Pragnienie całości

Ten poemat opowiada o rozpadzie wyobrażeń bohatera o ładzie w sobie i świecie. Jest jednak czymś więcej niż opowieścią o upadku moralisty. Jest także próbą poetyckiej hermeneutyki grzechu, mozolnym odnajdywaniem znaczenia naszych doświadczeń nicości.

26.01.2006

Czyta się kilka minut

Wojciech Wencel /
Wojciech Wencel /

Wydawało się, że to, co się nam zdarza, mogą pomieścić jedynie dzieła hybrydyczne i poszarpane, a figurą najnowszej literatury musi pozostać silva rerum. Tymczasem od pewnego czasu obserwujemy w poezji osobliwe dążenie do form skupionych i zamkniętych. Można mówić o "poematowości" niektórych tomów poetyckich, wypada też przypomnieć "Dwanaście stacji. Poemat" Tomasza Różyckiego. Być może wciąż istnieje poetycka tęsknota za "całością", potrzeba formy pełnej i regularnej, która sama w sobie mogłaby być znakiem opanowania bezładu świata i obietnicą odnalezienia sensu zdarzeń. To osobliwe pragnienie staje się w każdym razie czymś zasadniczym w najnowszej książce Wojciecha Wencla "Imago mundi".

Mit Matarni

W pierwotnym zamierzeniu autora tekst miał być prawdopodobnie przede wszystkim mitem Matarni. Okruchy zmityzowanej opowieści o rodzinnej wiosce poety (obecnie - dzielnicy Gdańska) pojawiały się w wielu wcześniejszych wierszach i esejach Wencla, niektóre z nich teraz powracają. W jednej ze strof poematu pojawia się termin "domowa epopeja". Pierwsze fragmenty tekstu (które poznałem w lipcu 2003 r.), stanowiące obecnie części pieśni pierwszej, drugiej i trzeciej, wskazywały, że pisarzowi będzie chodziło właśnie o to: o podniesienie domowego zacisza do rangi centrum świata, o konfrontację aksjologicznego ładu owego "wnętrza" z bezładem "świata zewnętrznego", a wreszcie o przeciwstawienie metafizycznego i etycznego zakorzenienia - pustce i rozproszeniu dookolnej rzeczywistości.

Tak się jednak nie stało. Regularna forma poematu wcale nie unosi wizji świata oddzielonego od zła zaporą rodzinnych tradycji i obrzędów. Tym, co uderza w poemacie Wencla, jest raczej kontrast pomiędzy kompozycyjną konstrukcją i opisywaną rzeczywistością poddaną destrukcji. Poemat składa się z dwunastu pieśni, a każda z nich z pięciu dwunastowersowych strof pisanych regularnym trzynastozgłoskowcem. Wersy wabią melodią asonansowych rymów, harmonia kompozycji pozostaje jednak w wyraźnym napięciu z chaosem świata przedstawionego w utworze. "Imago mundi" jest tak naprawdę dekonstrukcją mitu, opowieścią o rozpadzie wyobrażeń bohatera o ładzie w sobie i świecie. Opisany w pierwszej pieśni symboliczny gest "wsuwania się pod warstwę werniksu", wchodzenia w obraz, w arkadyjski porządek stworzenia, ma swój negatyw w pieśni ósmej: "co robić gdy zburzone już wszystkie kapliczki / wszystkie sny o istnieniu oprawionym w ramkę / i wśród puszek butelek i pism erotycznych / dowiadujesz się nagle kim jesteś naprawdę".

Poetycka wizja raju przedstawiona na początku wkrótce zostanie zastąpiona inną: "co nam zostało z wczoraj - tylko to wspomnienie: / klub nazywa się "Eden" ale jest w nim ciemno / siedzimy podziwiając jakąś nową Ewę / która się nam wydaje prawdziwą poezją". Opis ścinania przydomowych lip z pieśni trzeciej jest zapowiedzią katastrofy, która obejmie swym zasięgiem całą rzeczywistość przedstawioną w utworze. Wers "Dwa dni im wystarczyły żeby was rozdzielić" ma w utworze znaczenie symboliczne. Stopniowo w świecie poematu rozdzieleniu ulega niemal wszystko - rozpadają się miasta, domy, więzy rodzinne, międzyludzkie relacje, obyczaje; osobliwej erozji ulega wyobraźnia, a nawet tożsamość bohatera.

Rytm staje się rytmem melancholii - wyznacza kolejne obszary braku i utraty. W miejsce krajobrazu "cmentarnej Matarni" - i wyobrażeń wiecznego obcowania żywych i umarłych - w dalszych częściach pojawiają się opisy krain nicości: pijanego promu, bezludnej wyspy, pustego osiedla, brudnej klatki bloku, psychiatrycznego szpitala. Świat, który jeszcze w pierwszych częściach poematu jawi się jako pełnia bytu, z wolna odsłania swój mroczny rewers - staje się pustkowiem. I nie chodzi wyłącznie o żywioły nicości, szturmujące od zewnątrz domowe zacisze. Chodzi o coś więcej. Bohater wspomina m.in.: "...pustka jest nasza przywieziona z domu". Stopniowo odkrywa obszary nicości w samym sobie.

Od religijności do wiary

"Imago mundi" można zatem czytać jako rodzaj biografii duchowej. Tekst ma charakter niefabularny, jest kompozycją poetyckich obrazów, powiązanych wspólnym wątkiem wewnętrznych doświadczeń bohatera. Tytuły poszczególnych pieśni (m.in. "Wzgórze", "Miasto", "Wyspa", "Szpital") sugerują, iż poemat jest swoistym itinerarium, rejestrem istotnych miejsc wędrówki, która ma wszakże nie tylko geograficzny, ale i duchowy charakter. Podróżny wędrując zmienia się, doświadcza życiowego przełomu. Można by przypuszczać, że jego droga ma charakter zstępujący, wiedzie od metafizycznego porządku do chaosu, od pełni do zatraty, a jego ostatecznym przeznaczeniem jest uczestnictwo we wspólnocie, którą, jak sam powie, tworzą "śmierdzący nocnym klubem prorocy niebytu".

Poemat Wencla jest jednak czymś więcej niż opowieścią o upadku moralisty. Jest także próbą poetyckiej hermeneutyki grzechu, mozolnym odnajdywaniem znaczenia naszych doświadczeń nicości. Interpretacyjnym horyzontem, pozwalającym odsłonić sens moralnych porażek, staje się dla poety chrześcijańska historia zbawienia, której istotną częścią jest przecież nie tylko ocalenie, ale i zło... Czas kreowany w poemacie to przede wszystkim właśnie biblijny kairos, trwający nieustannie "czas zbawienia". Także przestrzeń nabiera tu cech soteriologicznych. Wiatr, śnieg, światło uzyskują sens symboliczny - stają się żywiołami Bożego ocalenia.

Zbawcza "czasoprzestrzeń" ogarnia wszystko, obejmuje nie tylko zwycięstwa, ale i porażki. Co więcej: sprawia, że te ostatnie nabierają niezwykłej wagi. To właśnie one przekonują, że zbawienie jest ostatecznie dziełem Boga i "Dobry Pasterz nie mieszka w królestwie nad rzeką / wzniesionym według ludzkich planów". One też pozwalają poznać pełną prawdę o nas samych, porzucić maski. W jednej z pieśni czytamy: "wystarczy wyjść na chwilę przed sklep osiedlowy / i spojrzeć w oczy prawdzie - nic więcej nic mniej / żeby poczuć jak resztki makeup'u i ropy / cierpliwie zmywa z powiek wszechmogący śnieg". Wędrówka bohatera staje się drogą od religijności do wiary - od przywiązania do zewnętrznych form kultu, do wewnętrznego, egzystencjalnego zaufania w moc Boga, który szuka nas "na drodze z burdelu do samu".

***

Choć utwór ma po części charakter autobiograficzny, wyraźna jest w nim także tendencja do uniwersalizacji znaczeń. Nad plastycznie zarysowanymi realiami Pragi, Gotlandii, Srebrzyska dominuje perspektywa ogólniejsza - cywilizacyjna, kulturowa, metafizyczna.

To prawda, główne wątki historii bohatera są związane z osobistymi przeżyciami autora. "Imago mundi" można czytać jako świadectwo egzystencjalnego przeobrażenia. Także jednak fakty biograficzne, o których wiemy z rozmaitych publicystycznych wypowiedzi poety, podlegają uogólnieniu. Autor unika formy bezpośredniego wyznania, posługuje się lirycznym "ty" lub liczbą mnogą, sięga po rozmaite formy opisu. Bohaterem dzieła staje się tak naprawdę everyman - ktoś z nas, człowiek początku trzeciego tysiąclecia, uwikłany w jego historię i kulturę, poszukujący ocalenia przed nicością. Być może poemat Wencla wciela powracające w naszej kulturze marzenie o "chrześcijańskiej epopei" - tłumaczy na język naszego stulecia tęsknoty Dantego, Tassa, Norwida, Eliota?

Wojciech Wencel, "Imago mundi. Poemat". Ilustracje: Michał Świder. Warszawa-Kraków 2005, Wydawnictwo AA, Fronda Pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (5/2006)