejące plany rozwodu zbiegły się z datą aresztowania pani Liny.

KONRAD RUDNICKI

(Kraków)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2003