Powroty do przeszłości

Elif to popularne w Turcji imię żeńskie. Elif (arab. alif) to także pierwsza litera arabskiego alfabetu. Według symboliki muzułmańskiej każda z 28 liter ma ukryte znaczenie, od nich zaczynają się też kolejne sury Koranu.

14.09.2020

Czyta się kilka minut

 / BERK OZKAN / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES
/ BERK OZKAN / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES

Elif jak początek

Elif Shafak należy do pokolenia pisarek i pisarzy, których osobowość literacką ukształtowały czasy po przewrocie wojskowym w Turcji w 1980 r. Dla tureckiej literatury i sztuki to szczególny okres, w którym doszły do głosu literackie indywidualności. Dominuje w nim nurt miejski na postmodernistyczną nutę, w przeciwieństwie do tematyki społeczno-politycznej poprzedniego okresu, bliskiego naszemu socrealizmowi, na który wpływ miała skomplikowana sytuacja polityczna w Turcji (zamachy wojskowe, wojna domowa i walka o demokrację).

Shafak urodziła się w Strasburgu, do pewnego momentu wychowywała się za granicą. Jak wyznaje, wciąż musiała nadrabiać i uzupełniać wiedzę o swoim kraju, kulturze i jego żywym języku. Czy odrobiła pracę domową wystarczająco sumiennie?

Forma powieści, którą uprawia, zaczęła być popularna w literaturze tureckiej stosunkowo niedawno. W czasach osmańskich tradycyjnie wyższy status miała poezja klasyczna, pozostająca pod wpływem literatury perskiej. Shafak w swojej formalnie postmodernistycznej prozie nawiązuje do tej tradycji z zadziwiającą swobodą. „Dawną” tematykę i osmańskie słownictwo swobodnie wplata we współczesne historie.

Elif jak Adam i Ewa

Litera alif jest dla alfabetu niczym Adam, a z zaznaczonym na górze znakiem diakrytycznym (hamzą) oznacza Ewę.

Fakt, że Shafak czerpie ze schedy po klasykach literatury dywanowej, pozwala jej twórczość zestawiać z dziełami tureckiej poetki Mihri Hatun z przełomu XV i XVI w. Ta należąca do religijnego bractwa (tur. tarikat) i wywodząca się z religijnej rodziny osmańska poetessa nie mogła sobie pozwolić na opowiadanie o własnych doświadczeniach miłosnych. W jej czasach uchodziło to za nieprzyzwoite. Jednak tworzone przez nią wiersze nie ustępowały kunsztem powstającej ówcześnie męskiej poezji miłosnej.

Shafak pisze o sufizmie (w powieści „Sufi”, tur. „Pinhan”), choć sufickie traktaty tradycyjnie pisali mężczyźni. Wątki kobiece pojawiają się najpełniej w autobiograficznej powieści zatytułowanej „Czarne mleko”. Niektórzy twierdzą, że kobiecy jest jej styl – „chaotyczny”, „emocjonalny”, „feministyczny”. Osaczona tymi epitetami Shafak w 2017 r. robi coming out. Wyjawia, że jest biseksualna, co wywołuje poruszenie w tureckim społeczeństwie i jest szeroko komentowane przez media, które zaczynają określać jej pisarstwo jako głos biseksualny.

Mihri Hatun, nazywana „Miłosną Panią”, tworzyła w okresie „klasycznym”, osmańskim, ale używała jeszcze wcześniejszego języka, czyli starotureckiego, nieco archaicznego dla ówczesnego dworu. Podobnie Elif Shafak – używa licznych osmanizmów, jej powieści zawierają perskie i arabskie zapożyczenia. Osmańskim posługiwały się średnie i wyższe warstwy społeczeństwa tureckiego od XIII do XX w., ale od czasu reformy językowej Atatürka w 1928 r. w laickiej Republice Turcji zaczął być on traktowany jako symbol „zacofania”.

Każdy czas ma swoją ideologię. Do łask przywrócono osmański na fali „ottomanalgii”, jak historyk Ufuk Adak określił turecką nostalgię za osmańską wielkością, promowaną przez rządzącą Partię Sprawiedliwości i Rozwoju. Jej konserwatywny – muzułmański – rodowód i zarazem proeuropejskie zapatrywania zmieniły polityczną retorykę. W ten trend wpisuje się Shafak, która używa oryginalnej terminologii związanej z sufizmem i kulturą bractw religijnych.

Jednak „osmańszczyzna” to tylko jedno z literackich wcieleń Elif Shafak. Niektóre rzeczy, jak sama twierdzi, może wyrazić wyłącznie w języku angielskim, dzięki jego precyzji. Tak powstał jej bestseller „Bękart ze Stambułu”, powieść, która uczyniła ją znaną poza granicami kraju. Turecki to dla niej język emocji, dlatego w nim napisała „Czarne mleko”. O tym zaś, w jaki sposób język kształtuje naszą tożsamość, zwłaszcza wtedy, gdy jako emigranci żyjemy w innym kraju, opowiedziała w powieści „Czyściec” (tur. „Araf”, ang. „The Saint of Incipient Insanities”).

Elif jak jeden

Literze alif przypisana jest wartość liczbowa jeden.

Nie ma drugiej Elif Shafak. Pisarka jest bez wątpienia indywidualnością na tureckiej scenie literackiej. Inteligentna, świetnie wykształcona, znawczyni starych tajnych ksiąg, kobiecy głos w zmaskulinizowanym świecie. Buduje pełne detali portrety postaci, obmyśla mikronarracje, tworzy wokół każdej bohaterki, każdego bohatera mały świat wypełniony po brzegi szczegółami. Jakby malowała współczesną miniaturę, poszerzając ją o trzeci wymiar, który do wschodniego malarstwa wprowadziła kultura Zachodu. Jednocześnie mistrzowsko zestawia ze sobą postaci z różnych rzeczywistości i środowisk. W ocenie niektórych krytyków literackich wręcz steruje swoimi bohaterami, całkowicie podporządkowuje ich swoim zamysłom konstrukcyjnym.

Korzysta ze szkatułkowej formy rodem z „Księgi tysiąca i jednej nocy”. ­Shafak przypomina czasem Bajeranta, postać opowiadacza z powieści „Hakawati. Mistrz opowieści” Rabiha Alameddine’a. Ten mieszkający w USA libański pisarz [który był gościem Festiwalu Conrada w 2010 r. – red.] sięga do tradycyjnych opowieści Bliskiego Wschodu. Shafak chętniej czerpie ze wschodniej klasycznej poezji i jej symbolicznych obrazów. Rabih częściej wykorzystuje historie z okresu przedmuzułmańskiego, podczas gdy Shafak korzysta z tradycji islamu.

Okazuje się, że pisarze osadzeni zarówno w tradycji Wschodu, jak i Zachodu mają do zaproponowania czytelnikowi syntezę, która przywraca wiarę w literacką opowieść, w możliwość stworzenia powieściowej panoramy łączącej w jedno elementy różnych kultur.

Elif – znak starego alfabetu

Chociaż Elif Shafak nie podziela stambulskiej melancholii Orhana Pamuka [był gościem Conrada w 2012 r. – red.], to miejscem akcji swoich powieści czyni bardzo często niegdysiejszy Konstantynopol, miasto stu imion, etniczny tygiel, w którym krzyżują się historie i szlaki. Opisane w powieściach Shafak i Pamuka społeczeństwo tureckie, a zwłaszcza stambulskie, to twór wielokulturowy, wieloetniczny, wieloreligijny i przez to fascynujący.

Introwertyczny Pamuk szuka w Stambule źródeł własnej tożsamości. Shafak – historycznych wydarzeń, które społeczna amnezja, wywołana przez ekspansję nacjonalizmu i islamizmu, skazała na niepamięć. Tak jakby była przeświadczona, że to właśnie literatura, z jej zdolnością do tworzenia hipotetycznych i alternatywnych światów, może być narzędziem służącym do walki z programową amnezją tureckiego społeczeństwa. To dzięki literaturze możliwy jest powrót zepchniętej w niepamięć przeszłości. Według pisarki brak świadomości wielokulturowego dziedzictwa jest dla współczesnego – pozornie homogenicznego – społeczeństwa źródłem słabości. Aby wydobyć to, co tworzyło niegdyś tkankę miasta, sięga po dawne wątki: sufickie, sefardyjskie, ormiańskie i kurdyjskie.

Wprawdzie zarówno Shafak, jak i Pamuk mają rodowód miejski, liberalno-burżuazyjny, jednak Elif postrzega siebie jako nomadkę. Uważa, że pod wpływem wymyślonych przez siebie postaci podlega nieustannym metamorfozom. W na wpół historycznej, na wpół baśniowej powieści „Uczeń architekta” oprowadza nas po XVI-wiecznym ­Konstantynopolu, ­seraju i budowlach Mimara Sinana. Wszystkie te miejsca oglądamy oczami hinduskiego przybysza, tytułowego ucznia nadwornego architekta sułtana Sulejmana Wspaniałego. Niczym w kostiumowym serialu główny bohater zakochuje się w sułtańskiej córce Mihrimah. Dla dopełnienia egzotycznego obrazu Shafak dorzuca jeszcze zwierzęta, dworskie i haremowe intrygi oraz spór nauki ze sztuką.

Melancholik Pamuk i „podglądaczka” Shafak jedynie spacerują po ulicach Stambułu, także tych mrocznych i niebezpiecznych, ale nigdy nie skosztowali życia wśród jego mieszkańców, imigrantów przybyłych z różnych części Turcji i sąsiednich krajów. Czy mogą być zatem głosem Anatolii? Krytycy, związani ideowo z poprzednim okresem literackim, natchnieni parapozytywistycznym duchem, odpowiadają, że nie. Lewicowi intelektualiści nie lubią pisarki za ironiczne lustro, jakie pokazała im w powieściach „Pchli Pałac” i „Bękart ze Stambułu”. Jej utwory nazywają pogardliwie „powieściami majaków”, zarzucając przy tym, że zbyt dużo miejsca poświęca grom słownym i budowaniu szkatułkowej narracji. Mimo tej krytyki nikomu nie udało się zmienić jej podejścia do literatury.

Elif jak Allah

W powieściach „Sufi” z 1997 r., „Lustra miasta” (tur. „Şehir Aynalar”) z roku 1999 oraz „Czterdzieści zasad miłości” (tur. „Aşk”, czyli po prostu „miłość”) z roku 2009 Shafak zajmuje się muzułmańskim mistycyzmem. W „Lustrach miasta” w XVII-wiecznych realiach życia społeczności judeo-hiszpańskich mieszkańców Madrytu autorka zderza żydowską tradycję mistyczną i postać samozwańczego mesjasza Sabbataja Cwi z tradycją muzułmańską. „Sufi” przedstawia drogę rozwoju derwisza w bractwie tekke – od beztroskiego chłopca do dojrzałego mędrca podążającego drogą Prawdy ku zjednoczeniu z Najwyższym.

„Czterdzieści zasad miłości” jest refleksją nad rozwijającym się uczuciem i sposobami jego doskonalenia. Przedstawiona w niej historia rozgrywa się w dwóch planach: współczesnym, w którym poznajemy amerykańską gospodynię domową, którą miłość połączyła z pisarzem Azizem Zaharą, oraz dawnym – tu pisarka opowiada o relacji między XIII-wiecznym perskim poetą i mistykiem Dżelaleddinem Rumim zwanym Mevlaną (pers. Moulana), założycielem bractwa mewlewitów w Konyi, oraz jego duchowym mistrzem, Szamsem z Tabrizu.

Ludowy nurt tureckiego sufizmu nauczał, że droga do miłości ku Najwyższemu prowadzi przez miłość do człowieka. Głęboki humanizm starej ­doktryny i jej jasna duchowość stały się u ­Shafak przeciwwagą dla współczesnego islamu, dla mrocznej duchowości ortodoksyjnego sunnizmu i ciemnego oblicza fundamentalizmu. Jej newage’owo-suficki poradnik miłosny został w Turcji i w wielu innych krajach bardzo ciepło przyjęty. Tym razem krytycy uznali, że współczesna Szeherezada leczy tureckie społeczeństwo z przywiązania do doczesności i materializmu, oferując w zamian duchowe wtajemniczenie. Przypomina pierwotne znaczenie hüzün, melancholii wywoływanej przez mistyczne doświadczenie, którego sednem jest bolesna świadomość, że Boga nie można kochać wystarczająco mocno i nigdy nie osiągniemy z nim pełnej jedności.

„Piękna jak elif”

O kobiecie mówi się w Turcji „piękna jak elif”.

Feminizująca intelektualistka sympatyzująca z sufizmem, naukowczyni i pisarka, matka dwójki dzieci, do tego piękna, aktywna społecznie kobieta. Jak na obecną Turcję, gdzie dominującym wizerunkiem kobiety wciąż jest szafarka domowego ogniska, to zdecydowanie za dużo. Swoje rozliczne role społeczne i walkę o ich utrzymanie, mimo macierzyństwa, Elif opisała w powieści „Czarne mleko”. To chyba jedyny jej w pełni autobiograficzny utwór. Opowiada w nim o swoich zmaganiach z depresją poporodową.

Jak pogodzić karierę z rolą matki? Jak zdefiniować kobiecość, by była ona źródłem siły, a nie pułapką? W powieści do głosu dochodzą różne wcielenia Elif: Pani Derwisz, Matka „Intelygentka” czy seksowna Atłasowa Kusicielka. Shafak zastanawia się także nad stosunkiem do macierzyństwa innych znanych kobiet. Przywołuje Virginię Woolf, żonę Tołstoja – Zofię, a także Firuze, siostrę Fuzulego, tureckiego poety okresu późnoklasycznego.

Dla zachodniej publiczności czytelniczej opis tych wszystkich zmagań nie jest niczym nowym. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę realia współczesnej Turcji, gdy przypomnimy sobie, że tamtejsza kultura narzuca kobiecie obowiązek bycia matką i promuje macierzyństwo jako awans w hierarchii rodzinno-społecznej, zrozumiemy, że opowieść Shafak ma również potencjał emancypacyjny. Nie przypadkiem utwór ten został napisany w języku tureckim.

Elif jak Iblis

Dumna litera elif nie pokłoniła się przed obliczem Boga, podobnie jak Iblis, muzułmański szatan, nie ukorzył się przed Nim. Tak brzmi szyicka interpretacja symboliki alifu.

Za swoje „szatańskie wersety” Elif Shafak wprawdzie nie ściągnęła na siebie fatwy, jak Salman Rushdie, bo Republika Turcji jest jeszcze państwem świeckim, ale za nazwanie pogromu Ormian z 1915 r. ­„ludobójstwem” stanęła przed tureckim ­sądem, oskarżona przez stowarzyszenie tureckich prawników z artykułu 301 kodeksu karnego. Domniemaną „winą” była wpleciona w fabułę powieści wypowiedź z ormiańskiego forum internetowego. W Turcji zawrzało. Podobne gromy ściągnął na siebie Pamuk. Ostatecznie pozew został oddalony.

Po raz kolejny prokuratura zajęła się twórczością Shafak, gdy oskarżono ją o promowanie nieprzyzwoitych treści, a za takie uznano alarmistyczne opowieści o molestowaniu dzieci i napaściach na tle seksualnym. Pisarka broni się przed wchodzeniem w rolę wychowawczyni tureckiego społeczeństwa (czegoś takiego oczekuje się zwykle od prozaiczek i prozaików), ale interweniuje zawsze wtedy, gdy uważa to za potrzebne. Jest obrończynią kobiet, dzieci, przedstawicielek i przedstawicieli różnych mniejszości. Pisze o przemocy wobec kobiet, co jest w Turcji szczególnie ważne, gdyż władze kraju planują wycofanie się ze zobowiązań konwencji stambulskiej.

W kulturze turecko-muzułmańskiej honor mężczyzny związany jest z kobietą, dlatego swoimi czynami może ona splamić honor męża czy rodziny. Shafak prezentuje to zjawisko w dwóch powieściach: „Bękart ze Stambułu” i „Honor”, proponując punkt widzenia, który sprzeciwia się tradycji. Zgodnie z tą ostatnią kara spada wyłącznie na kobietę, mężczyzna zaś oczyszcza się poprzez tymczasowe oddalenie od wspólnoty. U Shafak mężczyźni nie pozostają bezkarni. Jedna z bohaterek „Bękarta...”, Zeliha, wyzwolona Turczynka, pada ofiarą rodzinnego gwałtu. Zmazaniem plamy na honorze rodu zajmuje się ciotka Banu, spirytystka. Mężczyzna początkowo unika odpowiedzialności, ale potem i jego dosięga kara.

W tym kontekście warto postawić pytanie o tytuł powieści. Co to znaczy być bękartem w Turcji? Co to znaczy być ofiarą rodzinnego gwałtu? W samym Stambule można jakoś przetrwać, wszystko zależy od dzielnicy, w której przyjdzie takiej ofierze żyć. Dużo trudniej poradzić sobie w południowo-wschodniej Anatolii. Rodzina z powieści Shafak pochodzi z miasta, na dodatek jest zdominowana przez kobiety, ma strukturę matriarchalną, mimo to gwałt zostaje zatajony, a zemsta dosięga winowajcę dopiero po latach.

W „Honorze” obserwujemy rodzinę żyjącą na obczyźnie, dla której tradycja staje się strategią przetrwania, a zarazem przeszkodą we współistnieniu z innymi członkami nowej społeczności. W zderzeniu z zachodnią cywilizacją grupa ludzi żyjących w zgodzie z rodzimymi zasadami zaczyna coraz bardziej się zamykać i wzmacniać tradycyjny patriarchalny porządek. Rodzina Topraków ­(tur. ­toprak – ziemia), złożona z turecko-kurdyjskich imigrantów, porusza się co prawda po londyńskich ulicach, ale w rzeczywistości żyje w zupełnie innym miejscu – w przeszłości, z której pochodzi radykalny kodeks rodowo-plemienny. Zgodnie z nim splamiony honor zmywa się krwią kobiety, nawet jeśli miałaby nią być własna matka.

Elif jak drzwi

Sama Elif interpretuje symbolikę swego imienia jako „drzwi prowadzące do tego, co nieznane”.

Shafak poszukuje tego, co nieznane, w przeszłości. Jeśli już zajmuje się teraźniejszością, to wyłącznie tą, która wydarza się na granicy światów: Wschodu i Zachodu. Nie daje się zaszufladkować. Turecki naród wciąż oczekuje, że pisarz będzie ojcem narodu, pisarka zaś jego symboliczną matką. Ta rola jest jednak autorce „Bękarta...” z gruntu obca. Aktywiści chcieliby ją widzieć obok siebie na barykadzie, uczestniczącą – jak Aslı Erdoğan [odwiedziła Festiwal Conrada w 2015 r. – red.] czy Ece Temelkuran [autorka książki „Turcja. Obłęd i melancholia” – red.] – w protestach przeciwko opresyjnej władzy. Ale choć krytyczna wobec tureckiej polityki, Shafak nie angażuje się w ten sposób. W Turcji jest dziś niemile widziana. Jej mąż, Eyüp Can Sağlık, były redaktor naczelny gazety „Radikal”, jest kojarzony z Fethullahem Gülenem, oskarżanym przez rząd o przygotowanie puczu 15 lipca 2016 r.

Elif, nie tylko z tych powodów, wycofała się – jak prawdziwy sufi – do swojej londyńskiej samotni (sufickie halvet) i zajmuje się wyłącznie literaturą, wierząc w moc opowiadania historii. ©

ELIF SHAFAK (ur. 1971) – nagradzana na całym świecie pisarka pochodzenia turecko-brytyjskiego i jednocześnie najbardziej poczytna autorka o tureckich korzeniach. Pisze zarówno w języku tureckim, jak i angielskim. Do tej pory opublikowała 17 książek, w tym 11 powieści, takich jak bestsellerowe „Bękart ze Stambułu” czy „Czterdzieści zasad miłości”. Jej książki zostały przetłumaczone na 50 języków. Z wykształcenia jest politolożką. Ukończyła stosunki międzynarodowe oraz studia genderowe, doktorat poświęciła naukom politycznym. Wykładała na uniwersytetach w Turcji, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, w tym na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jest feministką, obrończynią praw kobiet, osób LGBT oraz wolności słowa.

24 października Z ELIF SHAFAK porozmawia na Festiwalu Conrada Grzegorz Jankowicz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Magazyn Conrad nr 2/2020