Pożar w porze obiadowej

30.08.2021

Czyta się kilka minut

Kilka dni temu OSP w Kaliskach wydała oświadczenie: „Zarząd Ochotniczej Straży Pożarnej w Kaliskach oświadcza iż, w związku z doniesieniami medialnymi dotyczącymi przedstawionej w artykułach sytuacji, postanowił na swoim posiedzeniu zawiesić w prawach członkowskich członka OSP Kaliska”.

Wiem już, za co został zawieszony ów członek, ale wcale nie nad tym zamierzam się pochylić. Oświadczenie powyższe przypomniało mi bowiem co innego: że w obrębie języka polskiego mowa strażacka od dawien dawna wyróżnia się pewną odrębnością. W pamięci mej na zawsze pozostaną teoretyczne podwaliny pod czynność rąbania toporem z przedwojennego jeszcze „Przeglądu Pożarniczego”: „Im większy jest rozmach, t. j. im wyżej lub dalej wzniesie rąbiący strażak topór, tem impet spadającego ostrza jest większy. Ważną rolę przy czynności rąbania odgrywa kąt, który tworzy rąbiące ostrze w momencie dotknięcia rąbanego obiektu z płaszczyzną tegoż”. Peerelowska zaś nowomowa pożarnicza to ten rodzaj wypowiedzi odczłowieczej, który osiągnął swą doskonałość w na poły improwizowanej, niezapomnianej przemowie Jacka Kleyffa jako naczelnego strażaka w czołówce filmu „Wielka majówka” Krzysztofa Rogulskiego: „Ażeby uchronić naszą Ochotniczą Straż Pożarną od utraty dobrego imienia, proponuję nie wywlekać tej sprawy i jak najprędzej wyrugować kolegę z naszych szeregów, tak jak się usuwa czarną owcę z gniazda, zachowując świadomość, że jest to kara niewspółmierna do winy...”.

Już nazwa „straż pożarna” stworzona po wojnie w miejsce przedwojennej „straży ogniowej” to językowy nowotwór będący kaleką kalką z rosyjskiego (po polsku straż powinna być pożarowa lub przeciwpożarowa). Noworoczne „Nowiny Jeleniogórskie” z 1973 r. pod radosnym tytułem „Płoną góry, płoną lasy” informowały o plonie zebranym przez „czerwonego kura” zaledwie w ciągu pięciu dni. PGR Barcinek „stanął w płomieniach na skutek podgrzewania rur ogrzewniczych ogniem przez osobę psychicznie chorą”, a na uczniowskim zimowisku w Janowicach Wielkich „halny spowodował zapalenie się sadzy w kominie i objęcie ogniem komórki z materiałami łatwopalnymi. Pożar wybuchł w porze obiadowej i pomimo wczesnego zlokalizowania go zaczęły się już palić stropy i drzwi”. Jeśli winni pożarów nie byli psychicznie chorzy, wymieniani byli z nazwiska, jak małoletni M. Kopeć z Podgórzyna, który za pomocą „lampy lutowniczej” spalił łąkę i kawałek lasu, a ich adresy podawano wraz z numerami domów, co wygląda na zachętę do podpalenia w rewanżu tychże domów. Gdyby do takich podpaleń doszło, należałyby one – według podziału dokonanego w tym samym czasie przez red. Adama Tenetę w „Dzienniku Polskim” – do podgrupy „podpaleń z zemsty” w obrębie grupy „podpaleń przestępczych”. Red. Teneta opisuje w artykule „Pożar z zazdrości” przypadek Edwarda Malczuka, „mieszkańca wsi Zielona, z zawodu murarza”, który wbrew murarskiemu powołaniu podpalił własny dom, w którym zamieszkiwał z pasierbicą. „W dniu, kiedy zamierzał podpalić dom, Malczuk od rana pił wódkę, a gdy pasierbica poszła do pracy, wyjął z pieca kuchennego żarzący się węgiel drzewny, rozsypał go po podłodze, a następnie umieścił na nim odzież i szmaty”. W śledztwie zeznał, że podpalił swój dom na złość pasierbicy, bo „nie mógł pogodzić się z tym, że zamierza ona wyjść za mąż”, co prowadzi red. Tenetę do konkluzji enigmatycznej niczym oświadczenie OSP w Kaliskach: „Trochę dziwne dla mnie jest całe zachowanie się ojczyma; myślę, że wiele zagadek rodzinnego życia wyświetli w tym procesie przewód sądowy”.

Gdybym był obrońcą Malczuka, podniósłbym przed sądem kwestię ogólną, że aby ktoś mógł gasić, ktoś musi podpalać. Nie ma dymu bez ognia, a strażak bez pożaru to jak żołnierz bez karabinu. Właśnie, strażakom, jako formacji mundurowej, również przysługiwał przywilej określany hasłowo „Za mundurem panny sznurem”, przy czym podkreślić należy, że osobny sznur panien podążał za sikawką. Zapisane to zostało w rowkach czarnych płyt i pocztówek dźwiękowych. „Te mundury granatowe taki mają wdzięk i szyk, że dziewczyny tracą głowę: tylko strażak albo nikt” – śpiewała Roma Bucharowska. Marek Ostrowski wtórował: „To dzięki nam ojczysty rośnie dom, to zawsze my, strażackiej wierni sprawie, niesiemy wam pomocną silną dłoń”.

Że „oddział motopompę ma, sikawkowy radę sobie da”, to się raczej pamięta z przeboju Niebiesko-Czarnych. Ale że Zespół Estradowy Patrol jadł kwiaty doniczkowe i ziemię z tych doniczek, to wiedzą tylko posiadacze białego kruka, którego i ja mam w swoich zbiorach: „Znamy cenę nieszczęścia ognia, znamy ból zapłakanych matek, znamy gorzki smak pogorzelisk. Znamy smak własnej ziemi, żyznej roli i kłosów chlebnych, pelargonii na oknach ciepłych”. Coś za coś. Znał strażak smak pogorzelisk, znał też przyjemność ratowania niewiast, które wynosił z pożogi w pierwszej kolejności. „Strażak musi być czasem niegrzeczny. Kiedyś, pamiętam, pożar był i kobieta nam się zapaliła. I leci taka paląca się pochodnia, włosy jej się palą, sukienka się pali, no cóż, ja musiałem być trochę, jak to się mówi, ordynus!” – opowiada strażak w „Pejzażu z bohaterem” Włodzimierza Haupego. W piosence Jaremy Stępowskiego ratowana przez strażaka-ordynusa ofiara próbuje się przed nim ratować, stąd dialog: „– Pan się sparzy! – To dla straży zwykła rzecz! Największy płomień w krąg, my nie cofamy rąk!”. Sensu szlagwortu Jolanty Wyżykowskiej „Choć poznałam cię w remizie, podziwiałam cię na dachu” na razie wciąż szukam, ale już jestem zauroczony. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2021