Powrót Zofii Kossak

Nieczęsto się zdarza, by wczterdzieści lat po śmierci wybitnego pisarza pojawiała się jego nieznana dotąd książka. Kornwalijskie wspomnienia Zofii Kossak nie są przy tym tylko przyczynkiem do jej biografii; to szkice do utworu samodzielnego, pisanego - jak wynika zkorespondencji - zmyślą odruku. Izróżnych powodów wartego lektury.

W sierpniu 1945 r. Zofia Kossak-Szatkowska wraz z córką Anną wyjeżdża z Warszawy do Sztokholmu, a stamtąd - do Londynu. Spotyka męża, który wojnę spędził w niemieckim obozie jenieckim, i młodszego syna Witolda, wywiezionego do obozu po Powstaniu Warszawskim; starszy syn Tadeusz zginął - jak dziś wiemy - w Oświęcimiu. Gdy powrót do Polski okaże się z przyczyn politycznych niemożliwy, Zofia i Zygmunt Szatkowscy decydują się w 1947 r. osiąść na farmie Trossell w Kornwalii; jednym z powodów było nadszarpnięte pobytem w niewoli zdrowie Zygmunta, któremu lekarze zalecili pracę fizyczną z dala od życia miejskiego. Zrazu tworzą spółkę z dwoma partnerami, potem, po wycofaniu się w 1951 r. udziałowców i sprzedaży większości farmy, przez sześć kolejnych lat gospodarują już samodzielnie na pozostałej części, obejmującej skromny domek i około 16 hektarów łąk i pól. Po Październiku, na początku 1957 r. wracają do kraju.

Już w styczniu następnego roku Zofia Kossak pisała z Warszawy do pozostałego na emigracji teścia swego syna, Stanisława Jóźwiaka: "Zamierzam opisać nasze dzieje farmersko-pionierskie, póki je pamiętam. Niebawem człowiek sam gotów wątpić, że naprawdę tak było. Tu wywindowano mnie (wierzaj, że bez mojej woli) na taki piedestał, że gdy opowiadam, że karmiłam świnie lub poiłam cielęta, a Zygmunt doił krowy i wyrzucał nawóz - nie chcą nam wierzyć". Zamierzenie nie zostało do końca zrealizowane, pozostały jednak obszerne materiały, mające - jak słusznie piszą w posłowiu córka i wnuk autorki, Anna Bugnon-Rosset i François Rosset - "niezrównany walor malarskiego szkicownika".

Szkicownik ten posiada kilka warstw. Po pierwsze - przynosi interesujący komentarz do dziejów powojennej polskiej emigracji, do jej wyborów, nadziei, złudzeń i ekonomicznych kłopotów. Po drugie - zawiera kreślony z werwą, rzeczywiście bardzo malarski, a przy tym ciepły i pozbawiony resentymentu portret kornwalijskiej prowincji i jej mieszkańców; portret społeczności, która stoi u progu zmiany, bo wraz z wojną i kryzysem w Imperium zmienia się przecież wszystko, zachowuje jednak swoją tożsamość. Po trzecie wreszcie - zawarty we wspomnieniach obraz świata doskonale odbija cechy osobowości autorki. A była to osobowość niezwykła i niedająca się wtłoczyć w żadne ramy czy schematy.

Rzadko używa się dziś popularnego kiedyś terminu "pisarz katolicki". Gdyby jednak do niego wrócić - Zofia Kossak na pewno mogłaby zostać tak nazwana, przecież wiara i poczucie przynależności do wspólnoty Kościoła stanowiły fundament jej pojmowania świata, co znajdowało odbicie zarówno w jej wyborach życiowych, jak i w twórczości. Wiara i wierność Kościołowi nie oznaczały jednak braku krytycyzmu: starczy wspomnieć najwybitniejsze bodaj dzieło pisarki, "Krzyżowców" i zawarty tam obraz krucjat.

Podczas lektury "Wspomnień z Kornwalii" zwraca z kolei uwagę niezwykła wrażliwość na naturę. Chrześcijan oskarża się czasem, nie całkiem bezzasadnie, że przez wieki zbyt jednostronnie pojmowali biblijny nakaz o czynieniu sobie ziemi poddaną, że nurt świętofranciszkański to raczej wyjątek niż reguła. Zofia Kossak w swoim stosunku do wszelkich istot żywych - od psów, kotów, owiec, krów i świń na farmie, poprzez gołębie czy rudziki, po... motyle chroniące się jesienią w Trossell Cottage - stanowi wyjątek szczególnie chlubny. Nie ma u niej taniego sentymentalizmu, jest raczej zadziwienie tajemnicami, jakie świat przyrody w sobie kryje. "Kto zna procesy zachodzące w umyśle zwierzęcia? O jednym można zapewnić: że nie odbiegają daleko od ludzkich" - pisze w pewnej chwili. Niektóre sceny książki, jak opis nocnego porodu owcy, wejdą do klasyki owego szczególnego gatunku, jakim stało się pisanie o zwierzętach, ich obyczajach i psychologii.

"Wspomnienia" zilustrowane są archiwalnymi fotografiami, w aneksie umieszczono wybór listów Zofii Kossak pisanych do dzieci podczas dziesięcioletniego pobytu w Kornwalii. To ważne uzupełnienie, listy dobrze oddają codzienność w Trossell, radości i kłopoty farmerskiego życia, a przy tym niezachwiany optymizm autorki. "On wysoki, o wydatnych rysach, pesymista. Ona znacznie niższa, przysadkowata optymistka" - tak z humorem pisała o sobie i mężu. I umiała tę swoją energię i radość życia przenieść do swojego dzieła. (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, ss. 257. W księgarniach można jeszcze znaleźć wspomnienia córki Zofii Kossak, Anny Szatkowskiej Bugnon-Rosset, zatytułowane "Był dom..." i doprowadzone do chwili, w której rozpoczyna się akcja "Wspomnień z Kornwalii" - warto te książki czytać razem!)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2007